- Hm... - mruknęła Floss.
- Może - dodał El Jeffery.
- A jak to zrobimy? - spytałam.
- Srebrna droga błyszcząca w świetle księżyca -rzucił Nicholas. - Mógłbym ustawić światła tak, żeby tworzyły znikającą w oddali drogę.
- Pan Foks przywozi do swojego domu najnowszą pannę na rowerze - zaśpiewał Max.
- Oświetla drogę latarnią zwisającą z kierownicy -dodał Nicholas.
- Kukiełki zmarłych żon - podsunęła Floss, przyłączając się do reszty. - Mogłabym je zrobić. Świeciłyby w ciemności.
- Żona w bieli - zaproponowała Lucja - jeździ wszędzie na unicyklu, a potem jest przywiązana do roweru.
- No i masz swoje spódniczki do kostek Floss -stwierdził El Jeffery, a Tonio powtórzył:
- Przywiązana do roweru. Ładne określenie dla spętania przez klasę rządzącą.
- I dom - powiedziałam. - Dom może się otwierać i zamykać jak wielka księga. Dom jak kukiełkowa księga.
Fred zaczął szurać nogami. Miał niepewną minę.
El Jeffery poklepał go delikatnie łapą po ramieniu. A Floss orzekła:
- Spróbujmy. Zobaczymy, co się stanie. - Spojrzała na Freda. - Może właśnie tego nam potrzeba.
- To trochę bardziej „wprost” niż myślałem - odezwał się ostrożnie Fred.
- Czasem tak trzeba - odpowiedziała. - A poza tym pewnie nawet się o tym nie dowiedzą.
- Skoro tak, to może nie trzeba aż tak ostro? - zapytał Fred.
- Bo nawet jeśli oni się nie dowiedzą, to pójdzie między ludzi.
Tonio poparł Floss.
- Gdzieś trzeba zacząć - zdecydował, a ja pomyślałam, że znacznie więcej rozmawiał z Floss na temat władzy w Krainie Magii, niż mi się wydawało.
Fred wciąż wyglądał na nieszczęśliwego, gdy odezwał się znów swoim wyważonym tonem:
- Może masz rację. Może tak. Ale teraz zostawię was z tą naradą i pójdę pogadać z Bronem.
A gdy znikał za drzwiami, oba rowery wtuliły się w siebie jak szczeniaki w trawie.