zwerbował, czyli od czterech lat. Za pierwszym razem za chowywał się tak, gdy usłyszał, że łan - dla niego Liani Flannery - uciekł. Don chciał, żebym go schwytała jak hodowlane zwierzątko, z którego mógłby ściągać krew, żeby produkować więcej stokerów. Kiedy wróciłam bez lana, myślałam, że Don pęknie w szwach. Albo wydepcze rów w dywanie. Moją raną niezbyt się przejął.
Moim zdaniem, Don miał naprawdę pokręcone priorytety.
Na biurku leżały zdjęcia, które wyglądały na ściągnięte z Internetu. Kiedy weszliśmy, Don wreszcie się zatrzymał i wskazał na nie, mówiąc:
- Mam znajomego w policji Franklin County. Dwie godziny temu zeskanował je i przysłał mi mejlem. Zabezpieczył już teren, usunął funkcjonariuszy i patologów z miejsca zbrodni. Ruszasz, jak tylko stawi się cały oddział. Wybierz najlepszych ludzi, bo będą ci potrzebni. Dodatkowa grupa będzie czekała w pogotowiu na twój rozkaz. Trzeba szybko zakończyć tę sprawę.
Franklin County. Moje rodzinne strony.
- Przestań być taki tajemniczy, Don. Słucham cię uważnie.
Zamiast odpowiedzieć, podał mi jedno ze zdjęć. Przedstawiało ono niewielki pokój i stertę posiekanych ciał, rozrzuconych po dywanie. Rozpoznałam go natychmiast. Kiedyś była to moja sypialnia w domu dziadków. Zamarłam, gdy zobaczyłam napis, który ktoś nabazgrał na ścianie. Już wiedziałam, dlaczego Don tak świruje.
Fłej, kici, kici.
i In dobrze. Bardzo, kurwa, niedobrze. Wiadomość była i h i ow.ma bezpośrednio do mnie i znajdowała się w domu,
I i nryin dorastałam, co oznaczało dwie rzeczy. Ktoś znał .....i- przybrane imię... i prawdziwe również.
(idzie moja matka? - Ona pierwsza przyszła mi na
, I Być może sprawcy wiedzieli o Catherine Crawfield, i możliwe, że słyszeli też o Cristinę Russell.
I >011 uniósł dłoń.
Wysłałem dwóch ludzi z poleceniem, żeby ją tu spro-
ii 1/iii. Robimy to na wszelki wypadek, bo gdyby tamci wl< dzieli, kim teraz jesteś i gdzie mieszkasz, nie zawracali-ł. \ .obie głowy twoim rodzinnym domem.
I<> prawda. Byłam taka zdenerwowana, że przestałam 11 .no myśleć. Musiałam wziąć się w garść, bo nie mogłam n n ić czasu na głupotę.
Masz pojęcie, kto to mógł być, Cat?
Oczywiście, że nie! Dlaczego miałabym mieć?
I )on zastanawiał się przez chwilę, bezwiednie skubiąc
I H i'W.
Czy to zbieg okoliczności, że od miesiąca umawiasz ię z Noahem Roseem i nagle ktoś cię odnajduje? Powie-.1/.iałaś mu, czym się zajmujesz?
Rzuciłam Donowi złe spojrzenie.
- Dokładnie sprawdziłeś Noaha, gdy tylko się dowiedziałeś, że chodzę z nim na randki. Mogłabym dodać, że zrobiłeś to bez mojego pozwolenia. Nie, Noah nie wie nic o wampirach, o tym, co robię i kim jestem. Lepiej, żeby to był ostatni raz, kiedy muszę cię o tym zapewniać.
Don kiwnął głową i od razu znowu zaczął spekulować.
43