potrafią nawet powiązać ich ze sobą. Tworzy to w sumie obraz, który bez względu na to, jakbyśmy tego chcieli, nie da się żadną miarą pogodzić z potocznymi wyobrażeniami na temat początków dziejów cywilizacji na naszej planecie.
Końcem łańcucha śladów, którymi starałem się podążyć, są ruiny, których interpretacją zajmowałem się już wcześniej, co nie zmienia faktu, że ich ignorowanie przez naukę tylko potwierdza wyłaniającą się przy tej okazji regułę. Ruiny te leżą w Boliwii w Ameryce Południowej i znane są pod nazwą Puma Punku. W porównaniu ze starszym wydaniem Osi świata ich opis został rozszerzony o wiele nowych faktów, jednak najważniejszym plusem nowego wydania jest film dokumentalny na ten temat, który jest dołączony do książki w formie płyty DVD, gdzie widać wszystko znacznie lepiej niż na drukowanych reprodukcjach.
Puma Punku bez przesady można określić mianem ruin, które nie mają odpowiednika nigdzie indziej na świecie! Można zadać sobie pytanie: a cóż takiego może być niezwykłego w kamieniach? Precyzja? To przecież tylko kwestia czasu poświęconego na przykład na ich szlifowanie czy polerowanie. Nie, problem polega na czymś zupełnie innym. Mamy tam do czynienia ze skomplikowanymi kształtami, które są dokładnie powtarzane (są serie określonych bloków), a przy tym wykonano je z tak dużą precyzją, że po prostu nie dałoby się tego zrobić ręką „na oko” na takiej samej zasadzie, na jakiej nie otrzymamy równej i gładkiej szyby próbując piaskiem szorować odlaną płytę szklaną i wyznaczając równość powierzchni przy pomocy sznurka, do czego, mniej więcej, sprowadza się interpretacja oficjalnej archeologii. Można, owszem, wykonać blok z równymi bokami, ale jeśli ma to być bardzo skomplikowany kształt z profilami wchodzącymi w głąb i składający się na przykład z 86 płaszczyzn, przy czym wszystkie detale wykonane są bez zarzutu, a na nie uszkodzonych powierzchniach widać precyzję na poziomie 0,1 mm, to mamy namacalny i jak najbardziej konkretny dowód istnienia w zamierzchłych czasach cywilizacji technicznej. Wystarczy, zresztą, spojrzeć na serie wykonanych w blokach otworów, aby każdy, kto ma choćby minimum percepcji i wyobraźni technicznej, zdał sobie sprawę, że mamy tu coś, co znany kiedyś radziecki badacz i teoretyk tak zwanych pale-okontaktów, Władimir Awiński, określił mianem „technicy-zmów niezgodnych z kontekstem historycznym epoki”. Jednym słowem, klasyczny przykład „powrotu do przyszłości”...
Aby było jasne, udałem się z prośbą o konsultację do współczesnego specjalisty od obróbki kamienia, prezesa jednej z najlepszych firm w Polsce, który popatrzył na zdjęcia i zapytany o to, jak jego zdaniem coś takiego mogło być wykonywane tysiące lat temu, odparł po chwili zastanowienia, że... „nie starcza mu na to wyobraźni” oraz że „było to wręcz niewykonalne”. Fragment tego wywiadu znalazł się oczywiście na wspomnianej płycie DVD. Z archeologiem, który, zresztą, był w Puma Punku, też próbowałem na ten temat porozmawiać, ale nie był w stanie nic ciekawego powiedzieć na temat zastosowanej technologii. Odniosłem wrażenie, że w ogóle nie myślał takimi kategoriami. Owa zagadka archeologiczna, jest - powtarzam - czymś niepodważalnym. To nie hipoteza formułowana na podstawie na przykład jednego zdjęcia czy jakiś wniosek poszlakowy. To obszerne zagadnienie, o którym, tak samo jak w przypadku latających talerzy