morfozy: gwałtowny skok możliwości Amy pojawił się w wyraźnym związku z dodaniem do jej codziennych zajęć mchu w formie gimnastyki mózgu. U obu chłopców z grupy Amy też zaznaczyły się wyraźne postępy w nauce. Poprawiła się również ich zaburzona do tej pory zdolność do nawiązywania harmonijnych kontaktów z rówieśnikami i dorosłymi.
- To doświadczenie ostatecznie utwierdziło mnie w przekonaniu, iż odpowiednio dozowany i zogniskowany ruch podczas uczenia się, jest czymś niezbędnym, a niekiedy zbawiennym -mówi Carla Hannaford. - Moja wzrastająca świadomość równorzędnego znaczenia mózgu i ciała w procesie uczenia się dała początek wielu moim dalszym studiom i badaniom dotyczącym tejże tematyki. To prawda, że wcześniej już wielokrotnie byłam świadkiem niespodziewanych przemian, jakich w wyniku stosowania gimnastyki mózgu doświadczali w szkole uczniowie uznawani za niewyuczalnych. Ale to, co przeżyłam z Amy, było czymś absolutnie niepowtarzalnym.
Pomyślałem: Jeśli pomogło to Amy, to powinno również pomóc Dominikowi. Chyba logiczne, prawda? Koniecznie muszę sprawdzić, jak metoda, którą poznałem teoretycznie, zadziała w praktyce. I to jak najszybciej”.
Myśląc o metodzie, już po pierwszym spotkaniu z Ireną Kry-smalską i Wandą Miler, miałem jednak na myśli nie tylko kine-zjologię edukacyjną. Od razu wydało mi się bowiem, że można wyjść poza nią i jeszcze bardziej ją wzbogacić. Zacząłem wiązać i kojarzyć fakty, z którymi zostałem zapoznany w ciągu ostatnich tygodni. Czyżby był to namacalny skutek ukończenia kursu metody Silvy?
- Jeśli poszukujesz jakiejś informacji lub rozwiązania i jeśli one gdzieś istnieją, to po wejściu na poziom obniżonej częstotliwości fal mózgowych w wyniku zastosowania metody Silvy prę-
46
Biblioteka Zdrowego Człowieka
ilacj czy później uda ci się je znaleźć - na kursie uczył Andrzej Wójcikiewicz.
b Czy teraz właśnie tak było? Czy właśnie coś takiego stało się moim udziałem? Nie wiem; zresztą - nieważne - na ten temat mogę snuć tylko nieśmiałe przypuszczenia. Niezaprzeczalnym I Altem było natomiast to, że w mojej głowie powoli wykluwał się następujący plan działania:
Z' rozmowy z Ireną Krysmalską i Wandą Miler jasno wynikało, że niezwykle ważne jest, by impulsy nerwowe, powstające pod wpływem gimnastyki Dennisona, w sposób niezakłócony docierały z poszczególnych części ciała do odpowiednich partii mózgu, by następnie zwiększać tam liczbę połączeń nerwowych. Nfttomiast z tego, co dowiedziałem się od Dmitrija Morozowa, wynikało, że często owe szlaki przesyłowe impulsów nerwowych Ni| w ciele zablokowane. Żeby je odblokować, udrożnić, impul-nopi otworzyć drogę do mózgu, należało poddać się jednemu czy dwóm zabiegom mikrokinezyterapii, po których szlak na pewno 'musiał być już przetarty.
Jf Po drugie - żeby gimnastyka mózgu mogła przynosić pożądana rezultaty i żeby „para szła w koła, a nie w gwizdek”, ćwiczeni! Dennisona należało poprzedzać odpowiednim masażem rozluźniającym. Mikrokinezyterapia usuwała bowiem blokady najgłębsze, przede wszystkim te wynikające z urazów, które przekazywane były w sztafecie pokoleń. Natomiast masaż rozluźniający usuwał „bloki”, które powstawały doraźnie - głównie w wyniku stresów, także stresów szkolnych. Dzięki temu odblokowywanie szlaków nerwowych mogło dokonywać się zarówno w warstwie głębokiej, jak i tej płytszej. Mogło być bardziej kompletne. K Ale czy całkowite?
[ Ten problem długo nie dawał mi spokoju. Z pomocą przyszedł mi jeszcze jeden niezwykle ważny przypadek. W mniej więcej tym samym czasie dowiedziałem się bowiem o historii choroby Roberta Dembińskiego z Poznania5 - jednego z pacjen-f 5 O przypadku Roberta Dembińskiego szerzej piszę w książce „Żyję dzięki vilcacorze. Pbwroty do zdrowia” w rozdziale „Stąpając po ziemi”.
47
Jak wyleczyłem dziecko z d y s I e k s j i