tego też cały oddział został podzielony na dwie roty, z których każda składała się z 200 osób.
Przed powiększeniem oddziału wstrzymywał Wróblewskiego brak broni. Na całą 400-osobo-wą grupę powstańców przypadały jedynie 234 sztuki broni palnej. Były to zazwyczaj przestarzałe już myśliwskie strzelby skałkowe. Dwururki należały do rzadkości, a sztucerów prawie wcale nie było na terenie Grodzieńszczyzny. Strzelby, będące na wyposażeniu powstańców, okazywały się mało skuteczne. Można było z nich prowadzić celny i skuteczny ogień jedynie na odległość 50—70 metrów, co brzmi jak ironia, jeżeli się zważy, że wojska rosyjskie były uzbrojone w broń gwintowaną.
W Królestwie powstańcy byli uzbrojeni często w sprawną broń zakupywaną za granicą, ale na terenach wschodnich brak było tych nowoczesnych, jak na owe czasy, środków walki. Ponadto wiele kłopotów było ze zdobyciem amunicji. Ponieważ nie liczono na przerzut jej spoza granicy guberni, w związku z tym powstańcy sami przygotowywali proch i kule, które były niskiej j akości i w decyduj ącyćh chwilach zawodziły. Trudności tego rodzaju były zjawiskiem powszechnym przez cały okres trwania powstania na Grodzieńszczyźnie.
Tych, którzy posiadali broń palną, podzielono na trzy kompanie. Pierwszą, 92-osobową grupą, dowodził kpt. Roman, drugą, również liczącą 92 strzelców — por. Barancewicz, trzecią zaś, najmniej liczną, bo 50-osobową, kompanią kierował Kiersnowski.
Powstańcy, którzy nie posiadali strzelb, uzbrajali się w kosy. Paradoksalne może się to wydać, ale dla 48 ludzi zabrakło nawet kos. W ogóle gubernia grodzieńska poważnie odczuwała braki nawet najprymitywniejszego uzbrojenia. O ile bowiem Królestwo Polskie było zasilane w broń spoza kraju — z Austrii i Prus — o tyle gubernia była zdana na własne siły. Nawet na Wileńszczyznę i Kowieńszczyznę przerzucano broń z Rosji. Komitet Wileński, działając niesprawnie, nie zatroszczył się o zaopatrzenie Grodzieńszczyzny.
Siły powstańcze powiatów Grodzieńszczyzny formowane były według określonego systemu. W każdym powiecie znajdowały się 1—2 oddziały. skupiające niekiedy do 300 osób. Każdy zaś oddział składał się z grup 10—15-osobo-wych, na których czele stał „dziesiętnik”, zazwyczaj podoficer. Niekiedy zdarzało się, że takie grupy łączyły się w plutony, a dowództwo nad nimi sprawował oficer.
Na terenach tych działały również inne oddziały. Wystarczy wymienić choćby oddziały Aleksandra Lenkiewicza, Gustawa Strawińskiego — „Młotka” czy Jundziłła, działającego w powiecie Słonimskim. Tu także, na południu guberni, w lasach w pobliżu Antopola, organizował oddział powstańców Romuald Traugutt.
400-osobowy oddział, którym kierował Wró-
47