puklo po bokach rzeźbiony, który rozszerza się w miarę zbliżania do ziemi.
Nagle ubyło światła. Słońce znikło za skalistym grzebieniem, którym kończy się najwyższy wierzchołek płaskowyżu. Jest wpół do siódmej. Ogłuszające granie świerszczy wypełnia całą dolinę; bezustanne, jednostajne, monotonne, zgrzytliwe dźwięki. W głębi — dom pusty od świtu.
A... raczej nie wróci na kolację, zje ją w mieście razem z Frankiem, przed udaniem się w drogę powrotną. Prawdopodobnie będą z powrotem o północy.
Taras także jest pusty. Tego ranka nie został wyniesiony ani jeden fotel, nie ma też niskiego stolika do aperitifów i kawy. Osiem wypolerowanych punktów znaczy na kamiennych płytach rozstawienie 'dwóch foteli pod oknem gabinetu.
Widziane z zewnątrz rozwarte żaluzje ukazują ostro zakończone, pomalowane kanty równoległych listewek, tu i ówdzie drobne łuski farby lekko odstają, dałyby się łatwo usunąć paznokciem. A... stoi koło okna i patrzy przez jedną ze szpar na taras, na ażurową balustradę i na ciągnącą się na przeciwległym wzgórzu doliny plantację bananów.
Między szarą farbą, która ostała się jeszcze, płowiejąc z latami, a drzewem poszarzałym od wilgoci, występują niewielkie.
brązowoczerwonawe płaszczyzny; to naturalny kolor drzewa odsłonił się w miejscach, gdzie łuski niedawno odpadły. W sypialni A... stoi koło okna i patrzy przez jedną ze szpar w żaluzji.
Mężczyzna pozostaje ciągle w tej samej pozycji, pochylony nad mętną wodą, na moście z pali pokrytych ziemią. Nie przesunął się ani o 'centymetr; siedzi przykucnięty, z opuszczoną głową i rękami wspartymi o uda, obie jego dłonie zwisają między rozstawionymi kolanami. Wygląda, jakby czatował na coś w głębi rzeczki — na jakieś stworzenie, jakiś błysk czy zgubiony przedmiot.
Przed nim, na parceli ciągnącej się wzdłuż drugiego brzegu, Wiele kiści bananowych dojrzało już do ścięcia, lecz w tej części zbiory jeszcze się nie zaczęły. Po drugiej stronie domu huczy na szosie ciężarówka, zmieniając bieg, od strony tarasu odpowiada jej zgrzyt zawiasów. Pierwsze okno sypialni otwiera się na oścież.
W jego obramowaniu ukazuje się góma część Ciała A..., widać także jej talię i biodra. Mówi „Dzień dobry" wesołym tonem osoby, która po dobrze przespanej nocy obudziła się lekka i rześka lub która woli nie ujawniać swych trosk, z zasady przybierając zawsze ten sam uśmiech.
Cofa się zaraz do wnętrza, by po paru, może dziesięciu sekundach pokazać się nieco dalej, w odległości dwóch, trzech me-
»• 131