odosobnień państwowych” i połączą się na powrót rozdzielone od wieków Kościoły, aż ród ludzki stanie się jedną rodziną i jednym Chrystusowym Kościołem, a ten Kościół powszechnym państwem, a jego ewangelia wspólnym prawodawstwem1.
Więc jeszcze tylko potrzeba wiedzieć, jak i przez kogo się to wszystko dokona. Przez kogóż by, jeśli nie przez Słowiańszczyznę? Epoce samowładności jednostki przewodniczył rozum germański. Jego misja już skończona. Epoce wiązania się ludzi i narodów przewodniczyć będą Słowianie, bo ich to ideą była zawsze i jest miłość społeczna. Wśród nich Polacy są prawdziwym narodem ewangelii. Ale dzieła miłości duch polski dokonać może tylko przez Rosję, tę jedyną potęgę, która trwa nieporuszona wśród konwulsji roku 1848-1849 i wyczekuje chwili przeznaczenia swego. Ona jedna stawić może czoła wyzwaniu pysznej, zepsutej, odszczepieńczej, pogańskiej Anglii, wyzyskującej Irlandię i zamorskie lądy! Do Rosji to i do Anglii stosuje się Objawienie św. Jana, przepowiadające triumf wschodu nad wsze-teczną Babilonią, wód panią. Opatrzność wybrała Rosję do tego, aby najprzód całą Słowiańszczyznę zebrać pod jednoplemienny sztandar, a potem na jej czele stawić opór germanizmowi i tchnąć weń ducha miłości i braterstwa ludów. Wprawdzie sama Rosja jeszcze nie całkiem tym duchem przesiąkła, ale już jej rząd łagodnieje pod wpływem polskim i bardziej jest chrześcijański, bardziej ludzki od państw Zachodu.
Oto więc chwila przesilenia. „Słowiańszczyzna niesie dla Germanii potrzebne do jej odżycia pierwiastki społeczne: wiarę na upłodnienie próchna filozofii; rząd silny, stały ku zatamowaniu rewolucyjnych przewrotów; poświęcenie się dla głowy państwa i miłość ojczyzny do ogrzania odosobnionych kryjówek samolubstwa; a w miejsce racjonalnej ekonomii jednostek albo komunistowskiego zlewku wszystkich, prowadzi współkę ziemiańską własności, co na słowiańskiem drzewie rodziła od dawna zdrowe i posilne owoce”. Nie trwóżmy się więc — kończy Morzycki —1 huraganem, co wstrząsa posadą społeczną, bo „im gwałtowniej sroży się nawałnica, tern bliższy jej koniec. Wiara, nadzieja i miłość świtują na horyzoncie, pogodą na długie czasy cieszyć się będziem”. Unia kościołów, federacja państw, rzeczpospolita narodów, gminna własność, pokój na ziemi — „to meta wskazana
204
Ibidem, t. 1, 8. 112-113, 133, 182-184.
rodowi ludzkiemu słowem Chrystusa, to ideał najwyższy budowy społecznej”2.
Osobliwy to zaiste zlepek idei, ze wszystkich możliwych źródeł — krajowych i emigracyjnych — pozbieranych i eklektycznie złączonych w umyśle autora. Zapożyczył się Morzycki u reakcjonistów i u demokratów, u socjalistów i mesjanistów, u słowianofilów i panslawistów różnego autoramentu. Nie będziemy tu śledzić, skąd który pomysł zaczerpnął — nie najciekawsze to zajęcie. Ważniejsze jest to, co skleiło wszystkie te heterogeniczne ingrediencje w jeden historiozoficzny system. Tym lepiszczem była nieprzejednana wrogość do „germa-nizmu” — a tym terminem nie pierwszy Morzycki objął, z nadwyżką, cały model zachodniej cywilizacji, z państwem Franków włącznie. Ziemianin z Królestwa Polskiego, który u schyłku ponurego panowania Mikołaja I wydaje w pruskim zaborze opasłą książkę, a w niej Anglię ogłasza główną nieprzyjaciółką ludzkości, zaś cara — narzędziem chrześcijańskiego zbratania narodów, to doprawdy mogłoby się wydawać jakąś umysłową aberracją. Mogłoby — gdyby nie to, że W&U£t do Zachodu, do kapitalizmu, do liberalnej ekoppmiif narastając z \volna po powstaniu listopadowym, stał się około Wiosny Ludów tonem 'dómimijąćym w niezgranej polskiej orkiestrze. Bez tego obrzydzenia, które w literaturze społecznie radykalnej znajdowało nie mniej silny wyraz niż w myśli zachowawczej, niezrozumiała byłaby owoczesna kariera idei słowiańskiej w polskich umysłach, bo przecież z czysto politycznych przesłanek wynikałoby raczej, że moment był najmniej takiemu renesansowi sprzyjający. Prawda, że słowianofilstwo polskie było głęboko rozszczepione: rozdzierał je zaciekły spór między kierunkiem głównym, który „łacińską” i do wolności przywiązaną Polskę uznawał za powiernicę idei gminy słowiańskiej (w demokratycznej lub monarchiczno-patriarchalnej wykładni), a szczuplejszą gromadką rzeczników rusoslawizmu, zawsze podejrzanych o narodową apostazję3. Pierwszy kierunek był programowo antycarski, nie zagrażały mu zatem żadne nowe dowody policyjnej roli Rosji w Europie, z interwencją węgierską włącznie. Jednakże koncepcja cywilizacji słowiańskiej bez albo wbrew Rosji była zawsze ułomna jako filozofia kultury czy historii. Przeciwstawienie słowiańskiego ewangelicznego charakteru zarówno pogańskiemu Zachodowi, jak „azjatyckiemu”
205
Ibidem, i. II, i. 293-322.
Z ab. Z. Klnmerówna, Sttnuianofilstteo to liieraturst polikitj.