kolejnych wcieleń. „Ziemia” lest piacji i „fabryką", gdzie duch bvw» n ^ I wany uszlachetniającej obróbce istnie i podda' | I — narzędziem w ręku opatrzności j>rTv Zl° 1 mocy którego niewoli ona ludzi, aby wstaSr I na właściwą drogę. Zło nie powinno 2 1 wywoływać buntu i protestu, przeciwnie, na. I leży uznać jego rację i prawomocność ’ oraz I pogodzić się z nim. Nie należy też występo- I wać przeciwko zastanemu światu, lecz praco- I wać nad sobą i doskonalić się w nadziei, że 1 kiedy zostanie dopełniona ekspiacja, a do- ] skonałość osiągnięta, wola boża sama unicest- 1 wi „narzędzia wiodące po drodze pokuty", i powołując do życia nowy świat. Druga interpretacja natomiast podnosiła kwestię człowieczej odpowiedzialności za historię i afirmowa-ła postawę buntu. Doskonalenie duszy nie spełnia się w „klasztorze własnego wnętrza". Duch musi „wylewać się” — „ucieleśniać wartości. Albowiem wtedy tylko stają się one dla człowieka rzeczywistością, kiedy angażują jego istotę i obiektywizują się w jego czynach. Dlatego ludzie doskonaląc siebie muszą zarazem przemieniać i doskonalić świat. Tylko tak odyseją ducha tworzy odyseję historii i w niej się spełnia. Ludzie są nie tylko odpowiedzialni za istniejące zło, lecz ze złem muszą walczyć. Przemieniając siebie, winni przemieniać świat. Na tym polega także i ich misja. Jeśli więc z pierwszego ujęcia wynikała zgoda na rzeczywistość i akceptacja postawy indyferentnej politycznie, to drugie ujęcie łączyło się z programową negacją zastanej rzeczywistości, dając wyraz tendencjom rewolucyjnym. W poglądach Towiańskiego pojawiły się oba wątki, choć — stwierdźmy, antycypując dalszy tok rozważań — z biegiem czasu opowiedział się on niemal jednoznacznie za wątkiem pierwszym. Natomiast Mickiewicz zaakceptował interpretację drugą. To
zai State Się jedną z przyczyn późniejszego
rozłamu. ,. , . .___ ...
Wskazywaliśmy na różne aspekty wiary w wędrówkę dusz. Teoria ta ukazyWała możliwość przezwyciężenia poczucia obcości w święcie (wszechświat ciałem organicznym ducha), a nade wszystko izolacji i samotności w społeczeństwie, pozwalając tym samym nawiązać wspólnotę i wykroczyć poza emigracyjne odosobnienie. „Rzeczywistością — pisał Brzozowski — było dla tych wygnańców oddar-cie od kraju i niemoc; dlatego świat ich był poza światem... Emigracja musiała ocalić, ugruntować Polskę jako własne przeżycie wewnętrzne, akt woli i wiary...” 11 Właśnie me-tempsychoza — wiara w wędrówkę i komunię dusz — pozwalała na nawiązanie intymnej łączności z całym narodem i całą jego historią; umożliwiała współodczuwanie i identyfikację zupełną. „W jakiej my wielkiej rzeczpospolitej żyjemy” — wołał w uniesieniu Słowacki. „Cały nasz -lud umarły jest z nami i to jest obcowanie świętych, którego księża nie mogli nam wytłumaczyć”,l.
Zarówno w twórczości Mickiewicza, jak Sło-wacldego owe „stare żurawie” (wedle terminologii towiańczyków dusze przebiegające rozliczne żywoty) pojawiały się wcześniej. Ale — i w tym wyrażała się rola Mistrza — dopiero w kręgu oddziaływania Towiańsklego ich przekonania zostały rozwinięte i wyrażone z wielką siłą. Towiański odegrał więc rolę katalizatora. Ale nie tylko. Również dokonał wyłomu — wyzwolił swoich zwolenników od lęku przed grzechem herezji. Pod jego wpływem zerwali wędzidła „nauki oficjalnej” i stali się religijnymi nowatorami.
3 S. Brzozowski: Legenda Młodej Polski, Warszawa UKores^oride^cja Juliusza Słowackiego, i II, wyd. cyt., s. 14.