SHY3 OY
Ten proces, który wolę nazywać układaniem zamiast „ujeżdżeniem”, czy też „łamaniem”, zabrałby mojemu ojcu znacznie więcej czasu i wiązałby się z zadaniem zwierzęciu wielkiego bólu.
Zajmując się końmi, zawsze dążyłem do tego, by unikać okrucieństwa, by podążać w przeciwnym kierunku. Było to konsekwencją faktu, że mój charakter został ukształtowany przez to, co widziałem i czego doświadczyłem. Brutalność tradycyjnych metod, które stosowali mój ojciec i inni — zmuszając konie do uległości i wiążąc im nogi — miała na mnie głęboki wpływ, podobnie jak widok ojca stosującego skrajną przemoc wobec innych ludzi oraz to, co sam wycierpiałem z jego rąk.
Moje pokazy, co być może jest całkiem zrozumiałe, często stają się wielkim przeżyciem dla tych widzów, którzy sami byli ofiarami fizycznej przemocy. Niektórzy z nich mdleją, kiedy widzą, co robię z koniem na wybiegu i kiedy mówię o nieskuteczności metod opartych na przemocy oraz okrucieństwie. Inni ludzie przeżywają rodzaj ka-tharsis, po którym nie mogą się oprzeć chęci opowiedzenia mi o tym, co ich spotkało w przeszłości.
Nadużywanie siły w zaciszu domowym jest bardziej rozpowszechnione, niż to sobie kiedykolwiek wyobrażałem. Jeśli, powiedzmy, na pokaz przybędzie dwa tysiące ludzi, mniej więcej połowa z nich podejdzie do mnie w czasie jednej z przerw — może po to, bym podpisał kasetę wideo lub książkę, a może tylko po to, by przekazać mi pozdrowienia. Zwykle w kolejce będzie dwadzieścia, trzydzieści osób, które doświadczyły fizycznej przemocy w swoich własnych rodzinach. Nie jest to dla nich łatwe, ale mówią o tym.
Musi być jeszcze przynajmniej taka sama liczba tych, którzy za
w
150 |