' ' I""'
«r\ow jego ..micisctf.iik-dimkicśloiiii1''. któro juko takie właśnie |n»-_7nno. tey<r.slwlcT-cl-/.om.' przy analizie dzielą: Jeżę Li piwiw dzido ivł-otmV jir.-il niezrozumiale bez postronnych informacji, to lais żujemy |o, j<• /.i-1i robimy je zrozumiałym nią na podstawie dokladmei-::/c\ł',ii czytania 1 prób lopsz-ego zrozumienia .przez samą analizę przsdu wczydi; int warstwy znaczeniowej. lecz przez doda~wan.ie róż-nych uzu.nełnteó i komentarzy. Dzieło w tym wypadku jest nis-/.riuumlałe i jako takie właśnie stanowi pewne indywiduum Ute-. rupkie, które ma być zbadane w swej całkiem określonej niezrozu-miałości1. »
W odpowiedzi usłyszą zapewne od mych czytelników, że np. współcześni Dantego znali różne tajemnice życia florenckiego, znali osoby, o których (podobno) mowa w Boskiej Komedii, i przeto rozumieli ją lepiej niż my dz-isiaj. Jeżeli przeto chcemy Boską Komedią lak samo dobrze rozumieć, jak ją rozumiano niegdyś (i — podobno — jak ją rozumiał Dante), wówczas musimy siągnąć do historii i dowiedzieć sic; o owych wszystkich osobach historycznych i ich sprawach. Nie można inaczej czytać Boskiej Komedii.
■i
Odpowiem: zarówno współcześni Dantego, jak i sam Dante łudzili się (o ile to czynili rzeczywiście), że czytają tekst dzieła wiernie, gdy wprowadzali do tekstu różne informacje, których w nim nie ma. Wydawało im się, że mowa w nim o różnych rzeczach i sprawach, dodawali, „dośpiewywuli" sobie fakty, których nie ma w warstwie przedstawionych przedmiotów Boskiej Komedii. Nie lepiej od nas nie korzystających z tych historycznych, postronnych informacji, lecz gorzej rozumieli dano dzieło, fałszowali je. Co zaś Dante sam sobie .przy, pisaniu myślał, jak on swoje dzieło ■rozumiał, to nie tylko dość trudno stwierdzić, ale nadto jest to zupełnie obojętne dla zrozumienia dzieła i jego zawartości. Jedno z dwojga, albo udało niu się wiernie i wyczerpująco napisać w dziele wszystko to, co chciał w nim umieścić, albo mu się to riie udało i napisał tytko strzępy z tego, co myślał, lub też napisał co innego, niż myślał. W pierwszym wy-
pwllwn. mośćmy — sctybj O to whrtn& tt£o przy badcuA'im&q.iCO wWiue n/t jest prawet^ — dowfaUśtó si'<?. to my&>TDbninte
i .jak rozumiał swojo dzieło, w drugnii zaś iiio. W obu riiu my.tli i przeżycia autora są obierkiem liml.iiim w obrąbie n.a uk i o literaturze, lecz .wytwór lyoli my-di; . dziełem literackim • (w drugim wypadku) są właśnie to ,,strzępy" albo to coś Innego, co zostało napisane, a'nie !o, co było może wprawdzie na żywo pomyślane, ale nie zostało wcielone w samo dziob). .Jedynie zaś to, co faktycznie zostało ,..wcielone" w tekst dzietn, tlu niego należy i to właśnie trzeba w badaniu literackim wykryć i upi- 2 sać dokładnie w tej postaci, w jakiej się w dzich* zmij-duje
Lecz nasuwa się jeszcze inny zarzut przeciw stanowisku, k!óiv lu zająłem: czy fakt Istnienia miejsc niedookreślania nie świadczy. /.«• winniśmy dla zrozumienia tekstu zasięgać informacji postronnych? Czy nie należy tych miejsc niedookreślona wypełniać w myśl „Intencji” autora? Zarzut ten wydaje Ś'ię słuszny, jednakże, po pierwszo, należy pamiętać że sprawa wypełnienia miejsc niedcokreślenia należy już nie do samej analizy dzieła, lecz do zagadnienia, jakie przy tym samym dziele możliwe są jego konkretyzacje. Po wtóre, możliwe jest nie jedno jedyne, lecz wiele różnych .wypełnień pewnego miejsca niedookreślenia. Niekoniecznie więc dookreślenie dzieła musi się dokonywać w tuki sposób, jakby to uczynili czy to autor sam, czy też współcześni mu czytelnicy. Nie jest przy tym wykluczone, że właśnie wypełnienie odmienne od tego, które idzie po myśH 'ubocznych wiadomości historycznych, znacznie Lepiej harmonizuje z całością dzieła. Wreszcie — 1 to jest istotne — wypełń i-enie miejsc niedookreślenia winno się dokonywać na podstawie iw zgodzie z zawartością .warstwy znaczeniowej samego dzieła. ''Jakkolwiek przeto jest rzeczą bardzo możliwą, lż uzup lulając dzieło na podstawie informacji ubocznych uczynimy to zgodnie z dziełem, to jednuk jest także możliwe, że wypełnienie miejsc niedookre-ślenitt na tej drodze będzie właśnie nie tylko nie uzasadnione przez tekst, ale co więcej, nie będzie w nim w zgpdzie. Nie zawsze bowiem zgodność historyczna jest zgodnością literacką. Niewątpliwie jednak prawdą jest, że gdy będzie szto o taką rekonstrukcję
'Ib.ueif*; . . ... i.ti 11 I .......
Mćwiąc to oczywiście zakładam, że badacz zna dobrze jeżyk, w którym dzieło j®s.t napisane; kto tego języku nie zna, nie rozumie jego poszczególnych słów, zwrotów, przenośni itp., ten. do czytania danego dzieła nie jest w ogóle przygotowany. Ale co .innego jest nauczyć się przy pomocy takich lub innych informacji języka, w którym dzieło jest napisane, a co innego, znając ten język, „komentować” dzieło przy pomocy różnych plotek o autorze i jceo znajomych.
Z przyjemnością stwierdziłam, czytając M. Kridla Wstęp do. badail mul dziełem literackim, żo Kridl zajmuje to samo stanowisko. Mam wrażenie jednak, że dodaję tu pewne nowe argumenty.