PRACE UCZONE. 165
Konona: »Dobroć waszych obiadów, Platonie, ocenia się dopiero nazajutrz* 1).
Gdyby młodzi i starzy przyjaciele Platona, zajmowali się tylko religijnym kultem Muz, byłoby Atenom pobożnym do tylu bractw kościelnych, przybyło jedno nowe. Ale wedle myśli założyciela mieli oddawać się także służbie innej Muzy, nierównie zacniejszej od dziewięciu mieszkanek Helikonu; tej, która płonąca miłością nie bieską, wiedzie dusze ludzkie do oglądania czystej Prawdy. Jak młodzieniec w poemacie Parmenidesa pędzi na rydwanie, otoczonym Nimfami, ku siedzibie nieśmiertelnćj, aby tam z ust Bogini usłyszeć tajemnice bytu, tak uczeń Platona na skrzydłach miłości, w ślad za Muzą niebieską t. j. filozofią powinien wznieść się aż do zenitu wszechświata, i tam w orszaku najwyższego Jowisza rozkoszować w intuicyi wieczystych pierwowzorów świata doczesnego, jaśniejących w pogodzie niewzruszonej.
Ale tćj Muzy niebieskići nie można czcić inaczćj, jak przez prace wytężoną ducha, do nićj też mistrz niestrudzony zachęcał uczniów zabiegi. Wśród nich wielu było efebów, lub co dopiero wyszłych z tego wieku. Słusznie więc obok gimnazyum pólbożka Akadema zakupił sobie Platon posiadłość, aby wedle zwyczaju greckiego uczone studya i ćwiczenia ciała mogły bez przerwy po sobie następować. Młodzi 1 starzy mogli wprost z gimnazyum, nie wracając do miasta, w mieszkaniu filozofa oddawać się dyskusyi, czytaniu lub słuchaniu wykładów. Jeżeli nowożytni wątpiciele prze-
b Athen. Dcip. X. p. 419 d. Tamże (XII, p. 547) ubolewa Antygon, uczeń Likona Perypatetyka, że za tegoż scholarcliatu (270—226) przepych, panujący przy biesiadach, odstrasza! wielu młodych od zapisywania się do jego szkoły. Cenzor, wybierany z pośród uczniów, musiał podczas urzędowania swego dawać obiad na 20 kanap (po naszemu: na 60 nakryć), a że członkowie płacili tylko po 11/2 drachmy miesięcznie, Likon zaś zapraszał dużo gości, tamten grubo dopłacał z własnćj kieszeni. Dodaje Antygon z miasta Karystos tę żałosną uwagę: »Chcieli wprawdzie Platon i Speuzyp, aby znajomi i przyjaciele zbierali się, ale nie na to, żeby aż do świtu biesiadowano lub aż do upicia się spełniano liczne puhary, lecz gwoli objawianiu czci swojćj dla Bóstwa i ku łatwemu nawzajem obcowaniu, najbardziej zaś dla wypoczynku i rozmowy o rzeczach uczonych. Ale wszystko to poszło w zapomnienie u późniejszych przy zamiłowaniu w bogatych strojach i zbytkownem życiu, jak wyłożyłem.* To też Liceum już za rządów' Likona było zupełnie zrujnowane. W podobnie smutnem położeniu była szkoła Epikura; za czasów Cycerona dom jej i ogród był pod nieustającym sekwestrem wierzycieli. Anegdotki te jaskrawię uwydatniają wyższość instylucyi platońskiej.