24 Platon
zebrawszy się razem; gdyby to było trudno, to przynajmniej wspólnie we dwóch, według możności, jak tylko się da najczęściej, i abyście, bo to jest słuszne, oparli się na <1 nim, niby na układzie i prawomocnej ustawie, zaprzysięga-jąc ją z powagą zarazem wdzięcznie uśmiechniętą i z radosną swobodą, siostrzycą powagi, i na Boga, władcę wszystkiego, co jest i co będzie, i na władcy tego i sprawcy ojca wszechmogącego się zaprzysięgając, którego, jeśli istotnie będziemy miłośnikami mądrości, poznamy wszyscy tak jasno, jak dane jest ludziom szczęsnym i błogosławionym.
LIST SIÓDMY
Platon życzy krewnym i przyjaciołom Diona, aby im się dobrze działo. Piszecie mi, że powinienem być przekonany, iż ożywia Was ten sam duch, który ożywiał Diona i wzywacie mnie przeto, abym się z Wami sprzymierzył, ile tylko mogę, czynem i słowem. Ja więc, jeżeli istotnie te same co i on poglądy macie i dążenia, zgadzam się sprzymierzyć się z Wami, w razie przeciwnym musiałbym jeszcze zastanowić się niemało. A jakie były jego przekonania i dążenia, mogę Wam wyłożyć dokładnie, wiem bowiem, jakie były, i nie potrzebuję opierać się na przypuszczeniach. Gdy więc po raz pierwszy przybyłem do Syrakuz, mając lat około czterdziestu, był wówczas Dion w tym wieku, w którym teraz jest Hipparynos, i miał te same wtedy przekonania, w jakich dotrwał do końca. Uważał mianowicie, że Syrakuzańczycy wolni być powinni gospodarząc u siebie według praw najlepszych. Nie byłoby też nic w tym dziwnego, gdyby i Hipparynosa bóg jakiś przywiódł do tych samych poglądów na sprawy państwowe i do jednomyślności z Dionem. A w jaki sposób powstały te poglądy, warto może żeby posłuchał kto młody
jeszcze i kto już niemłody; spróbuję tedy przedstawić Wam to od początku. Odpowiednia bowiem teraz chwila po temu.
Ongiś w młodości przeżyłem to, co przeżywa wielu młodych ludzi. Zamierzałem, skoro tylko stanę się panem samego siebie, poświęcić się niezwłocznie służbie publicznej. A przypadły na moje czasy wydarzenia państwowe przybierające taki mniej więcej obrót: wobec niezadowolenia większości z ówczesnej formy rządów dochodzi do przewrotu; przy zmianie ustroju pięćdziesiąt i jeden mężów obejmuje władzę, jedenastu w mieście, dziesięciu w Pireusie—jedni i drudzy mają powierzoną sobie pieczę i nad rynkiem i nad tym, co było do zrobienia w dzielnicach miejskich — trzydziestu zaś sprawuje rządy pełnomocne, zwierzchnie nad wszystkim. Zdarzyło się, że niektórzy z nich byli mymi krewnymi10 i znajomymi, toteż nawoływali mnie od razu do wzięcia udziału w pracy politycznej, jako odpowiedniej dla mnie. I przeżyłem rzeczy, nie takie znów bardzo dziwne, jeżeli się zważy, jak młody byłem jeszcze w tym czasie. Wyobrażałem sobie, że będą rządzić państwem w ten sposób, iż z drogi nieprawości do prawych przywiodą je obyczajów. Toteż przypatrywałem się bacznie, jak sobie będą poczynali.
I oto widziałem, że ludzie ci w krótkim czasie doprowadzili do tego, że złotem wydawały się dawne rządy. Obok innych niegodziwości jeszcze ten fakt: mego starszego drogiego przyjaciela, Sokratesa, o którym nie waham się « twierdzić, że był najzacniejszym człowiekiem ze wszystkich ludzi ówczesnych, usiłowali posłać z paroma innymi po jednego z obywateliu, aby go sprowadzić gwałtem dla
10 Krytias, przywódca trzydziestu tyranów, był stryjecznym bratem matki Platona; Charmides, należący do ich liczby, był jej bratem rodzonym.
11 Niejakiego Leona z Salaminy (por. Obrona Sokratesa 32 G).
6 — Platon — Listy