i oznaki starzenia pojawiłyby się u ciebie nie wcześniej nl> za kilka łat, ale mimo wszystko... Żadnej różnicy w faktu rze, gładkości... - Dla podkreślenia swoich słów przesun.|l palcem po moim policzku. - No i ta krew.
Zakręciło mi się w głowie.
- Jaka krew?
— Moja. Nie miałem okazji ci o tym powiedzieć, bo dw.i dni później odeszłaś. Tamtej nocy, kiedy uratowaliśmy twoją mamę, wypiłaś moją krew. Nie parę kropel, żeby si«, uleczyć, tylko dobry litr. Już sama ta ilość wystarczyłaby, żeby przedłużyć życie normalnej osoby o pięćdziesiąt lat A twoje? Kto wie... Może nawet dwa razy tyle.
Wyrwałam dłoń z jego ręki, ale ją chwycił, zanim zd;| żyłam go uderzyć.
— Ty draniu! Nie powiedziałeś mi o tym. Nie ostrzeg łeś!
- ł co, zmieniłoby to twoją decyzję? Pamiętasz, myślą łaś, że oboje wtedy zginiemy, ale i tak zrobiłabyś wszyst ko, żeby uratować matkę. Prawdę mówiąc, mogłabyś żyć nawet tak długo jak ja. Jeśli nie wierzysz mi na słowo, id i do swojego szefa. Spójrz mu w oczy i zapytaj, co wie. Po tych wszystkich badaniach, które robiono ci przez lata, z pewnością dużo. Właśnie dlatego nie muszę naciskać na ciebie, żebyś została wampirem. Dzięki swojemu miesza nemu pochodzeniu i piciu mojej krwi od czasu do czasu będziesz żyła tak długo, jak zechcesz.
To nie mogło dziać się naprawdę. Czułam się tak, jak by ściany zaczęły się walić wokół mnie. Chciałam jedynie zostać sama, uciec od prawdy i od Bonesa. Szczególnie od Bonesa.
Odwróciłam się i otępiała ruszyłam do drzwi, ale Bones '-istąpił mi drogę.
- Dokąd to?
Odepchnęłam go.
- Gdziekolwiek, byle dalej stąd. Nie mogę teraz na ciebie* patrzeć.
Bones nie przejął się moimi słowami.
- Nie jesteś w stanie prowadzić.
Zaśmiałam się gorzko.
W takim razie dlaczego po prostu nie otworzysz żyły? • '.<> znaczy kolejne pięćdziesiąt lat?
Bones wyciągnął do mnie rękę, ale ją odtrąciłam.
- Nie dotykaj mnie.
Wiedziałam, że mój gniew jest irracjonalny. Zabijanie posłańca, i tak dalej. Ale nic nie mogłam na to poradzić. Bones opuścił rękę.
- W porządku. Dokąd chcesz jechać? Zawiozę cię.
- Do domu.
Otworzył mi drzwi.
- Panie przodem.
Bones wysadził mnie pod domem i powiedział na pożegnanie, że zobaczymy się następnego dnia wieczorem. Nie odpowiedziałam. Jego słowa wzbudziły we mnie przeczne emocje, a i tak już miałam o czym myśleć.
Od razu po wejściu zadzwoniłam do Dona, by mu powiedzieć, że jestem cała i zdrowa. Tak jak się spodziewałam, na automatycznej sekretarce było mnóstwo wiadomości
141