wartości, a nie koniecznie strachem. W liberalizmie spencerowskiego typu więzi dobrowolnej „asocjacji” przeciwdziałać miały dezintegrującym skutkom indywidualnego wyścigu gospodarczego i statusowego. O dodatkowych powodach, skłaniających polskie stronnictwo postępowe do popierania każdej w ogóle formy stowarzyszania się, mówiliśmy już w jednym z poprzednich rozdziałów.
Liberalny „Ekonomista” od roku 1865 zamieszczał dziesiątki tłumaczeń i artykułów własnych zalecających wszelkiego typu stowarzyszenia i spółki. Nie zawsze przy tym łatwo ustalić, kiedy autorom chodziło o wspomniane już wyżej spółki kapitału, kiedy zaś raczej
0 spółdzielnie pracy: główna idea polegała bowiem właśnie na zespalaniu wkładów pracy i kapitału, nie na ich rozdzielaniu124. Niemniej z mgławicowej nieco propagandy „spółek” wyłaniała się coraz wyraźniej idea „stowarzyszeń ludowych” jako antidotum przeciwko lichwie
1 pauperyzacji i jako środek podżwignięcia drobnej produkcji1 . ,Jeden jest tylko środek do wyrwania najniższej warstwy społeczeństwa z otchłani nędzy i ciemnoty, w jakiej dziś zostaje: środkiem tym jest stowarzyszenie-asocjacja” — pisał znany publicysta ekonomiczny,
' Mścisław Trepka, zalecając tworzenie włościańskich stowarzyszeń zaliczkowych i handlowych, a w dalszej przyszłości wspólnot własności i produkcji, o ile tylko udałoby się przezwyciężyć ińdywidualizm zakorzeniony w naturze ludu wiejskiego. Przez co najmniej dwa dziesiątki lat ogromną popularnością w polskim piśmiennictwie społeczno--gospodarczym cieszyły się projekty i realizacje spółdzielcze Schultze-go z Delitseh12'. Józef Kirszrot wytrwale propagował spółdzielnie pracy i spółdzielnie spożywców jako środek przełamania monopolu kapitału przemysłowego i handlowego128. Finansowe podstawy spółdzielczości zabezpieczyć miały „banki ludowe”, najlepiej także spółdzielcze, gromadząc drobne oszczędności świata pracy i przekształcając je w niskoprocentowy kredyt produkcyjny129. Od tego niedaleko już było do śmielszych fantazji ekonomicznych. W bojowych latach
A. Kag6my, Znaczenie ekonomiki a cywilizacji nowoczesnej, „Ekonomista” 1865, I. IV, s- 1-12; J. M., O stowarzyszeniach i spółkach handlowych, ibidem, s. 24 -44 i in. Por. K. Libelt, Koalicja kapitału i pracy, Poznań 1868.
125 Ełtiyant, Kredyt ludowy, „Ekonomista” 1866, t. 1, s. 241-251; t. II, i. 132-139.
1 M. Trepka, O stowarzyszeniach między Indem wiejskim, „Ekonomista” 1866, t. II, s. 1-17.
27 Zob. o tym m.in. E. Prze woski, Zaryty gospodarstwa krajowego, „Glos" 1888, s. 221; M. Żmigrodzka, Orzeszkowa, s. 184-185.
128 J. Kifszrot, Stanowisko stowarzyszeń Indowych w ekonomice, „Ekonomista” 1866, t. II, s. 155-185.
^ Duval, Ekonomika przemysłowa. Stowarzyszenia taspóldsialawcze, „Ekonomista” 1870, a. 231-247, 364 427-455; O nawarzy Steniach spółdzielczych, „Niwa” i. IV, 1873, s. 76-79.
„obozu młodych’* redakcja „Opiekuna Domowego** wierzyła serio, że robotnicy, łącząc oszczędności i pracę w stowarzyszeniach wytwór* czych i solidarnie zaciągając kredyt, mogliby „w krótkim czasie mieć własne fabryki’*1. Wtórowała mu „Niwa” dowodząc, że spółdzielcza własność umożliwi robotnikom posiadanie „wszelakich zakładów przemysłowych, w których od dawna zużywali swe siły”2.
Robotnicze fabryki — nawet, jeśli miało się na myśli niewielkie rękodzielnie — były utopią tak w Polsce, jak na Zachodzie. Inaczej rzecz się miała z kasami pożyczkowymi i spółdzielczością handlo-wo-rolniczą: w Królestwie usiłowania zmierzające w tym kierunku spełzły wprawdzie na niczym zniechęcając do idei spółdzielczych obóz pracy organicznej; jednakże w wielu krajach Europy, a nawet w Poznańskiem i Galicji doświadczenia zasługiwały w każdym razie na uwagę. W końcu lat osiemdziesiątych ruch kooperatywistyczny odradzał się z wigorem na Zachodzie i zyskał sobie poważnych teoretyków z Charlesem Gide na czele. W zaborze rosyjskim „Głos” stał się głównym ruchu tego eksponentem, a Edward Przewóski elokwentnym sprawozdawcą i obrońcą. Odżywały po dwudziestu latach nadzieje na spółdzielczą koalicję pracy i kapitałów. Obserwatorzy bardziej scepty-czńi, wśród nich Hłasko, widzieli w spółdzielczości cenny margines zdominowanego przez wielki kapi^ił życia gospodarczego, raczej, szkołę współdziałania niż dźwignię rozwoju3. Przewóski i Potocki byli większymi optymistami. Skoro kooperatywy okazywały się zdolne do utrzymywania się na rynku w rywalizacji z przedsiębiorstwami kapitalistycznymi, to okrzepłszy — wierzyli wraz z Gidem — staną się zdolne do wypierania systemu pracy najemnej. Czymże zaś innym miał być socjalizm, jeśli nie „ustrojem współdzieiczym”, jeśli nie zwycięstwem „zasady współdziałania” nad „zasadą współzawodnictwa**?4 Dla ludowców było nie do pomyślenia, aby przejście do wyższego ustroju mogło się dokonać przez ekonomiczną degradację chłopów i robotników, przez dehumanizację pracy i stosunków społecznych.
Jtisctt av kprtirii pracy, „Opiekun Domowy" 1873, i. 34 (prtjrp. red.).
Stotcarzysterita spółdzielcze, „Niwo" I. V, 1874, t. 217-219.
J. Kniaiyc tf. Hłasko), Ruch UHpóhieitłczy w Anglii, „Glos" 1891, a. 473-474, 484-486 (omówienie artykułu Schulizc-GBvcmii*a>.
1 * J. K. Potocki, krytyku Marta, „Głos” 1891, a. 147-148; tegoż, Współzawodnictwo i współdziałanie, „Głos" 1891, t. 244; E. Przewóski, Ruch kooperacyjny te Europie lacko dniej, „Głos” 1889, s. 166, tegoż, O hoopcracyjt, ,«Gtoa” 1891, e. 509-310, 320-522; i In.