56 Flaubert analizuje Flauberta. Lektura „Szkófyi
i będzie odtąd należeć do obrazu artysty jako „twórcy” niestwo% nego, pozbawionego korzeni i powiązań, obrazu, który nie (yjjjjj nadaje kierunek produkcji literackiej, lecz także wyznacza styl fy cia intelektualisty.
Trudno jest jednak oddzielić problem uwarunkowań społeczny^ od ambicji uwolnienia się od wszelkich uwarunkowań i wziesienj. się myślą ponad świat społeczny i jego konflikty. Historia Fryderyk przypomina o tym, że ambicje intelektualne mogą być jedynie rekompensatą za klęskę ambicji związanych ze światem doczesnym Czy nie jest rzeczą znamienną, że gdy Fryderyk znajduje się na szczy. cie swej trajektorii, nie ukrywa pogardy dla swych przyjaciół; ni& wydarzonych rewolucjonistów (czy też nieudaczników rewolucji nych), natomiast nigdy nie czuje się tak bardzo intelektualistą jak wtedy, gdy jego interesy idą źle? Zakłopotany wymówkami pana Dambreuse z powodu akcji lub aluzjami pani Dambreuse do jego przejażdżki z Rozanetą, broni wśród bankierów swej pozycji intelektualisty, by zakończyć: „A co mnie obchodzą interesy!” (SU 207| Jak pisarz mógłby nie zadać sobie pytania o to, czyjego pogarda dla „mieszczanina” i dla doczesnego posiadania, które jest dla pisarza więzieniem — dobra, tytuły, odznaczenia, kobiety - nie wynika częściowo z resentymentu niedoszłego „mieszczanina”, skłonnej obrócić swą porażkę w arystokratyzm wyrzeczenia się z wyborni „Artyści: chełpienie się bezinteresownością” czytamy w Słownik komunałów. Kult bezinteresowności jest podstawą cudownego odwrócenia, które sprawia, że ubóstwo staje się odrzuconym bogactwem, więc bogactwem duchowym. Najuboższy z projektów intelektualnych wart jest fortuny, tej, którą się dla niego poświęca. Czy może raczej — żadna fortuna doczesna nie może z nim rywalizować* skoro w każdym wypadku będzie miał nad nią pierwszeństwo.. Co do autonomii, która miałaby usprawiedliwiać owo imaginacyj# zrzeczenie się imaginacyjnego bogactwa, to czy nie jest ona wolne-ścią warunkową, ograniczoną do świata odseparowanego, który wyznacza jej „mieszczanin”? Czy bunt przeciw „mieszczaninowi nie jest kierowany przez to właśnie, co chce kontestować3!® długo, jak długo pozostaje ślepy na podstawę swej własnej egzystencji, uzależnionej od tego, czemu się sprzeciwia? Jak upewnić
się, czy to nie „mieszczanin”, trzymając się na dystans, pozwala pisarzowi zachowywać dystans do niego?42
Tak oto w postaci Fryderyka i opisie jego pozycji w przestrzeni społecznej Flaubert przedstawia formułę generującą, która leży u podstaw jego własnej twórczości powieściowej: relacja podwójnego sprzeciwu wobec przeciwstawnych pozycji w różnych przestrzeniach społecznych wraz z odpowiadającymi mu aktami zajmowania pozycji jest fundamentem relacji obiektywizującego dystansu względem świata społecznego.
Fryderyk, wciśnięty między dwie zwarte masy ciał ludzkich, stał bez ruchu, urzeczony i w najwyższym stopniu rozbawiony. Ranni, co padali obok, zabici leżący na ziemi nie wyglądali na rzeczywistych rannych, na rzeczywistych zmarłych. Zdawało mu się, że ogląda jakieś przedstawienie (SU 248).
Można by sprawdzić niezliczone świadectwa tego neutralizmu estetycznego'.
Nie bardziej lituję się nad którąś z dzisiejszych klas robotnicach niż nad antycznymi niewolnikami, którzy obracali kamienie młyńskie, ni mniej ni więcej. Nie czuję się bardziej nowoczesnym niż antycznym, nie bardziej Francuzem niż Chińczykiem4'*,
42 Pomyślmy o refleksji, jaką wywołuje u Fryderyka powodzenie Martinona: „Nic bardziej upokarzającego, jak widok głupców, którym się powiodło tam, gdzie myśmy ponieśli klęskę” (SU 56). Cała ambiwalencja subiektywnej relacji, jaką intelektualista utrzymuje z dominującymi i ich władzą nabytą w zły sposób, widoczna jest w nielogiczności tego stwierdzenia. Ostentacyjna pogarda dla sukcesu mogłaby być jedynie sposobem na czynienie z konieczności cnoty, zaś z marzenia o wizji perspektywicznej - jakiejś formy iluzji, iż ucieka się od uwarunkowań, co w gruncie rzeczy jest częścią uwarunkowań wpisanych w pozycję intelektualisty.
42 Zob. G. Flaubert, Correspondance, op. dt., P., t. 1, s. 314 (list do L. Coiet z 26 sierpnia 1846).