ocen szkolnych, zaniedbała wychowanie zespołu, zmniejszyła w sposób niepokojący liczbą zadań, które wymagają dobrej koordynacji wysiłków grup uczniowskich czy całej klasy lub szkoły.
Reykowski słusznie podkreśla, że zachowanie prospołeczne zależy zarówno od całokształtu wiedzy o rzeczywistości, jak i od znajomości standardów idealnych i realnych. Wykrycie rozbieżności między etanem idealnym i realnym powoduje napięcie i dążność do zlikwidowania tej sprzeczności. Podkreśla on w ten sposób rolę wykształcenia, które umożliwia właściwą orientację w życiu społecznym; zrozumienie tego, co powinno być, czyli znajomość standardów pożądanych i właściwą ocenę tego, co jest, oraz włączanie się czynne do przekształcania sytuacji odbiegających od normy.
Tomaszewski {1976) uważa, że zdolność przekształcenia percepcji na zadania jest jedną z najbardziej ludzkich cech człowieka; zaniedbując więc kształcenie percepcji innych ludzi i sytuacji, zaniedbujemy tym samym przetwarzanie ich na zadania śpieszenia im z pomocą. To wszystko, co składa się na podmiotowość człowieka — uzasadnia Tomaszewski — określone jest nie tylko przez wewnętrzną organizację osobowości, lecz także przez pozycję w świecie otaczającym i przez wpływ, jaki własna działalność człowieka wywiera na otoczenie. Pojęcie podmiotu jest zróżnicowane tak co do stopnia jak i rodzaju i jest nierozłączne z pojęciem przedmiotu, ponieważ — jak pisze autor — „żaden obiektywny proces, ani z tych, które zachodzą wewnątrz człowieka i w których człowiek uczestniczy, ani z tych, które zachodzą w nim samym, nie zależy wyłącznie od niego” (1976 s. 73). Cytowane refleksje Tomaszewskiego i Reykowskiego reprezentują takie ujęcie psychologu, która przestaje być nauką o zjawiskach psychicznych, natomiast staje się nauką o czło-
wieku i jego związkach z otoczeniem, a jednocześnie odpowiada całościowemu widzeniu świata, którego domaga się „trzecia” pedagogika. Przeciwstawia się ono traktowaniu człowieka jako układu reaktywnego, którym można dowolnie manipulować, nie zajmując się jego stanami wewnętrznymi.
Spostrzega się jednak, że organizacje, w których stosunki międzyludzkie bywają zdepersonalizowane, usiłują stosować różne strategie i taktyki manipulujące ludźmi. Badania nad reklamą i propagandą wypracowały wiele dyrektyw, które pozwalają lepiej przewidywać zachowanie człowieka i zachęcać go, lub zniechęcać, do pewnych działań, a nawet oddziałując na jego podświadomość sprawić, żeby poczuł sympatię do kogoś czy kupił reklamowany przedmiot.
Ehiżą rolę odegrały tu teorie beh awiorystyczne — jak to wykazuje Kozielecki (1976) — projektujące inżynierię behawiory styczną jako technologię kształcenia człowieka. Można nim sterować za pomocą wzmocnień zewnętrznych, jak: bodźce materialne, dowody uznania, propozycje awansu, tnie zajmując się jego indywidualną osobowością. Osiągnięto pewne efekty w psychoterapii i resocjalizacji, ale — jak podkreśla Kozielecki — jest to obraz „mechanistyczny” człowieka poza wolnością i godnością jak w ujęciu Skinnera. Odwoływanie się do wolności i godności, do podmiotowości człowieka leży u podstaw humanizmu socjalistycznego i „manipulowanie” ludźmi zaburza stosunki międzyludzkie, ludzie zaś, nie zdając sobie sprawy z tego, kto nimi „manipuluje”, stają się podejrzliwi wobec siebie, przestając sobie nawzajem ufać.
W naszym społeczeństwie wychowującym ciągle jeszcze organizacje wywierają naciśki na jednostki drogą administracyjną, szefowie uzależniają awans czy nagrodę od gorliwego wypełniania poleceń, a co gor-
237