Status obcego może jednak pozwolić antropologowi uzyskać pewien dystans wynikający z wymienionych ograniczeń. Na podstawie doświadczeń zdobytych w trakcie badań nad zwyczajtmpurdah Papa-nek (1964) wskazuje, że ze względu na swoją płeć miała dostęp do świata kobiet, który był całkowicie zamknięty dla mężczyzn. Natomiast fakt, że nie była członkiem tej społeczności uwolnił ją od bezwzględnego zachowywania kanonów postępowania wymaganych w tym święcie kobiecej cnotliwości. Podobne doświadczenia opisuje Rainbird:
Bycie kobietą bardzo wpłynęło na stosunki z badaną społecznością, gdyż niektóre zachowania były zastrzeżone wyłącznie dla jednej albo drugiej płci. Niemniej fakt, że górowałam wzrostem nad wieśniakami, nosiłam spodnie oraz że byłam obcym o wysokiej pozycji społecznej, powodował, iż zakwalifikowano mnie do dość niejasnej kategorii. Dzięki temu mogłam brać udział w wiecach i, tak jak mężczyźni, swobodnie odwiedzać ludzi w całej okolicy. Natomiast nie wolno nii było pić w towarzystwie mężczyzn, dopóki nie pojawiła się wśród nich inna kobieta [...} Z drugiej strony mogłam słuchać plotek, uczestniczyć w zajęciach kobiet, doznawać ich ciepła i uczuciowości.
(Rainbird, 1990, s. 78-79)
Podobne zakazy i swobody związane z przynależnością do danej płci funkcjonują w społeczeństwach zachodnich. Easterday i in. (1977) pisze, że w środowiskach, w których dominują mężczyźni, kobieta może napotkać mur męskiej „solidarności”. Może zostać wyłączona ze świata mężczyzn, sprowadzona do roli popychadła załatwiającego wszelkiego rodzaju sprawy albo żywej maskotki. Wszystkie te role zakładają brak rzeczywistego udziału kobiet w życiu społeczeństwa. Bada-czom-kobietom nie tylko trudno wzbudzić niezbędny respekt, aby być poważnie traktowaną przez mężczyzn-gospodarzy. Mogą one również odczuwać wrogość i podejrzliwość ze strony kobiet-gospodarzy. Jednocześnie Easterday jest zdania, że kobiety-badacze mogą odnieść korzyści dzięki takim relacjom. Informator próbujący wywrzeć wrażenie na badaczce znacznie uprości jej zadanie. Badani mężczyźni w ogóle mogą ulec kobiecości badaczki. Poza tym kobiety, uważane powszechnie za istoty z natury niegroźne, mogą stosunkowo szybko uzyskać dostęp do informacji w obrębie danego środowiska. Powszechne stereotypy kulturowe mogą zatem w pewnych przypadkach działać na korzyść kobiet-badaczy.
Warren podaje przykłady zarówno korzyści, jak i przeszkód, jakie może napotkać kobieta-badacz:
Kiedy w późnych latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych prowadziłam badania do mojej dysertacji na temat społeczności homoseksualnych, pozwolono mi przeprowadzać obserwacje jedynie w miejscach spotkań towarzyskich (w barach, na przyjęciach, podczas zebrań rodzinnych). Nie wolno mi było obserwować tej części ich życia, która dotyczyła seksualności. Zabroniono mi uczestniczenia w ąuasi-publicznych spotkaniach odbywających się w łaźniach czy... „pokojach intymnych” dla gejów [...] Dlatego też, ze względu ha ograniczenie roli kobiet w świecie homoseksualistów, mój obraz tego świata tylko częściowo oddaje rzeczywistość, .. . . , , : « :
Dla kontrastu autorka komentuje przebieg badań w ośrodku rehabilitacyjnym dla narkomanów:
Instytucja ta była otwarta dla obojga płci. W czasie kilku miesięcy badań zauważyłam, że jako badaczowi płci żeńskiej, łatwiej było mi dotrzeć do mężczyzn niż do kobiet. Co więcej, to mężczyźni postrzegali mnie jako osobę nieszkodliwą i otwierali się przede mnąjuż niemal na wstępie. Żywo w mojej pamięci zapisał się dzień, kiedy postanowiłam pójść na górę, co było zabronione osobom nie mieszkającym w ośrodku. Ktoś zaczął protestować, lecz uciszył go jakiś męski głos, mówiący: . „Co złego może zrobić, to tylko kobieta”. Udałam się na górę.
(Warren, 1988, s. 18)
Rasa, przynależność etniczna czy religijna mogą, podobnie jak płeć, powodować ograniczenia w dostępie do badanej grupy. Oczywiście problem rasy nie wiąże się tylko z cechami fizycznymi, ale dotyczy w równym stopniu kultury, władzy i stylu bycia/ ICeiser (1970) w kontekście swoich badań nad „Vice Lords”, ulicznym gangiem z Chicago, wspomina, że trudno było jemu, białemu człowiekowi, nawiązać kontakt z ciemnoskórymi informatorami. O ile niektórzy byli gotowi zaakceptować go jako „białego czarnucha”, o tyle inni wykazywali daleko posuniętą niechęć. Jednak podobne problemy mogą pojawić się również w sytuacji, kiedy obie strony interakcji są czarnoskóre. Badani przez Whiteheada (1986) Jamajczycy uważali go za „dużego”, „brązowego”, „pięknoustego gościa”. „Duży” nie oznaczał wcale wzrostu, ale sygnalizował status wykształconego obcokrajowca, a „pięknousty” odnosił się do używanej w rozmowie literackiej angielszczyzny zamiast dialektu. Natomiast wyrazu „brązowy” miejscowi Jamajczycy używali na określenie godnego pozazdroszczenia zestawienia koloru skóry o jasnym odcieniu i wysokiego statusu społeczno-ekonomicznego. Rezultat takiej postawy był następujący:
103