Mamy tu przykład kobiecej solidarności. Kochanka Nebtot j*. Iryda zaczęły poszukiwać razem w siostrzanej zgodzie drogiej*?* szczątków Ozyrysa. A potem miały strzec wspólnie odnalezionej dała. Ikonografia egipska podchwyciła ten wdzięczny motyw (fJJ wiernych kobiet przy zwłokach brata, męża i kochanka. Tę żałob? grupę przeniesiono nawet do Duat. Państwa Zmarłych, gdzie fóg siostrzyce stoją tuż za tronem Ozyrysa w czasie sądu nad ludzką duszami.
Tymczasem wartki nurt rzeczny poniósł trumnę na pełne morze,, słone fale — hen w siną dal. Długo unosił się dziwny przedmiot n, powierzchni odmętów, aż wreszcie drewniany spód uderzył o twardy grunt. Potężnie rozrosły nadbrzeżny tamaryszek przygarnął trumny daleko od czarnej ziemi Egiptu, bo aż w okolicy fenickicgo mian, Byblos. Drzewo dotknęło boskiej zawartości trumny i oto dokonał
| cud. Tamaryszek rozrósł się tak, że otoczył swym pniem cąją skrzynię niby czuta matka przygarniająca do siebie swe chore mafe& stwo. Miejscowy władca nie omieszkał zwrócić uwagi na niezwykle rozrośniętego drzewnego olbrzyma i wybrał go sobie na główną kolumnę wspierającą strop pałacu królewskiego. I zdarzył się nowy cud. Kto tylko znalazł się w gościnie u króla, tego uderzała w nozdrza niezwykła woń. Nikt nie znał źródła tego upajającego zapachu, każdy pragnął wchłaniać go w swe płuca i sława „pachnącej kolumny* władcy Byblos rozeszła się szeroko. Egipt również nie był dla niej za daleko.
Izyda pospieszyła niezwłocznie do tego głośnego już miasta. Oczywiście nikt nie chciał wprowadzić nieznanej przybyszki przed oblicze majestatu. Siadła tedy milcząca u źródła w szatach zniszczonych podróżą i swoją pokorą zyskała sympatię dworek czerpiących wodę ze zdroju. Przy ich pomocy udało się jej dostać przed oblicze samej kró- I lowej Astartc Wkrótce pozyskała jej pełne zaufanie i objęła pieczę nad najmłodszym królewiczem.
Grecy, wychowani na micie o bogini Demeter, która w poszukiwaniu porwanej jej przez Hadesa córki Persefony również pełniła przez jakiś czas obowiązki niańki, dodawali w tym miejscu osobliwy szczegół, przyjęty ze swojego podania. Oto* gdy nikt z domowników nic widział Izydy, piastunka wykonywała dziwne praktyki. Dawała dziecku do ssania swój palec zamiast piersi. Nocami zaś wypalała śmiertelne cząstki dziecięcia w unieśmiertelniającym ogniu, a sama w postaci jaskółki oblatywała z żałosnym kwileniem wonną kolumnę kryjącą w swym wnętrzu zwłoki ukochanego męża. Bo sądząc po zapachu, zro-r
HOd razu, że w tym filarze znajduje się ciało Ozyrysa. Długo to uwagi dworu, aż pewnej nocy królowa Astartc, zanie-dziwnymi ni to piskami, ni to skomleniami, zajrzała do frSlci komnaty pałacu. Okrzyk wydarł się z jej piersi, bowiem wi-^trwożyłby śmiertelnie każdą matkę: oto jej własny synek piekł płomieniach.
rWbaczna* swoim okrzykiem zamknęła dziecku drogę do nie-jJ*rtclności. Izyda musiała teraz wszystko piątce wyjaśnić, ['ggjpcjanie jednak utrzymywali, że Izyda uznała pewnego dnia, iż Ijeizla stosowna pora do ukazania się w swym boskim majestacie i ^diila wydania jej kolumny. Po uzyskaniu zgody wydobyła skrzy-£2 pnia i rzuciła się na nią z tak przeraźliwym lamentem, że prze-gpsgyta na śmierć swego malutkiego wychowanka. Uwolniona od (obowiązków opiekuńczych załadowała śpiesznie drogi ciężar na stajni uwiozła go do Egiptu. Mogła tam wreszcie w samotności unieść firko i wśród łkań obsypać oblicze zmarłego małżonka kaskadą poranków. Chętnie pozostałaby dłużej przy odzyskanym najdroższym ciele, ale jeszcze trzeba było spełnić obowiązek matczyny, pokazać nieznanego ojca synkowi Horowi.
Dzieciństwo Hora, spędzone z konieczności w ukryciu pośród niezdrowych, wilgotnych bagnisk nilowej delty w miejscowości Chebit pod Buto. jest opisane z dramatycznym zacięciem w tekście z podstawy statui znajdującej się w Muzeum Orientalistycznym w Lejdzie oraz ze stalli Mctternicha. Óto treść:
Po odnalezieniu Ozyrysa jego małżonce Izydzie zaczęło zagrażać poważne niebezpieczeństwo, upostaciowane w osobie nie przebierającego w środkach Setecha. Uzurpator osadził siostrę w przędzalni wraz z niewolnicami. Upokorzenie to miało tę dobrą stronę, źe ułatwiło królowej zatajenie swego odmiennego stanu po cudownym poczęciu nad zwłokami męża. Nikt przecież z wolnych obywateli nie zaglądał do nędznej chaty. Na czas porodu należało jednak znaleźć zaciszniejsze schronienie. Z pomocą i tym razem przyszedł wypróbowany wielbiciel, bóg Thot. Zdołał uprowadzić Izydę z miejsca przymusowego pobytu i oto pośród najniedostępniejszych moczarów nilowych, w zakątku czczonym potem pod mianem Chebit koło Buto, przyszedł na śwat wątły chtopczyna. boski Hor. zwany potem z grecka Honiscm. Ciężki był los osamotnionej i osaczonej wdowy. Aby wyżebrać garstkę pożywienia, musiała często zostawiać samotnie bezbronne maleństwo i wyruszać do odległych siedzib ludzkich. Gdy pewnego razu powróciła zc swej codziennej wyprawy po jadło, zasta-