154
tyka się około siebie takie sidła przyrody. Dźwięk, który słyszymy podobny jest do kilku innych, które jednak z innych pochodzą przyczyn; wiele naszych wrażeń wzrokowych nadają się także do różnorodnych interpretacyi. Obok przyczyny głównej wytwarzającej zdarzenie, widzimy przyplątane mnóstwo ubocznych okoliczności, które wydają się tak ważne, że dla rozplątania tej gmatwaniny jesteśmy tak samo zakłopotani jak człowiek dziki, który nie umiejąc oddzielić przyczyn od^ubocznych okoliczności, wraca do źródła, które go niegdyś uleczyło, trzymając się tych samych godzin, wykonywując te same gęsta i odziawszy się w te same świecidełka.
Bo nasza zdolność chwytania podobieństwa i ustanawiania styczności nie robi różnicy — która byłaby jednak tak konieczna — między podobieństwami i współistnieniami znamiennemi, a takiemi które niemi nie są. Związek przyczynowy między dwoma zjawiskami nie jest postrzegany jako coś odrębnego swoistego; nie jest nawet postrzegany wcale; postrzegamy tylko stosunek zjawisk w czasie i przestrzeni, i dopiero umysł nasz podnosi następstwo do wysokości związka przyczynowego, wciskając między przyczynę i skutek coś z tego, co odczuwamy sami, gdy przejawem woli nakazujemy ruch jakiś.
Nie tu miejsce poszukiwać, jakie są warunki doświadczalne, w których każemy zjawiskom ponosić to przekształcenie antropomorficzne. W tej chwili wystarcza nam powtórzyć, że w postrzeganiach wy-