Oczywiście pytania: skąd? kiedy? za co? od kiedy? One wszystkie siedzą za usiłowanie przekroczenia granicy. Trzy szły do siebie na niemiecką stronę, jedna uciekała od Hitlera. Bardzo poczciwie pytają mnie, czy nie chcę chleba? Papierosów niestety same nie mają, a miejsce zrobią mi koło siebie. Zsunie się dwa łóżka i będziemy spać we trzy na dwóch.
Przy ciągłym, trwożnym oglądaniu się na głazok we drzwiach wypytują mnie gorączkowo o sytuację na świecie. Siedzą już przeszło miesiąc i nic nie wiedzą, co z wojną. Podciągając opadające pończochy, mówię im o upadku Francji. Za chleb dziękuję, bo ze zmęczenia nie jestem wcale głodna. Rozkładam koc na zsuniętych łóżkach, zdejmuję co nieco z siebie i kładę się. Po dwóch nocach spędzonych na ławce w hallu zdaje mi się, że nigdy jeszcze tak wygodnie nie leżałam. Pytam o wszy. Są. Oczywiście są i pluskwy też. Ale nie tyle, by nie dały spać.
Kładę się. Zamykam oczy. I nagle - ku najwyższemu zdumieniu -natykam się w sobie na cudowny, podwodny spokój!
Co się stało? Skąd to uczucie głębinnego zadowolenia, ulgi, bezpieczeństwa? I olśnienie: przestałam się bać - przestałam się bać - przestałam się bać nareszcie! Jakby kto prąd wyłączył. Jest we mnie cicho i spokojnie, jak mi już dawno nie było. Nie ma Lolki. Nie ma czekania na wywóz. Nie ma strachu przed aresztowaniem! Cóż to za cudowne uczucie!
Zasypiam też prawie natychmiast, mimo kroków na korytarzu, światła i smrodu. Była to bezsprzecznie moja pierwsza tak spokojna i beztroska noc od wkroczenia bolszewików do Lwowa!
W trzynastce, na tzw. Specu, trzymali mnie tylko tydzień.
Dostaję tu drewnianą łyżkę i malowaną rosyj ską miskę. Czuć to wszystko śledziem i od wieków nie było myte gorącą wodą. Towarzyszki moje zapewniają mnie jednak, że ostatnio jadła z tego całkiem zdrowa Ukrainka, która niedawno poszła do celi. Dobrze. Mniejsza z tym. Jem stęch-ły pęcak na siłę, jak lekarstwo, nie oddychając nosem.
Czas zapełniamy sobie, czym się da. Gadaniem przede wszystkim. Dwie moje towarzyszki są nauczycielkami. Jedna Polka, druga Ukrainka. Na trzecim łóżku Żydówka z Łodzi. Chuda, żółta, wynędzniała. Płacze i stęka, bo jej zabrali dwoje małych dzieci do dziecińca. Męża jej aresztowali też. Uciekali spod Hitlera „do raju”, pełni zapału i wiary w ten raj. Cóż, kiedy i to okazało się przestępstwem. Biedna Szwarc ma stałą czkawkę po pęcaku i dużo śpi, żeby się jej mogły śnić dzieci. Oprócz
40