Jak twierdzą twórcy mikrokinezyterapii, powiązanie organów wewnętrznych z odpowiednimi punktami na skórze wykształca się już w embrionalnej fazie rozwoju organizmu. Po prostu te same fragmenty embrionu rozwijają się w odpowiednie organy wewnętrzne i odcinki skóry przez co poszczególne segmenty mięśni korespondują później z odpowiednimi organami wewnętrznymi. Oddziałując uciskiem na odpowiednie punkty na skórze, działamy na te właśnie narządy.
— Czy oznacza to, że jednym z założeń mikrokinezyterapii jest dysponowanie przez ciało swoistą „pamięcią”? — zapytałem.
- Czy ciało niejako „zapamiętuje” wszystko, co mu się przydarzyło w życiu - jest księgą, którą wprawna ręka mikrokinezytera-peuty potrafi odczytać i zinterpretować, a jak trzeba - również wygumkować i napisać na nowo?
- To trafne określenie — przytaknął Dmitrij Morozow.
- Ludzki organizm rzeczywiście wiele „pamięta”. Niestety, najchętniej zapamiętuje zdarzenia negatywne i niekorzystne dla siebie. Zapisy tych zdarzeń - zatruć, stresów, infekcji - to, jak już wspominałem, mikrourazy i tzw. bloki: trwałe napięcia w mięśniach. Badając natężenie tych napięć, mikrokinezyterapeuta umie określić, kiedy i co przydarzyło się pacjentowi. Potrafi powiedzieć: w roku 1960 miałeś taki, a taki problem, a 10 lat później taki, w zeszłym miesiącu przydarzyło ci się natomiast to i to... Pacjenci są zdumieni, że takie rzeczy można odczytać dzięki dotykowi. Jednak, w przenośni i dosłownie, na własnej skórze przekonują się, że jest to możliwe.
Usuwanie mikrourazów jest tym ważniejsze, że są one dziedziczone i przez to kumulują się z pokolenia na pokolenie - tzn.: jeśli u ojca pojawi się mikrouraz, wtedy to samo napięcie pojawia się u jego dzieci, które automatycznie przejmują skłonności do zapadania na określone choroby. To jedne z najbardziej fascynujących obserwacji i odkryć, z jakimi zostali skonfrontowani mikrokinezyterapeuci. Co prawda mechanizm owego zadziwiającego „dziedziczenia” mikrourazów z pokolenia na pokolenie nie został jeszcze wyjaśniony, pozostaje on jednak niezaprzeczal-
16
Biblioteka Zdrowego Człowieka
11 vm faktem. Najbardziej zagadkowe jest w tym wszystkim to, żc jeśli mikrouraz usuniemy u któregoś z rodziców, momentalnie zanika on też u> dziecka, a jeśli uraz usuniemy u dzieci, zanika u ojca lub matki. "Ogląda na to, że poszczególne pokolenia poleczone są ze sobą czymś na kształt niewidzialnych „nici”...
- Kiedyś f- usłyszałem na zakończenie - badałem pewną Żydówkę i wykryłem u niej silny uraz zakorzeniony w dalekiej przeszłości, który przez stulecia, przez stulecia!, przekazywany był w długiej sztafecie pokoleń. Powiedziałem: „Coś strasznego musiało się zdarzyć w Pani rodzinie bardzo, ale to bardzo dawno temu”. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu odpowiedziała: „Może wiąże się to z pogromem we wsi, w której mieszkali moi przodkowie. Wydarzyło się to 3 kwietnia 1340 roku. Datę tę znam tak dokładnie, ponieważ istnieje o tym wzmianka w historycznych dokumentach”.
Bftży to możliwe?!
BpSpotkanie z Dmitrijem Morozowem zrobiło na mnie wielkie prażenie. Po tym, co zobaczyłem i co usłyszałem, byłem bardziej liii zelektryzowany. Od dawna wydawało mi się, że powinny ist-Sfeieć jakieś „magiczne” techniki terapeutyczne. Pstryk - i sprawa ptłatwiona. Teraz jedną z nich miałem jak na dłoni. „Może to jfelt właśnie to, o co chodzi?** - myśl ta długo nie dawała mi spokoju.
W' A chodziło o to, że koniecznie, ale to bardzo koniecznie, paciałem pomóc mojemu synowi, Dominikowi, u którego na po-pżątku drugiej klasy szkoły podstawowej zdiagnozowano dyslek-pę1, czyli specyficzne trudności z pisaniem i czytaniem. W przy-
11 1 W związku z dużą różnorodnością terminologiczną w literaturze przedmiotu terminu KSysleksja” używam jako pojęcia zbiorczego, obejmującego zarówno dysleksję właściwą, jak Kdysgrafię oraz dysortografię.
17
Jak wyleczyłdziecko z dys-leksji