tłuste mięso, trzeba schwytać duże zwierzę, ptactwo wodne albo umiarkowanej wielkości czworonoga, który ma grubą warstwę chroniącej go przed chłodem tkanki tłuszczowej. Innym źródłem kalorii są węglowodany. Można je znaleźć w jadalnych korzeniach. Jest to jednak mniej obfite ich źródło niż tłuszcz zwierzęcy. Jeśli będziesz jadł tylko chude mięso, to w krótkim czasie poważnie się rozchorujesz. Z tego względu należy koniecznie jeść tłuszcz, którego dostarcza dziczyzna, i unikać pieczenia mięsa na rożnie, bo wtedy większość tłuszczu wytopi się i będzie stracona.
Jeżeli staniesz w obliczu konieczności zjedzenia nieznanej i mało zachęcająco wyglądającej potrawy, to masz do wyboru dwie ewentualności: albo zamknąć oczy, zatkać nos i z trudem ją przełknąć, albo przyrządzić ją w taki sposób, który pozwoli ukryć jej okropny wygląd i smak. Możesz na przykład pomieszać jąz inną potrawą, od której już Cię tak nie odrzuca. Gdybyś znalazł się kiedyś w sytuacji, w której będziesz musiał takim obrzydlistwem nakarmić ludzi, również masz wybór: możesz albo nie mówiąc ani słowa podać im to cudo sprytnie zamaskowane, albo, co jest lepszym rozwiązaniem, zaprosić ich do wspólnego przygotowania i przyrządzenia tej oryginalnej potrawy.
Klasycznym przykładem jest to, co wydarzyło się kilka lat temu, kiedy byłem instruktorem na obozie skautowskim. Podjęliśmy wtedy decyzję, że uczestnicy obozu będąjeść potrawy rodem ze szkoły przetrwania, przygotowywane i przyrządzane przez poszczególne patrole. Zaproponowaliśmy im wiele różnych pokarmów, od zieleniny po dziczyznę, i żeby ich nie zagłodzić, ustaliliśmy, że jako dodatek do potraw mięsnych będą dostawać ryż. Wszystkie pozostałe produkty musieli zdobyć sami na terenie obozu. Wcześniej, przeczesując dokładnie cały ten obszar, znalazłem wiele różnych roślin jadalnych i kilku przedstawicieli gatunków śmiertelnie trujących. Wybierając tylko te jadalne rośliny, które występowały w dużej ilości, zebrałem po jednym egzemplarzu każdego gatunku i poinstruowałem krótko uczestników obozu, co mogą zbierać i jak się z tym obchodzić. Produkty roślinne można było zbierać tylko na skontrolowanym przeze mnie obszarze. Każdego skauta nauczyłem rozpoznawać występujące tam rośliny trujące - psiankę słodkogórz (Solarium dulcamara) i pokrzyk wilczą jagodę (Atropa belladonna), pokazując je w ich naturalnym środowisku.
Zawsze przed przygotowywaniem i przyrządzaniem potraw wszystkie zebrane produkty były jeszcze na wszelki wypadek dokładnie sprawdzane. Na porządku dnia był gulasz. Każdy patrol pomagał przygotowywać i gotować swój własny, który potem podawano z ryżem, herbatą z pokrzyw i kawą z żołędzi na deser. Nawet ja byłem zaskoczony, kiedy wszyscy skauci jedli posiłki ochoczo, z takim entuzjazmem, na jaki stać tylko kogoś, kto ma dwanaście lat. Jestem jednak pewien, że gdyby po prostu postawiono te potrawy przed nimi i powiedziano im, co to jest, to podniósłby się straszny krzyk. Aktywne uczestniczenie w działaniach na łonie natury pozwala czerpać z nich pełne zadowolenie.
Dobry kuk na jachcie i sprawny kucharz wyprawy szybko odkrywa inny sposób osiągania dobrych wyników w przyrządzaniu potraw - używanie cukru i przypraw.
