126
BARON Tak nagle?
BARONOWA Tym lepiej.
BARON Wybacz mi, że się naprzykrzam, ale interesuje mnie to z psychologicznego punktu widzenia. BARONOWA Chętnie ci służę, ale nie wiem.
BARON Brzydzisz się mną?
BARONOWA Dlaczego?
BARON Że zorganizowałem tę... wycieczkę.
BARONOWA Żartujesz. No, może wczoraj,.. Nie pamiętam. BARON Przypomnij sobie.
BARONOWA Nie mam ochoty.
BARON Nie interesują cię własne przeżycia?
BARONOWA Nie wszystkie.
BARON Nienawidzisz mnie?
BARONOWA Teraz? Bynajmniej.
BARON Rozumiem. Udajesz obojętność. Uważasz, ze to będzie najlepsza zemsta.
BARONOWA Tak myślisz?
BARON Jestem o tym przekonany.
BARONOWA Proszę cię bardzo, i BARON Ale się mylisz,
BARONOWA (roztargniona) Co?
BARON Mylisz się, jeżeli uważasz, że mi dokuczysz w ten sposób.
BARONOWA Przepraszam, myślałam o czym innym, BARON Nie chcesz o tym rozmawiać?
BARONOWA Ależ bardzo chętnie, tylko doprawdy nie ma o czym mówić. I zresztą mam teraz tyle innych spraw na głowie... Muszę się spakować, pomyśleć o rozkładzie jazdy...
BARON Zabierasz wszystkie rzeczy?
BARONOWA Naturalnie. Dlaczego... Powiedz mi szczerze: czy chciałbyś, żebym została?
BARON Skoro wyjeżdżasz...
BARONOWA To chwała Bogu. Nie cierpię scen.
BARON Ja także.
BARONOWA Ciekawe...
BARON Co?
BARONOWA Zupełnie mnie nie boli to, że ciebie nie boli. BARON Tak? I co z tego?
BARONOWA (wyciągając do niego rękę) Dziękuję ęi.
BARON Za co?
BARONOWA Za to właśnie. To znaczy, że naprawdę cię już nie kocham.
BARON Nie zna za co.
Podają sobie ręce.
BARONOWA A teraz wybacz, ale naprawdę nie mam już czasu.
BARON Oczywiście.
Baronowa podchodzi do altany. Ońka wstaje. Obie panie wychodzą (w głąb sceny). Baron patrzy za nimi.
W y ciemnienie.
SCENA 6
Godzina piąta trzydzieści po południu. Na ławce siedzi Nieznajomy. Sztywny i wyprostowany.
Po chwili wyjmuje zegarek. Patrzy na zegarek. Chowa zegarek. Wstaje i wychodzi na prawo.
Z domu wychodzi Baron. Bierze fotel na biegunach i znosi go z ganku. Ustawia fotel na murawie, nieco w głębi, opodal ganku, w miejscu, skąd może obserwować całą sceną. Siada i zapala cygaro.
Z domu wychodzi Garbus. Niesie oburącz doniczkę z kwiatami. Nie zauważywszy Barona, schodzi z ganku i przechodzi na prawo.
Kiedy znajduje się na środku sceny — dwa razy huk wystrzału, jeden natychmiast po drugim.
Garbus zatrzymuje się i ogląda za siebie, czyli ku lewej kulisie. Potem patrzy znów przed siebie, czyli ku prawej kulisie. I jeszcze raz za siebie. Potem wychodzi na prawo. Z lewej strony wchodzi Onek. W binoklach na nosie. Nie zauważywszy Barona, przechodzi na środek sceny. BARON Chybił pan.
Onek odwraca się, zaskoczony jego obecnością.
ONEK Ktoś strzelał?
Baron wstaje i zbliża się do Onka.
BARON Chybił pan.
ONEK Słyszałem jakiś huk i przyszedłem, żeby zobaczyć... Pan nic nie widział, prawda?
BARON Nie widziałem, ale wiem. Chybił pan, i to dwukrotnie.