wszystkim militarnym. Były to zapewne struktury doraźne, na co dzień bowiem organizację Słowian charakteryzowało „ludowładztwo”, oparte na decyzjach „ogólnego zgromadzenia” (Prokop z Cezarei, De beilo Gothico, III, 14, 22).
Obecność przywódców świadczy o zhierarchizowanej (choćby doraźnie) strukturze władzy, która mogła funkcjonować tylko w warunkach zapewniających odpowiednią wielkość nadających się do skonsumowania przez elitę nadwyżek. Czynnikiem sprzyjającym była bliskość imperialnego pogranicza, które mogło być obfitym źródłem zarówno atrakcyjnych towarów pochodzących z wymiany, jak i łupów uzyskiwanych siłą. Proces kształtowania się organizacji wczesnosłowiańskich mógł być przyspieszony przez udział w nim „wędrownych” wodzów, którzy utracili swoje pozycje i uciekali na zachód wyparci przez kolejną falę azjatyckich koczowników lub też migrowali na wschód pozbawieni swoich dziedzin wskutek tarć wewnętrznych i wzajemnych sporów, notorycznie trapiących plemiona germańskie. Wiele przykładów z dziejów Słowiańszczyzny świadczy o tym, że etniczna, językowa czy kulturowa obcość nie stanowiła poważnej przeszkody, jeżeli tylko kandydat na wodza miał charyzmę, zdolność przekonywania i szczęście w realizacj i obietnic.
Hipotezę o znaczącej roli organizacyjnej migrujących ze swymi drużynami dowódców, wykorzystujących ludność słowiańską do realizacji swoich celów politycznych, można dobrze zobrazować śledząc zanotowanąprzez Prokopa (De beilo Gothico II, 35,13) historię wydziedziczonego z longo-bardzkiego tronu Hildigisa, który w 535 r. uciekł „do Słowian”. Ci, w przeciwieństwie do Franków, Gotów czy Gepidów,
nie mieli żadnych interesów politycznych z Longobardami j
Wacha. Trzynaście czy czternaście lat później Hildigis dowodził już armiąlongobardzko-słowiańską(De beilo Gothico III, 35,19), z którą przyszedł do Gepidó wpo pomoc w odzyskaniu należnej mu pozycji. Do Słowian uciekł ponownie wraz z częścią Gepidów po zawiązaniu sojuszu bizantyńsko-longobardzkiego (De beilo Gothico III, 35, 21).
Czy to nie jego ewidentna umiejętność mobilizowania i poruszania wieloetnicznych mas połączonych w sprawną armię była czynnikiem, który wywołał w połowie VI w. słowiańską agresję? Bizantyńczycy byli wyraźnie zaskoczeni skutecznością powtarzających się ataków „Słowian” dewastujących Bałkany w latach 548—551. Nagły początek i równie nagły koniec okrutnych wojen „słowiańskich” nasuwają ; myśl o manipulacji politycznej niewiernych wasali Justynia- I na. Spowodowane tymi atakami osłabienie północnej flanki imperium było na rękę zarówno Longobardom i Gepidom, | jak i italskim Gotom, a zrzucenie winy wyłącznie na „Słowian” było udanym zabiegiem propagandowym. |
Kluczową rolę odegrał w tej rozgrywce gepidzki wład- i ca Torismund, przepuszczając pustoszące Bałkany wojska I przez swoje terytorium. Z kolei cesarz Justynian podejrzę- j wał, że najazd słowiański latem 550 r. mógł być zainicjowany przez Totilasa, króla Ostrogotów (De beilo Gothico III, | 40, 32), którym w tym czasie przybył do Italii z pomocą właśnie Hildigis z sześcioma tysiącami jazdy. Po zwycięskiej j potyczce pretendent do longobardzkiego tronu ponownie wrócił do Słowian (De beilo Gothico, III, 25,22). Wkrótce ! opuścił ich przenosząc się ze swoją drużyną do Konstanty- j nopola. W 551(?) r. Hildigis wrócił do Gepidów, którzy zno- !