184 \PoętJa jako ..jftyk »KTń*
w języku. Tb, co w innych dziedzinach słownego porozumiej, nia się jest oczywiste samo przez się — fakt realizowania o** i zwyczajów językowych, w mowie poetyckiej trąd tę oczy* stość, staje się problematyczne i skupia na sobie zainteresowanie. Jej specyficzne informacje są paradoksalne, ponieważ do tyczą samego procesu powstawania przekazu i — jeśli tak można powiedzieć — metodologii komunikowania. Poezja m> że być dzięki temu traktowana jako „wielka metafora" ws«|. kiej gry językowej. Jako mówienie, które nie jest po prosto rozwiązywaniem jakichś problemów lub zapisem jakich? uprzednich doświadczeń, lecz które samo, przez swoje zaistnienie, ma stwarzać nowe problemy — dla języka.
Tak więc mówiliśmy dotąd nie tyle o rozumieniu poezji,® o rozumieniu poetyckości. W swoich sformułowaniach teoretycznych awangardziści próbowali ją nazwać i zdefiniować. W ich twórczości natomiast wyznaczała ona napięcie kienm-kowe dążeń, była idealnym, niemożliwym do osiągnięcia, celem poszukiwań. Pełna koncepcja języka poetyckiego grupy krakowskiej zawierała w sobie elementy ograniczające tę krańcowoćć, przeciwstawiające jej inne, „zewnętrzne” zobowiązania poezji. Naturalnym stanem poezji jest stan zagrożenia poetyckości przez te zobowiązania. W konkretnej wypowiedzi, która jest przecież zawsze nadawaniem informacji o czymś, przez kogoś, do kogoś i na tle określonych kodów, które nie są identyczne z kodem tego właśnie nadawanie — poetyckość jest zagłuszana przez te odniesienia. O swoją pozycję musi ona toczyć spór, w którym przekształca wprawdzie „zewnętrzne" funkcje wypowiedzi, ale sama przy tym zostaje przytłumiona i spotenęjalizowana.
■
i
Chcielibyśmy obecnie rozpatrzyć nieco bliżej te założenia poetyki awangardowej, które dotyczyły, najogólniej biorąc, poznawczych zobowiązań mowy poetyckiej. Założenia określające warunki, na jakich miała ona odnosić się do „świata”, i kryteria oceny, jakim w związku z tym swoim odniesieniem miała podlegać. Jeden ze sztandarowych postulatów „Zwrotnicy” i „Linii” domagał się wyświęcenia z nowej poezji wszelkich metod narracyjnych i opisowych. Autor Nowych ust przeciwstawił tym metodom, operującym nazwami przedmiotów i zdarzeń, metodę „ekwiwalentyzowania” i „pseudoniraowania”. Tferminy te, należące — zwłaszcza w pierwszym okresie — do bojowych zawołań awangardy, określały wprawdzie ten sam proceder poetycki, ale określały go z różnych stron, miały więc odmienne znaczenia. „Ekwiwalent” to znak poetycki ujmowany od strony jego stosunku do rzeczy (■ przeżycia). Natomiast „pseudonim” to ten sam znak, ale ujmowany od strony jego stosunku do nazwy. „Ekwi waleń ty zaqj a " jest swoistym przetwarzaniem rzeczy — w słowach, „pseudonimowanie” zaś jest przetwarzaniem stosunków międzysłownych tak, by stawały się zdarzeniami językowymi. Tkn drugi aspekt poetyckiego znaku jest nam już dobrze znany. Co natomiast konkretnie kryło się poza postulatem „ekwiwaleńtyzacji"?
W przeciwieństwie do deskiypcji i narracji, które potwierdzają w słowach pewien stan faktyczny, krajobraz, doznanie czy zdarzenie, ekwiwalentyzacja polega na wytwarzaniu układów zastępczych, będących wyrazem niezgody na zastany