materii albo materia duchowi) kiedy człowiek nic potrzebuje ciężko i wyłącznie zajmować się zaopatrzeniem potrzeb swoich fizycznych? Kiedy kuła ziemska stosownie do jego potrzeb codziennie się wykształca? Kiedy żegluga i siła pary z szybkością błyskawicy przenoszą go w odległe strony? Kiedy dla obiegu myśli znika czasu i miejsca zapora dzięki posłusznej materii, która utrwala ją i przenosi pod postacią posągu, obrazu, książki?" .
W innym miejscu pisał z jeszcze wyraźniejszym adresem: ,,W narodach dopiero wtenczas myśl ludzka w naukach rozkwita, kiedy rolnictwo i rękodzieła zapewniają im dostatek. W pojedyńczych klasach i ludziach, kiedy są w nędzy i biedzie, to jest w podległości materii, myśl się nic kształci, nic uszlachetnia; nie pytaj tam o nauki i wyższe pojęcia. W miarę jak się kruszyć zaczyna gnębiąca ich skorupa nędzy, tym jaśniej na wszystko przezierać zaczynają i natenczas się odbywa usamowolnicnic ich ducha. [...] stajemy tym sposobem niejako w obronie materialnej dążności dzisiejszego wieku, przeciwko której częstokroć powstaje, że tak powiem, romansowy sposób widzenia ludzi, którzy się być mienią nie pojętymi przez wiek obecny ze skarbami uczuć i myśli, jakie w sobie zawierają. Biedni ci niepojęci! Bo oni właśnie nic pojmują dzisiejszego czasu. W tym, co czysto materialnym być mienią, nic umieją dopatrzyć silnego rozwijania się ducha ludzkiego, jednej z najwznioślejszych widowni, jakie nam świat myśli przedstawić może”60.
Ibidem.«, 33-59,
U autora Filozofii ekonomii materialnej ,,wicdzowy" postęp ducha ludzkiego wynika z natury człowieka, nic Boga. Pewność wyroczni zasadza się na znajomości praw rozwoju, nic na rozszyfrowaniu Pismo, a świetlana przyszłość obywa się bez eschatologicznego programu. Cóż z tego? Widok tej przyszłości nic o wiele się różni od widoku z Ojcze Nasz. U Kamieńskiego odnajdujemy to samo oczekiwanie przyszłego zjednoczenia ludzkości w pokoju i dobrym bycie. A przeczył, iżby to było tylko marzenie wyczarowane przęz obłęd wyobraźni albo utopia —nic, to „wątek nicpochybny wysnuwającej się prawdy samej z siebie i przed teraźniejszość wyciągniętej". Tam w przodzie jest taki punkt dotykalny, prawda konieczna, prawda boska, „której nazwisko: braterstwo pomiędzy ludźmi. Stało się zasadą chrześcijaństwa, największej myśli, jaka się objawiła i dotąd się nic wyczerpnęła ■
jako rzec/, skończona, lecz zawsze przed nami świeci jako rzecz konieczna, która stuwać i wydoskonalać się musi. Prawda jest rzecz najwyższa, a przeto boska; najwyższe prawdy ludzkości mogą być nazywane i być w istocie boskimi, a niemniej przeto ulegać powszcch-nemu prawu konieczności”70.
To nieśmiałe wyznanie dcisty potrzebne było, aby wesprzeć przesianie dzielą; Cci uświęca ekonomię. Co wszakże nic znnczyio, iż uświęca każdą przechodnią formę gospodarowania, każdy układ społeczny. Epoka braterstwa będzie tym najwyższym momentem dziejów powszechnych, kiedy już ludzkość uszlachetni się na tyle, że pracować będzie z powołania, a dzielić owoce pracy według potrzeb. Do tego progu, do czasu tej rewolucji czysto moralnej interes osobisty pozostaje głównym motywem pracy i sprawcą postępu, a dobro społeczne wynika z wzajemności usług. Tymczasem więc ,,jedność pomiędzy ludźmi jest podobna do współki kupieckiej, a z powyższego pierwiastku nic wydobędzie wznioślejszej, a obcej mu idei braterstwa”.
Była to — jak wiemy — ulubiona metafora konserwatystów. Ileż to razy ciskano w liberałów zarzutem, iż chcą społeczeństwo upodobnić do spółki handlowej! Ale w kontekście, w jakim metafory tej użył Kamieński, służy ona tylko zaznaczeniu, że to społeczeństwo nie jest jeszcze wspólnotą najwyższego rzędu; dopiero działanie bezinteresowne, działanie z pobudki powołania ,,prostą współkę na rachubie opartą (...) podnosi do potęgi świętości” .
Póki co, interes kieruje poczynaniami ludzi. Kierował zawsze. I nic w tym złego. Interes jest bowiem taką siłą, która chcąc dobra dla siebie wyświadcza stale dobro społeczne, gdyż niczego nie może otrzymać bez wzajemności. Chodzi o to tylko, aby ta wzajemność była stopniowo coraz bardziej ekwiwalentna. Na razie taką nic jest. W dotychczasowej historii każdy układ społeczny umożliwia monopolizowanie własności przez jedną klasę, stwarza formy przemocy fizycznej albo przymusu ekonomicznego, które strzegą tych wyłącznictw: dlatego wzujemność usług nic jest równoważna, praca nie odbiera należnego jej wynagro*-dzenia, rozdział bogactw nie jest sprawiedliwy.
Tak jest i w kapitalizmie — Kamieński nie używa jeszcze tej nazwy, ale bada system. Jego studium o pauperyzmic (1843) ciągnie znany
’® Ibidem. », 67 on.
** Ibidem, t J|J, 318.
185