Nawet te inwestycje, których dokonywano, albo w nadmiernym stopniu uwzględniały regulacje państwowe, albo próbowały je obejść, co powodowało, że rozbudowywano raczej komórki prawne i działy księgowości niż linie produkcyjne. David Ranson z Wainwright and Company szacował, że:
W 1976 roku nie więcej niż pięć centów z każdego dolara zainwestowanego w zakład i wyposażenie rzeczywiście stanowiło przyrost netto zasobu kapitału. Około dziewięćdziesiąt centów szło na wymianę kapitału zużytego w procesie deprecjacji, a co najmniej pięć centów stanowiły obowiązkowe wydatki na zmniejszenie emisji zanieczyszczeń oraz na zapewnienie bezpieczeństwa pracy14.
Roger Brinner z Harvardu i z Data Resources oraz Douglas Green-wald z oddziału ekonomicznego McGraw Hill dokonali podobnych szacunków. Rząd jednocześnie nakładał pęta biznesowi i bezpardonowo z nim konkurował. Efektem było to, że rzeczywiście rósł jedynie kapitał rządu i jego wyborców — właścicieli domów.
Za całym tym wzrostem, w znacznej mierze wątpliwej wartości i przynoszącym nieznaczne korzyści, kryły się rozwarte szczęki zadłużenia, w przeważającej części opartego na nadziejach na trwałość inflacji, które musiałyby się spełnić, jeśli długi miały być spłacone w gospodarce stagnacyjnej. Jednak oczekiwana inflacja zniszczyłaby kapitałowe perspektywy amerykańskiego biznesu, chyba że podatki nakładane na bogactwo zostałyby drastycznie zmniejszone.
W tak niebezpiecznej sytuacji ekonomiści liberalni uznali, że mogą wrócić do swej starej śpiewki. Powoływali się na prawo De-nisona, by wykazać, że stopa oszczędności na przestrzeni stuleci zachowywała niezmienny poziom, bez względu na stopę procentową, choć noblista Simon Kuznets dokonał całkiem innych szacunków. Idea, że stopa procentowa nie oddziałuje na oszczędności, jest ewidentnie fałszywa, i nie trzeba tego udowadniać. Podobnie jak ekonomiści czynią to od stuleci, liberałowie snuli rozważania, że geniusz nowatorstwa i energia życiowa kapitalizmu są bliskie wyczerpania i że obecnie przewodnictwo musi objąć państwo. Mówili o lukach w prawie podatkowym i o zakrapianych lunchach na koszt firmy oraz o głodzie w Ameryce. Podnosili krzyk na temat bez-
284