IMGW04 (5)

IMGW04 (5)



W188 WACŁAW BERENT

zdradzi!!... Imię twe święte szepczę i łez mych nie wstydzę się nawet przed samotnością moją!

Jelsky słaniał się jak fakir w nad czarnym dymem, już go sine smugi wstęgami owiły, pochłonęła go chmura. Ćmił cygara bez końca, połykał kawę.

I czytał:

Lubię, gdy strach upiorów o północnej godzinie oczy mi zaokrągla, mięśnie na twarzy ściąga i przyczaja zmysły złudą oczekiwania. Wtedy czuć moich skupienie rodzi wokół jakieś szepty, szmery, stąpania... Nie sam słyszę, ludzie już o tym gawędzą; drwią ze mnie i boją się nieraz. Ja drwię, boję się i lubię te moje chwile; pieszczę się nimi, bawię się gorączką wyobraźni, co mi tętno serca tak rozkosznie przyśpiesza.

A od czasu, gdym ciebie poznał, tymi chwilami tylko żyję. Chcę ciebie wywołać potęgą uczuć moich, jasnowidzeń moicłyprzemocą przed oczyma postawić^ Wspomnienia tych krótkich chwil przyTtF' bie stały się ducha mego soczewką, wszystkie promienie duszy w sobie jak w ognisku łączą i mózg mi palą. Znam już słodycz wielu marzeń z Tobą, przy Tobie, dla Ciebie: chociażeś mi ciałem obca i daleka duchem, jużeś moja! Wypiłem już haszysz wszelkich z Tobą łączności i u pojeń, myśli moich wszechwładzą wiele pieszczot ci już nakazywałem. Alem się przesycił marzeń moich ułudą.

Zjawu chcę!

Patrz —ja nigdy, przenigdy takiego skupienia wszystkiego czucia i myśli nie zaznałem, takiego stopienia się woli z twą myślą, duchem, ciałem! Jako tygrys do skoku przyległy i zdobyczy czujny, przyczaiła się wola ma.

Wola moja wzywa ciebie!

Przyjdź — jednym promieniem nadziei przyjdź, a wówczas serce mi chyba ptakiem z piersi wyskoczy, po tym promieniu do ciebie zleci, do stóp padnie i chorymi skrzydłami załopocze.

Płaczesz... Dlaczego mi się zdaje, że Ty tam u siebie w tej chwili płakać musisz?

Patrz! — już mi strach upiorów o północnej godzinie oczy zaokrągla, twarz ściąga i ramiona pręży... Słyszysz te szmery, szepty i stąpania wokół?

— Tu?!...

10 fakir (arab.) — muzułmański lub hinduski asceta, wyrzekający się własności, słynący z niezwykłych sposobów umartwiania się.

Coś echem się niesie, szmerem cichym się skrada.

—    Czyś to ty?!...

Coś ze stołu spadło i echem wciąż jeszcze pada Słyszę, jak się tam miasto z dala burzy, słyszę świst głuchy i łoskot ciężki wzbierającej fali... Czy to brzęk złota, czy wiatru o szyby dzwonienie?... Twójże to szept pieściwy czy przytłumione tłumu szemranie: .Dziś! dziś! dziś!**... Twej że to sukni h\ czy tez Liii chichot pijany?...

—    Kto woła?!...

Słyszę:11 stamtąd, z daleka — to oni — te trupy w imię sztuki — wyją pijani w kawiarni, a błazny po tynglach z nich się śmieją he! he!

Patrz! — oto lampa {gaśnie. Już mnie ciemność grobowa płyta od świata oddzieliła. Ty się teraz mej woli oprzeć nie możesz* Nie widzę, nie słyszę, nie czuję nic! Tobą być chcę, ciałem i krwią Twoją i duchem Twym — woli twej objawieniem!...

Ty po grząskich bagniskach nad życia zgnilizną, ponad próchnicą zgliszczy błądzący, biały, zwiewny, święty duchu...

— Spłyń!...

...Już cichą, ciepłą słoneczność kobiecej dobroci czuję, z chłodu twych dłoni odkupienie biorę. W mych lepszych uczuć agonii ostatnim przebłysku!

Już zapach włosów Twoich czuję, już puchowe dotknięcie ramion Twoich wskroś ciało me przenika. W kochania mego szale przedśmiertnym!

Przyjdź wiewem, zjaw się cieniem, powstań upiorem

—    Cnoodź!...

Patrz —ja wskrzeszam w myśli moc wielką, bo wszystkich grzechów moich jawę i świadectwo!... W trumnie ciało me niebawen. legnie, a ty tej grobowej skrzyni pokutnym wiekiem będziesz, jeśli się nie zjawisz! Ja cię tym strasznym przekleństwem ao nóg mych przykuję.

—    Jaw się i stań!...

I słyszę — szloch... Twój, Zochna, płacz rozpaczny*... Czego?. . Czego ty tam płaczesz w tej chwili?... Kogo szukasz? W tym blasku lampy czerwonym... Upadniesz, upadniesz z lampą* Chryste, ona się zapali!...

I te ciszy grobowej12 głuche dudnienie słyszę, godzin ciężki, ołowiany chód, tych godzin najbliższych, co się po klęsce pogrzebowym krokiem wloką.

11    Poniższy fragment, do słów: „Jaw się i stań", był pomijany w późniejszych edycjach.

12    Poniższy fragment, do słów: „ptaka Twego Bożego", pomijany w późniejszych wydaniach.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV35 (3) 50 WACŁAW BERENT Światło lampy łukowej przygasło nagle i rzuciło czerwone blaski. Zmogło
IMGV65 (2) iiO WACŁAW BERENT krawacie i wystawił niby kieł zgasły papieros; zimnym wzrokiem przygląd
IMGV92 (4) 164 WACŁAW BERENT „«Jednakże Brutus był to dzielny mąż»13. — «Ja nie przeżyję! ja żyć nie
IMGW18 (3) WACŁAW BERENT nikogo prócz kelnerów, nie zdziwił się nawet bardzo. „I do tego dojść można
IMGV23 26 WACŁAW BERENT Czasami się zapamiętywa. —    Zochna?... Uśmiecha się miękko,
IMGV95 (3) 170 WACŁAW BERENT szy ciężko, solidnie, jakby dla zrównoważenia tej pesymistycznej melanc

więcej podobnych podstron