ale mimo wszystko wydoje się, że prowadzą one do sensownych rozwiązań [I3nrd, SOdc-rqvist 2006. s. 44). Podobnie jak na użytek nas wszystkich powstaje jednolite środowisko informacyjne, coraz bardziej oparte na elektronicznych urządzeniach mobilnych, równic* w zakresie komunikacji naukowej powstaje takie środowisko, które meta forycznie na-zwałem globalną biblioteką cyfrową. Moim zadaniem podczas pisania tej książki było opisanie tego środowiska w aktualnym, dynamicznym słanie oraz znalezienie zależności, umożliwiających przewidywanie choćby najbliższej przyszłości.
Jednocześnie zdaję sobie sprawę, żc opisywanie tego typu zjawisk jest jak gonitwa 211 uciekającym horyzontem - to. co opisane zostało jako rozwiązania najbardziej aktualne, w momencie oddania książki do rąk Czytelników będzie już przeszłością. Życic szybko (coraz szybciej) dopisze do niej ciąg dalszy.
Na koniec pragnę bardzo podziękować Pani prof. Barbarze Sosińskiej-Kalncic z / INiSB U W i Panu prof. Jackowi Wojciechowskiemu z ItNiB UJ. którym ta książka w poważnym stopniu zawdzięcza swój kształt, gdyż przysłużyli się jej swoimi cennymi uwagami, radami 1 chętnie uwzględnianymi propozycjami poprawek.
Dziękuję także Pani dr hab. Marii Próchnickiej, wspierającej to przedsięwzięcie na każdym etapie.
Dslfkl tenw. le przy tzczuplsrh mznilorai li mieicit maić mwinił Intelektualną I ariytt\xtną wielkie/ \wgl, ihięki łanu, ie i lohsołaą prychndzii nunc: rąk da rąk y mott h)% do wuli kopiowana I powielano - ttanowi ono mąprmUzt mnfihic zdolne wyzmllł, przy /JłMffin okmilonego bodłt o, cale niezliczone bogactwo mrzen, obrazok iicziii idei, informacji otwierając wrota autu i przeoczeni. nmifpnle /.../ pomila na uporządkowanie nupmzonyih danych, Mm przekazuje ilo mnóstwa Innych punktów mz tlonych na pry strzenl wieków I kontynentów, tworząc z nich niezliczoną Unii kornhinucji całkowicie nd siebie odmiennych
(Escarpit l%9,i 15*16)
Cytat na początku tekstu pochodzi z 1965 r., kiedy w ten sposób o książce drukowanej pisał Robert Escarpit. Czy takiej apoteozy doczekają się w przyszłości dokumenty cyfrowe, krążące w sieciach rozległych? Wszak nowe technologie dają niemal nieograniczone możliwości: nie tylko tak, jak druk umożliwiają masowe rozpowszechnianie wszelkich (również naukowych) treści, ale i demokratyzują sam proces twórczy. Obecnie każdy może nie tylko korzystać z materiałów wyzwalających marzenia, obrazy, uczucia, idee i informacje (w tym naukowe), ale także sam je tworzyć i bezpośrednio rozpowszechniać. Negatywnym efektem jest to, że obok treści istotnych, o wysokiej jakości, egzystują dzieła wtórne lub bezwartościowe. Komunikację cyfrową, niemal od czasu jej powstania, krytykuje się za niestałość, łatwość mnożenia tekstów sposobem „kopiuj i wklej", częsty brak autorstwa w tradycyjnym sensie i niszczenie indywidualnej kreatywności, funkcjonowanie treści ważnych obok zupełnie bezwartościowych (Burk, Kerr, Pope 2000; Hartcr 1997; Keen 2007; Waters 2009, s. 29]. Wydaje się jednak, że problemy dotyczące internetowego środowiska informacyjnego nie są związane z jego nowymi cechami, ale raczej z intensywnością (powszechnością) występowania cech (zarówno pozytywnych, jak i negatywnych), które odnaleźć można w każdej organizacji komunikacji naukowej -tradycyjnej lub elektronicznej.
Być może szczególna nieufność do artefaktów umieszczanych w Sieci wynika z tego, że aby mogły się tam znaleźć, przedmioty fizyczne będące nośnikami treści, muszą przejść znaczącą transformację, która według Nicholasa Negroponte, polega na zmianie środków przekazu z materialnych atomów na niematerialne bity [Negroponte 1996, s. 43], czyli na cyfryzacji. Uważał on, że wraz ze zmniejszaniem się liczby ludzi pracujących przy produkcji dóbr materialnych i wzrostem grupy osób świadczących usługi lub udzielających informacji1, następuje przejście od produkcji i dystrybucji przedmiotów (czyli skupisk atomów) do produkcji i rozpowszechniania artefaktów mniej materialnych, nienamacal-
II
Obecnie (2004) w USA w usługach pracuje 76% zatrudnionych, w przemyśle - 23% i w rolnictwie ok. 0,7%. W Polsce struktura ta wygląda następująco: usługi - 54,5%, przemysł - 30,7%, rolnictwo -14,8% (dane wg Wikipedii). Natomiast już w latach siedemdziesiątych XX w. w USA „działania informacyjne" dawały 46% PKB[Bamey 2009,1.16]