czas przeschnąć, nim dotrze do mięsa. Nie ma niebezpieczeństwa, że mięso się ugotuje i nie trzeba otwierać wędzarni, żeby ognisko nie zgasło. Ogień należy podsycać dokładając suche, aromatyczne drewno, na przykład olchowe. Nie trzeba podejmować starań, żeby wyprodukować więcej dymu, powstanie go wystarczająco dużo. Kiedy ognisko się rozpali, należy zakryć otwór dołu, w którym płonie, żeby skierować dym do wędzarni. Ogień pali się teraz wolniej i jednocześnie powstaje więcej dymu.
Kiedy mięso wysycha, robi się bardzo twarde. Można temu zapobiec rozbijając je i wyginając co jakiś czas. ale nie jest to konieczne. Jeżeli chcesz uwędzić mięso tylko dla smaku, nie konserwując go, wyjmij je z wędzarni, kiedy tylko wyschnie, zanim jeszcze zrobi się kruche. Bardzo ważne jest to, jakiego drewna używasz do wędzenia. Nie korzystaj z drewna gatunków trujących i unikaj żywicznego drewna drzew iglastych, bo mięso przesiąknie zapachem żywicy.
Pemikan. Nazywany czasem pokarmem zwiadowców, był pemikan (wasna) pożywieniem Indian z plemienia Siuksów, którzy musieli nie zauważeni szybko przemierzać duże odległości, tam gdzie rozpalenie ognia zdradziłoby ich obecność nieprzyjacielowi. Ten smaczny, wysokokaloryczny, bardzo skondensowany pokarm zajmuje mało miejsca i niewiele waży. Te jego zalety sprawiły, że wielu polarników zabierało go na wyprawy jako podstawowe pożywienie. Pemikan jest doskonałym pokarmem dla ludzi bytujących z dala od cywilizacji. Zawiera tłuszcz i białko, czyli prawie wszystko, czego Ci potrzeba, poza witaminą C. Jest lekki i właściwie przechowywany praktycznie nie psuje się. Ciągle jeszcze korzystam z pemikanu sporządzonego pięć lat temu, a to wcale nie jest rekord. Słyszałem o jego zapasach ukrytych przez Indian, które zostały odkopane przez archeologów i pomimo że pemikan ten miał bez mała sto lat, to doskonale nadawał się dojedzenia.
Jak więc przyrządza się ten cudowny pokarm? Najpierw musisz ususzyć i sproszkować mięso. Dodaj teraz odpowiednią ilość ususzonych jagód albo pozbawionych pestek owoców czeremchy (pestki zawierają truciznę, ale zdaje się to nie martwić Indian, którzy nie zawracają sobie głowy ich wyjmowaniem). Do tej mieszanki wiej stopiony łój. Generalna zasada jest taka, że powinno być go trochę mniej niż mięsa. Zwykle, jeśli to możliwe, dodaję trochę więcej tłuszczu, co powstrzymuje mnie przed podjadaniem pemikanu na szlaku, sprawia, że lepiej nadaje się on na składnik gulaszu i daje się łatwo smażyć. Kiedy tłuszcz ostygnie, uformuj z powstałej masy kulki albo jeszcze lepiej kiełbaski, które po stwardnieniu są gotowe do spożycia i trzeba je jeszcze tylko zapakować. Ponieważ zawierają bardzo dużo tłuszczu, można je przechowywać w nieskończoność.
Przechowywanie żywności w chłodzie. Wielu ludzi uważa, że przechowywanie artykułów spożywczych w niskiej temperaturze jest stosowanym dopiero od niedawna sposobem zabezpieczenia żywności przed zepsuciem się. Oczywiście tak nie jest. W rejonach arktycznych zamrażanie jest podstawową metodą przechowywania pokarmów. Tak naprawdę to większym problemem jest tam rozmrożenie mięsa, a nie zamrożenie go. Jeżeli jednak nie jesteś za kołem polarnym, to w większości wypadków zamrażanie jest niemożliwe. Co innego z przechowywaniem żywności w chłodzie; jeżeli tylko przepływa w pobliżu zimny potok, można to robić. Zamknięte w wodoszczelnych pojemnikach jedzenie, przymocowane tak, żeby nie odpłynęło, szybko schłodzi się w lodowatej wodzie strumyka lub potoku.
Inny, trochę wolniejszy sposób schładzania żywności oparty jest na parowaniu. Przykryj jedzenie ścierką albo bawełnianym podkoszulkiem, które są mokre, a odparowywaną wilgoć uzupełniają wchłaniając wodę z pojemnika. Kiedy to zrobisz, powieś przykryty pojemnik w przewiewnym miejscu, gdzie ruch powietrza sprawi, że wilgoć zacznie parować z materiału, pochłaniając ciepło z pojemnika z żywnością. Taka połowa chłodziarka działa bardzo dobrze.
Magazynowanie żywności
Kilka lat temu w lecie, kiedy prowadziłem zajęcia w skautowskim obozie, byłem świadkiem zabawnego zdarzenia. Grupa młodych skautów, gości z Danii, wybrała się na wycieczkę pozostawiając w obozie pootwierane pudełka zjedzeniem i pełno porozrzucanej wszędzie żywności. Oczywiście żyjące w okolicy zwierzęta doskonale wiedziały, ile wspaniałych smakołyków można znaleźć w opuszczonych obozowiskach i zbiegły się na ucztę w parę minut po ich wyjściu. Wiewiórki i sójki kłóciły się o to, komu powinna przypaść w udziale większa część zdobyczy. Kiedy skauci wrócili, podnieśli krzyk, że jacyś ludzie splądrowali ich spiżarnię (chociaż nie było tam żadnych śladów bytności człowieka, poza ich własnymi). Niezłą zabawę mieli opiekunowie, którzy też byli świadkami „napadu” na obóz. Możesz powiedzieć, że powinniśmy za nich posprzątać, ale to by było sprzeczne z puszczańskimi zasadami. Dzięki temu, co się stało, nauczyli się czegoś bardzo ważnego.
Żywność musi być starannie przechowywana, bez względu na to, czy wędrujesz z miejsca na miejsce, czy założyłeś obóz na tydzień. W przyrodzie nie istnieją takie pojęcia, jak „moje jedzenie” czy „twoje jedzenie”, jest po prostu jedzenie. Kiedy tylko pokarm zostanie odkryty, od razu zjawią się hordy stworzeń, żeby walczyć o dostęp do niego. Pierwsza rzecz, jaką trzeba zrobić, żeby nasz prowiant znalazł się poza ich zasięgiem, to włożyć go do odpowiednich pojemników, najlepiej tak szczelnych, żeby zapach żywności nie wydostawał się na zewnątrz. Popakowaną żywność można albo schować do plecaka, albo powiesić na drzewie, ale tak żeby go nie okaleczyć. W okolicy nawiedzanej przez niedźwiedzie całe jedzenie należy przechowywać zawieszone wysoko na gałęzi i to w znacznym oddaleniu od obozu.
Kiedy chcemy przechować żywność przez dłuższy czas lub ukryć jej zapasy do chwili, kiedy będziemy wracać tą samą drogą, najlepiej jest ją zakopać. Jest to również najlepszy sposób przechowywania większych zapasów zgromadzonej przez nas żywności. Wybierz dobrze osłonięte miejsce, w którym nie zbiera się woda, na
179