IMGV32 (2)

IMGV32 (2)



44 WACŁAW BERENT

—    Dziś mamy rozsądek.

—    Wieźże nim czym prędzej w głąb i wynieś swe namiętności na światło dzienne, aby cię nie pożarły! Macie rozsądek. A jednak... słyszysz? Oto rozlega się krzyk, straszny, beznadziejny krzyk po nocy! Otwarły się podziemia wasze i cuchną. Zrozumiałeś, kto je otworzył? kto jest bólu waszego krzykiem po nocy? Zrozumiałeś, za co mu ludzie dają łzy swoje, święte i czyste łzy ludzkiej tęsknoty?...

—    Deklamacja! zresztą chroniczna — cmoknął niecierpliwie Kunicki. Otrząsł znowu popiół z papierosa i znowu mówił niedbale, cicho, jakby do siebie tylko:

—    Ja panu powiem, kto te wszystkie cuda nocne dokonywa: biedny, chory człowiek... Zaś koniec — warto zastanowić się i nad końcem — koniec będzie zwykły: Ostateczny zanik hamujących czynności woli — ciesz się pań: będą wizje! gnuśność — niech się cieszą kochanki! — apatia i otępienie graniczące ze stuporem1 — tu już śmierć zęby wyszczerza!... I to w najlepszym razie — kończył i spojrzał bystro na Borowskiego jakby taksując jego siły fizyczne.

Borowski miał już widocznie gotową odpowiedź, lecz ostatnie słowa zamknęły mu usta. Zaniepokoił się widocznie i zagadnął szybko:    —

—    A od czego to pochodzie Apatia niby?

—    Toż mówię!

Przeżuwał myśl jakąś uparcie, czoło chmurzył. Wreszcie:

—    Boję się — rzekł cichym, szczerym głosem dobrego dziecka. — Boję się apatii!

I zadrżały mu wargi jak u wrażliwej kobiety.

—    Siądźmy — rzekł nagle i, nie czekąjąc odpowiedzi, cofnął się pod mur i osunął na jakąś ławę. Marszczył się, chmurzył, w oczach Kunickiego zapadał gdzieś myślą coraz głębiej.

—    Widzisz, póki chodzę, mówię, nienawidzę — Boże, jak ja wszystkiego i wszystkich nienawidzę! — póty zapominam.

Ale niech sam ze sobą zostanę, niech się położę... Sen nie przychodzi... Więc niech mi teatr do myśli powróci, niech się coś ocknie, zbudzi, zerwie! A tu nie przychodzi nic, nic!... Rozumiesz ty — nic!...

I gwałtownym ruchem schwycił Kunickiego za rękę. Po chwili zatrząsł się całym ciałem. Zdjął kapelusz z głowy, grzbietem dłoni wycierał jakby zimny pot z czoła. Bladł widocznie, gdyż twarz jego stawała się po ciemku bardziej jasną i jakby fosforyzującą. Kunicki spoglądał nań uważnie i z pewnym niepokojem.

—    Co panu?... Panie Borowski, na litość boską!...

—    I z tej pustki wyłania mi się — zgroza, tylko zgroza! Nieludzka straszna groza wytrzeszcza na mnie zimne oczy: rzeczywi...! „Zośka!!” — krzyknę jak szalony, zerwę się z łóżka i błędnie, omackiem trafiam tam do niej. I jak dąb podcięty walę się na jej białe piersi. „Zasłoń mi oczy, Zośka!* — Zasłania, rączynami twarz mi okrywa. „Nie bój się, nie bój się, Władek”. „Całuj, Zośka!” — Całuje. „Zochna, Zochna, Zochna ty!!...”

Z daleka, jakby w zaczajonej ciszy ciemnego przedmieścia, słyszeć się znów dały niecierpliwe, ostre sygnały śwista wki, wołające nie wiadomo gdzie i nie wiadomo komu na pomoc. Bo zresztą cisza była. Hen na krańcach bił tylko młot walcowni, a tuż ponad głową szumiały im obu druty telegraficzne:

Zoch-na... Zoch-na... Zoch-na...

Wreszcie zabłysły światła w oknach podmiejskiej ulicy. Kunicki zaprowadził Borowskiego do najbliższej robotniczej restauracji i, wmuszając w niego wodę, mówił coś o słabej woli, o rozhukanej wyobraźni, o potrzebie leczenia. Borowski odstawił szklankę wody na bok i odpowiadał mu powolnym, zmęczonym głosem.

— Pan osądza wszystko tak łatwo, prosto, higienicznie, że aż miło słuchać. Uspokaja to jak ciepłe okłady. Taki świat mały, a pan taki duży, duży. Taki świat chory, a pan taki

1

stupor (łac.) — bezruch, drętwota.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGW41 (2) 262 WACŁAW BERENT dziś dzień w godzinę śmierci pieśnią takową zbawiać się rade. Między
IMGV40 (2) 6O WACŁAW BERENT — 2 obowiązku. * fachu. W kawiarni robi się dziś kultura. Nawet prorocy
IMGW55 (2) WACŁAW BERENT snadź targały nim jeszcze ostatnie, te nąjsilniejsze rozterki.. Dziś wiem,
IMGW15 (2) Ho WACŁAW BERENT wieka naprawić mamy, kiedy tu u niego nie wszystkie kosteczki na lico1.
skanowanie0042 Czas na śniadanie! Dziś mamy omlet, jajko na miękko, a także jajko sadzone.
44 EWA REPUCHO Dziś nie jest inaczej. Przemek Dębowski w następujący sposób opisywał swoje doświadcz
IMGV23 26 WACŁAW BERENT Czasami się zapamiętywa. —    Zochna?... Uśmiecha się miękko,

więcej podobnych podstron