okrętu. W razie zaś katastrofy materace korkowe pozwalały łatwiej utrzymać się na powierzchni.
Nasz „Moriak” był rasowym żaglowcem, ale nigdy na tym okręcie pod żaglami nie pływałem. Wytworzyła się nawet między nami opinia, że nie może żeglować, co było jednak niesłuszne, gdyż potem, kiedy byłem już na starszym kursie i kiedy sposób szkolenia uległ zmianie, widziałem go pod wszystkimi żaglami w ruchu.
W dniu następnym po przybyciu wzięto nasz okręt na hol i wprowadzono na redę. Wkrótce potem zbliżył się do nas drugi okręt szkolny, podobny, lecz z maszyną parową. Podano hol i powoli wyruszyliśmy na morze. Niedaleka była ta nasza pierwsza podróż, gdyż tylko do Kotki (niedaleko Wyborga), gdzie stanęliśmy na kotwicy na środku redy. Na redzie tej spędziliśmy trzy miesiące tego lata.
Na „Moriaku” mieściła się tylko połowa naszego kursu. Drugiej połowie przydzielono specjalnie przystosowaną lichtugę1, którą przyholowano do tej samej Kotki, lecz ustawiono ją na cumach rufą do nabrzeża. Na lichtudze pomieszczenia były o wiele przestronniejsze i dla nas wygodniejsze, ale każdy z nas wolał być na okręcie. W połowie lata nastąpiła zamiana.
Dzień nasz był bardzo pracowity. Budzono nas gwizdkami dudek podoficerskich o godzinie 6. W ciągu 15 minut wszystkie koję, zwinięte porządnie, powinny były być wyniesione i ustawione wzdłuż burt w schowkach. Następne 15 minut mieliśmy na umycie się. Potem pół godziny na pierwsze śniadanie. Przed śniadaniem odbywała się zbiórka, śpiewaliśmy dwie modlitwy: Ojcze nasz i jeszcze jakąś. Zaraz po zbiórce padała komenda biegu przez salingi (są to szprychy rozdzielające wanty prawie pod samym szczytem masztów). Następnie każdy z nas musiał wyczyścić i wypolerować przydzielone mu według rozkładu mosiądze. Przed godziną 8 odbywał się alarm podnoszenia bram-steng i bramrej, co zabierało około 5 minut. Manewr ten odbywaliśmy pod kierownictwem podoficerów, na komendę starszego oficera. Na 5 minut przed 8 byliśmy znowu w szeregu, następowała ceremonia podniesienia bandery. Gdy wszystko było
56
lichtuga (od niem. lichten) — mały statek pomocniczy, bez własnego napędu, używany do przewozu ładunków okrętowych ze statku do magazynów portowych, położonych przy płytkim nabrzeżu albo przy basenie portowym.