Mały pojemnik z cukrem lub miodem wystarczy, żeby łatwiej było przełknąć niezwykłe potrawy. Podobnie jak buteleczka z sosem pikantnym lub sosem z cząbru. Kiedy na przykład piekę w polowym piecu, to odrobina gałki muszkatołowej niezmiernie poprawia smak pasztecików. Nawet w czasie wędrówki przecier pomidorowy dodany do makaronu ryżowego lub tłuczonych ziemniaków jest miłą odmianą ich smaku. Nie ma co przyznawać skautowskich sprawności komuś, kto odgrywając twardziela je bez potrzeby mdłą potrawę - każdy z nas może to zrobić - ale umieć przemienić nijaką, bez smaku żywność w delicje, na które z niecierpliwością się czeka, to wielka i ciesząca się uznaniem umiejętność.
Przygotowywanie potraw
Kiedy zacząłem uczyć leśnych umiejętności, chyba najbardziej zdumiało mnie to, jak nieporadnie nowicjusze przygotowywali naturalną żywność. Kiedy dało im się rybę albo małego ssaka, to zwykle nie mieli bladego pojęcia, od czego zacząć, nie mówiąc już o sprawianiu dużych zwierząt łownych. Ta nieporadność brała się stąd, że dzisiaj kupuje się w sklepach gotową porcjowaną i paczkowaną żywność.
Sposób, w jaki należy przygotowywać żywność, zależy od tego, w jakiej jest ona postaci i jak zamierzamy jąpotem przyrządzić. Nigdy nie przestanie wzbudzać mojego podziwu to, na ile różnych sposobów można tę czynność wykonać. Opisałem tu moje ulubione sposoby. Wiele z nich stworzyli rdzenni mieszkańcy stron, z których one pochodzą, ale wszystkie nadają się doskonale do wykorzystania w warunkach polowych, chociaż można z nich również korzystać w domowej kuchni!
Mięso. Obojętnie, czy mamy do czynienia z jeleniem czy królikiem, zasady ściągania z nich skóry, czyli skórowania, są takie same. Opisałem poniżej, jak należy zdejmować skórę z jelenia, bo to większe zwierzę. Istnieje wiele sposobów skórowania zwierzyny - myśliwi bez trudu robią to tak, że trudno jest śledzić szybkie ruchy ich wprawnych rąk, w których tylko błyska nóż. Ale przy wykonywaniu tej czynności nie jest ważny czas, tylko to, czy będzie ona wykonana dobrze. Jedno nieuważne cięcie może uszkodzić skórę. Małe ssaki skóruje się w ręku lub ułożone na ziemi, lecz trzeba mieć ogromną wprawę, żeby zdjąć skórę z leżącego na ziemi jelenia i nie pobrudzić mięsa. Duże zwierzęta przed skórowaniem i patroszeniem wiesza się na ogół nad ziemią. Jeżeli nie masz sznurka, to natnij nogi i przesuń gałąź lub kij między kośćmi a ścięgnami. Ten kij możesz potem zaklinować w rozwidleniu gałęzi lub zawiesić go w jakiś inny sposób. To, czy powiesisz zwierzę głową do góry czy głową w dół zależy wyłącznie od Ciebie. Jeżeli wybierzesz pierwszy wariant, będzie Ci łatwiej patroszyć, jeśli drugi, będziesz miał mniej problemów ze ściąganiem skóry z szyi. Jeżeli nie masz wprawy, to lepiej będzie, gdy powiesisz zwierzę głowąw dół.
Kiedy już jest ono podwieszone, musisz się zdecydować, czy najpierw zdejmiesz skórę, a potem zajmiesz się patroszeniem, czy postąpisz na odwrót. Osobiście wolę najpierw patroszyć, skóra bowiem zabezpiecza mięso przed pobrudzeniem zawartością jamy brzusznej. Przy patroszeniu przecina się wzdłuż skórę na brzuchu, bez
161