unoszących się nad Chrystusem i Matką Boską, w gruncie rzeczy wiadomo było od dawna. Tu nie ma dowolności interpretacji. Mamy po prostu fakty, w dodatku materialne, które stoją w sprzeczności z podstawowymi założeniami dotyczącymi korzeni ludzkiej cywilizacji. Warto przy tym zauważyć, że wyłaniający się obraz tego rodzaju tworzy też coś w rodzaju zwierciadła, w którym w istocie zobaczymy obraz nas samych. Obraz każący zadać sobie pytanie: jak to jest możliwe, że nie jesteśmy w stanie dostrzec tego, co było (i jest) wokół nas cały czas? Jest to pytanie, które uznałem za fundamentalne i, jak wspomniałem, rozważaniom z nim związanym poświęciłem sporo miejsca. Jest to wyzwanie, które stoi przed nami, a uświadomienie go sobie jest pierwszym krokiem na drodze do pokonania pewnego progu - ważniejszego, niż większość ludzi sobie wyobraża. ■
Igor Witkowski jest byłym redaktorem naczelnym miesięcznika Technika Wojskowa. Uchodzi za jednego z czołowych badaczy tajemnic II wojny światowej. Jest autorem wielu znanych i popularnych książek (dostępnych również w sprzedaży wysyłkowej Agencji Nolpress), takich jak Supertajne bronie islamu, Prawda o Wunder-waffe, Oś świata, oraz cyklu Supertajne bronie Hitlera.
dokończenie ze strony 46
Przypisy:
1. Abbas Mohamed Abbas, El-said A. El-Sayed, Fathy A. Sha-aban, Tarek Abdel-Hafez, „Uncovering the Pyramids Plateau - Giza Plateau - in a Search for Archaeological Relics by Utilizing Ground Penetrating Radar”, NRIAG Journal of Geophysics, numer specjalny, 2006, str. 2,12.
2. R.W. Howard Vyse, Operations Cairied on at the Pyramids of Gizeh in 1837, James Fraser, Londyn, 1840 (3 tomy).
3. Henry Salt, The Sphinx Revealed: A Forgotten Record ofPio-neering Excavations (pod redakcją Patricii Usick i Deborah Man-ley), British Museum Press, Londyn, 2007.
4. http://www.drhawass.com/node/303.
5. Prywatny e-mail od Andrew Collinsa, 3 października 2009.
6. Andrew Collins, Beneath the Pyramids: Egypt’s Greatest Sc-cret Uncovered, 4th Dimension Press, Virginia Beach, USA, 2009.
7. Wyznawca hermetyzmu - grecko-egipskich wierzeń zawartych w zbiorze zwanym Hennetica lub Corpus Hermeticum. Za inicjatora tej filozofii uznaje się Hermesa Trismegistosa. - Przyp. tłum.
8. Tot z Atlantydy, Szmaragdowe Tablice (w interpretacji dra Doreala), przekład z języków angielskiego i niemieckiego Irena Czajkowska. Wydawnictwo Kwiat Życia, Białystok, 2009 (książka dostępna w sprzedaży wysyłkowej Agencji Nolpress).
9. Cytowane w: Andrew Collins, Beneath the Pyramids..., str. 11.
10. Cytowane w: Andrew Collins, Beneath the Pyramids..., str. 13.
11. Andrew Collins, Beneath the Pyramids..., str. 13-14.
12. W mitologii egipskiej bóg odpowiadający za przyjęcie i oczyszczenie zmarłego władcy oraz zawożący go swoją łodzią do nieba. Miał postać sokoła lub mumii z głową sokoła. - Przyp. tłum.
13. Po łacinie Cygnus - jeden z bardziej wyrazistych gwiazdozbiorów północnego nieba. Ze względu na to, że jego najjaśniejsze gwiazdy układają się na niebie w kształt krzyża, czasem nazywany jest Krzyżem Północy. - Przyp. tłum.
14. Obiekt znajdujący się w gwiazdozbiorze Łabędzia, który można dostrzec gołym okiem - miejsce, w którym Droga Mleczna rozdziela się na dwie części, ma to związek z dużą ilością gazów i pyłów międzygwiezdnych, które osłabiają światło położonych dalej gwiazd. - Przyp. tłum.
52 • NEXUS
MARZEC-KWIECIEŃ 2010