cje historyczne, te, które - jak mniemamy - określają, jak o przeszłości piszemy.
Założenia historycznego myślenia, w tym stojące za historiograficz-nymi narracjami, możemy porównywać ze sobą, śledzić ich kulturowe uwikłania i historyczną ich zmienność, wskazywać na trwałe, „niezbywalne” ich składowe. Chcemy więc tropić sposoby organizowania się myślenia historycznego wokół podstawowych metafor myślenia i mówienia. Docierać do hipotetycznych kulis wyobraźni historycznej.
Jeśli już owe fundamenty historycznego myślenia uwiarygodniają się jako takie, to wówczas, gdy tworzą wraz z metodologicznymi przekonaniami i praktyką badawczą spójną wykładnię. I tyle tylko wymagamy od historycznego myślenia praktykowanego w sferze tzw. nauki akademickiej lub w projektach aspirujących do statusu akademickiej refleksji o przeszłości. Poszukując więc jej prefiguracji, oczekujemy tylko tego, że będziemy rozumieli, dlaczego tak o przeszłości myślano i mówiono, mówi się i pisze. Z takiego, a nie innego wyobrażania sobie świata wynika historiograficzny jego obraz. To dany stan kultury historycznej przesądza, jaki powstaje w niej obraz przeszłości.
Za myśleniem moim stoi przeświadczenie, że do opisania operacji hi-storiograficznych prowadzi dociekanie nad tym, jakie to fundamentalne metafory historiograflczne/pojęcia organizują myślenie historyczne. Istnieją te, które są niezbywalne, bez nich o takowym nie może być mowy. Poszczególne artykulacje historycznego myślenia są historycznym ich wcieleniem, a zarazem towarzyszą im nowe metafory. Wspólnie przesądzają one o specyfice ujęć świata minionego, jakie oferuje nam historiografia. Łącznie otrzymujemy świadectwo stałości i zmienności myślenia historycznego. W jakiejś mierze opowiadam się za tym, że to konceptualizowanie, pod postacią metafor (w retoryczno-kognityw-nym ich rozumieniu) czy pojęć, stanowi fundament myślowy operacji historiograficznej. Refleksja nad nią byłaby więc historią ludzkiego me-taforyzowania świata minionego. Owo metaforyzowanie jest stronnicze kulturowo i ergo chronicznie antropomorficzne. Jest za każdym razem autorefleksją kultury, w której powstaje.
W polu zainteresowań zorientowanej kulturologicznie i epistemolo-gicznie metodologii historii, a więc w dziedzinie, w jakiej porusza się myślenie niniejszych szkiców, jest praktykowanie historycznego myślenia (poznania, badania), które za punkt odniesienia ma, w trybie respektującym bądź kontestującym, standardy kulturowo obowiązującego elitarnego myślenia o przeszłości.
Porozumiewanie historyków, które funduje wspólnotę profesjonalną, ma charakter „Verstandigung iiber etwas”, „porozumienia się, co do czegoś”1. Jest porozumieniem między historykami, co jakie jest, a to zaś stanowi podstawę rozumowania uzasadniającego osiągane wyniki, w efekcie - akceptowania proponowanych interpretacji historycznych. Porozumienie to ma charakter milczącej, jak i świadomej zgody.
Matryce historycznej wyobraźni fundują porozumienie się między „bliźnimi w profesji” lub szerzej „bliźnimi w kulturze”, uwzględniają bowiem obowiązujące zasady etyki dyskursu argumentacyjnego, w tym normy umożliwiające intersubiektywną komunikowalność Jedną z nich są przeświadczenia o kształcie „rzeczywistości obiektywnej”. Zgoda, co do jej kształtu daje możliwość dyskusji wspólnotowej, krytycznego dialogu, chroni i propaguje zasadę życzliwej interpretacji, umożliwiającą wypełnienie przez dyskurs historyczny swej kulturowej funkcji polegającej na - jak utrzymuję - dostarczaniu semantyki dla komunikacji kulturowej.
Przekonanie, że można znaleźć jedyną podstawę filozoficzną (metafizyczną, ontologiczną, epistemologiczną) uzasadniającą przeszłość i teraźniejszość praktykowania historiografii jest złudne. Ani odwoływanie się do jakiejś istotowej cechy dziejów, ani do jednego sposobu poznania historycznego nie pozwala zrozumieć myślenia historycznego. Wszystko, co wiemy, co przeżywamy i co traktujemy jako przeszłość znajdywaną w historiografii, bierze się z doświadczenia myślenia o niej, a nie z niej samej. Owo zapośredniczenie dostępu do przeszłości, jakie funduje nam kultura, jest jednocześnie oddaleniem pretensji do nieza-pośredniczonego orzekania o niej i źródłowego doświadczania jej jako samej w sobie. Powtórzmy więc: wszystko, czego dowiadywaliśmy się o przeszłości, wiemy z kulturalizującej nas kultury. Jest tak dlatego, że przeszłości nie możemy doświadczać bezpośrednio ani wydobywać ją ze źródeł, w których jakoby tkwi, ani „słuchać” ich, bo one same nie mówią; ani dojrzeć w nich minioną realność ludzką, bo wypatrzeć się jej
K.O. Apel, Wspólnota komunikacyjna jako transcedentalne założenie nauk społecznych, „Kultura Współczesna", 1993, nr 1, ss. 5-13; idem, The Hermeneutic Dimension of Social Science and its Normative Foundation, [w:] Epistemology and history, Humanities as a philosophical Problem and Jerzy Kmita’s approach to it, ed. by A. Zeidler-Janiszewska, Amsterdam-Atlanta, GA: Rodopi, 1996.