Usłyszałam dźwięk, który brzmiał zupełnie jak cykanie lwich pazurów o posadzkę, po czym El Jeffery zajrzał do pokoju.
- Łucja nie powinna jeździć na unicyklu. - Wszedł do środka. - Nie, absolutnie nie. Natomiast ja jestem całkiem dobrym rowerzystą. Mogę nawet jeździć na unicyklu i bębnić na małym bębenku.
- Czemu odnoszę wrażenie, że chciałbyś zagrać w sztuce? - zapytała Floss.
- I to pomimo faktu, że sztuka istnieje tylko na papierze? - dodał Tonio.
- Nieprawda - odezwał się z podłogi Max. A kiedy wszyscy na niego spojrzeliśmy, wzruszył ramionami i kontynuował: - Skoro nawet nie ma tytułu i nie wiemy,
0 czym jest, to nie ma jej nawet na papierze. I jakby kto pytał, to podoba mi się pomysł kukiełkowego karaoke. A raczej podobałby mi się, gdybym wiedział, co to jest. Brzmi beztrosko. Nie mam nic przeciwko beztrosce.
- Tak! - Łucja uniosła dłoń. Max wyciągnął rękę
1 przybił z nią piątkę.
- To wyjaśnij - zadziornie zawołał Tonio. - Pokaż, jak bardzo jest beztroska.
Łucja zwinęła dłoń w kształt króliczka i zaczęła śpiewać Mustanga Sally. Zachichotałam. Nie mogłam się pohamować. Zestawienie tekstu i tego podskakującego króliczka o uszach z palców strasznie mnie rozśmieszały. El Jeffery wystukiwał rytm o podłogę. Nicholas kiwał w rytm głową. Floss uniosła rękę udającą rybę i przyłączyła się do śpiewu. Max uśmiechnął się do Tonią.
- Mamy cię dalej przekonywać?
- Nie trzeba. - Tonio się roześmiał.
Cudownie było słuchać tego fagotowego śmiechu. Natychmiast wszystkim poprawiły się nastroje.
158
- Pomyślcie o kukiełkach. Możemy zrobić dowolne, bo wszystko może śpiewać karaoke. - Spojrzał na mnie i Floss. - Pamiętacie mój pomysł na pana Foksa z muzyką i tańcem? To by się ładnie wpisywało.
Łucja wyglądała na zadowoloną z siebie. Przestała śpiewać i pozwoliła, by jej królik znów stał się dłonią. Floss przestała udawać rybę, a Max stwierdził:
- Co? Pan Foks miałby być tancerzem estradowym?
- Nie ma mowy - odparła Floss. - Nie on. Ale ona mogłaby. Zona. Mogłaby być aktorką.
- Aktorką wodewilową - dodałam. - Potrzebujemy fortepianu.
- Nie mamy fortepianu - zauważył Nicholas. - Wygląda na to, że mamy bęben.
- Zgadza się - przyznał El Jeffery. - Ale umiem też grać na cymbałach i dzwonkach.
- I jest mój tamburyn - dodała zadowolona Łucja.
- Och! - Tonio strzelił palcami. - Pan Foks mógłby być reżyserem. To daje mu nad nią władzę. I poprzednimi aktorkami.
- Pewnie, pieniądze! Money, money, money - zaśpiewał Nicholas.
- Śmierć metaforyczna - stwierdził Max.
- Fioletowe boa, koronkowe rękawiczki i czerwone berety - wykrzykiwała radośnie Floss.
To nawet Tonią lekko zaniepokoiło, ale powiedział tylko:
- To ciekawa interpretacja.
- Niebieskie. Coś niebieskiego. Skrzydła. Skóra. Ale przynajmniej mogę się pozbyć tych wszystkich części ciała - stwierdziła Floss. - To zaczynało być trochę obrzydliwe. - Trąciła Maxa w stopę. - Beztroskie, jak mówiłeś, ale z przytupem.
159