138
Sacrum i profanum
pozbawione znaczenia. W micie australijskich Karad-jeri dwaj kulturotwórczy herosi w celu załatwienia potrzeby przyjęli pewną pozycję — Karadjeri po dziś dzień naśladują owo wzorcowe zachowanie1. Na płaszczyźnie świeckiej nie ma tu żadnej korespondencji. Dla człowieka niereligijnego wszystkie akty witalne — seksualność, odżywianie się, praca, zabawa — zostały zdesakralizowane. Oznacza to przede wszystkim, że wszystkim tym aktom fizjologicznym brakuje znaczenia duchowego, przeto i wymiaru prawdziwie ludzkiego.
Akty fizjologiczne mają jednak znaczenie religijne nie tylko dlatego, że stanowią naśladownictwo istot boskich; narządy i ich funkcje uzyskują wartość religijną także za sprawą utożsamienia ich z różnymi obszarami i zjawiskami kosmicznymi. Już podaliśmy klasyczny przykład: kobieta jako rola i jako matka Ziemia, akt płciowy jako hierogamia między Niebem a Ziemią, jako obsiewanie pola. Jednakże liczba owych homologii między człowiekiem a uniwersum jest znacznie większa. Wydaje się, że niektóre z nich narzucają się umysłowi same z siebie — na przykład utożsamianie oka ze Słońcem, obu oczu ze Słońcem i Księżycem, pokrywy czaszki z Księżycem w pełni lub oddechu z wiatrem, kości z kamieniami, włosów z trawą.
Historyk religii zna jednak także inne utożsamienia, które zakładają istnienie znacznie wyżej rozwiniętego symbolizmu, ba, nawet całego systemu adekwatności mikro- i makrokosmicznych. A więc na przykład utożsamienie brzucha lub macicy z grotą, wnętrzności z labiryntami, oddychania z przędzeniem, żył i arterii ze Słońcem i Księżycem, kręgosłupa z axis mundi. Wszystkich tych homologii między ciałem ludzkim a makrokosmosem brak u ludzi pierwotnych. Pewne systemy odpowiedniości między człowiekiem a uniwersum w pełni zostały rozwinięte tylko w wielkich kulturach (Indie, Chiny, starożytny Bliski Wschód, Ameryka Środkowa), punkt wyjścia każdego z nich znajduje się jednak na etapie kultur archaicznych. Już u ludzi pierwotnych można spotkać antropokosmiczne systemy homologii o nader dużym stopniu złożoności, świadczące o niespożytej sile spekulacji. Z takim właśnie wypadkiem mamy do czynienia u Dogonów we francuskiej Afryce Zachodniej2.
Cóż, nas jednak wszystkie te utożsamienia antropokosmiczne interesują przede wszystkim o tyle, o ile są one „szyframi” różnych sytuacji egzystencjalnych. Stwierdziliśmy, że człowiek religijny żyje w „otwartym” świecie, że jego istnienie jest „otwarte” ku światu. Człowiek religijny jest więc otwarty na nieskończony szereg przeżyć „kosmicznych”. Są one zawsze religijne, świat jest bowiem święty. Aby móc je zrozumieć, musimy pamiętać o tym, że najważniejsze funkcje fizjologiczne mogą się stać sakramentami. Człowiek spożywa pokarm w sposób rytualny; pożywienie jest wartościowane w zależności od różnych religii i kultur: albo uważa się je za święte, albo traktuje jako dar bóstwa, albo jako dar ofiarny składany bogom ciała (na przykład w Indiach). Jak widzieliśmy, także życie seksualne jest rytualizowane, przeto utożsamia się je zarówno ze zjawiskami kosmicznymi (deszcz, obsiewanie pola), jak też z aktami boskimi (hierogamia Niebo-Ziemia). Niekiedy małżeństwo wartościowane jest potrójnie: na płaszczyźnie indywi-
Zob. R. Piddington, Karadjeri Initiation, „Oceania”, t. III/1932-1933, s. 46-87.
Zob. M. Griaule, Dieu d'Eau. Entretiens avec Ogotem-meli, Paris 1948.