strS

Więc jednak pan...

SZMIDT

I... prosty wypadek... Pijany sternik zabłądził, a że i ja nie byłem trzeźwy... ot, prosty wypadek...

JAN

Pan jednak nie ma nic z bohatera. To aż irytujące! Pan nie ma w sobie nawet nic z morskiego łgarza. Bagatelizuje pan swoje odkrycie.

SZMIDT

A ty wdąż chcesz, abym był... tamtym... dzieciaku... (po chwili) Otóż, jako nagrodę za to odkrycie otrzymałem od wielkiego mocarstwa, które tę wysepkę miłośnie przygarnęło... kawałek ziemi w pobliżu miasteczka. Część ziemi zmieniłem na wino i kobiety, a kawałek został. Miasteczko stało się miastem. Place poszły w górę. Na moim kawałku budują wielkie domy... wielkie domy... Tak zwane drapacze nieba. Moi sukcesorowie mają do tego prawo. Ty jesteś jedynym moim sukcesorem.

JAN

Ja, sukcesorem? Nie! Bywają rzeczy zabawne. Napijmy się wina. Ja?... Niby te drapacze nieba... Niby to dla mnie?...

SZMIDT

Tak, to twoje, jesteś bogaty.

JAN

Ale dlaczego?... dlaczego pan z tych bogactw nie korzysta?

SZMIDT

Mógłbym. Ale wówczas musiałbym sam wykazać, że jestem kapitanem Nutem, że żyję... Ja chcę być teraz