194 strzyga
strzyga (rzadziej w rodzaju męskim: strzyg, strzygoń) - odmiana —> czarownicy-wiedźmy, wyobrażana najczęściej w postaci ptaka, żywiąca się krwią lub ciałem innych ludzi. Nazwa i pojęcie stanowią u Słowian przejęcie z mitologii rzymskiej (łac. stńx, 1. mn. striges, „sowa"), zapewne za pośrednictwem ludów bałkańskich. Strzygi znano u Słowian zachodnich i u Słoweńców. Pojęcie strzygi nałożyło się na pojęcie —> upiora.
stuchy - zob. obłocznik.
Suentebueck (Święty Byk?) - rzekome bóstwo Słowian połabskich. W piętnastowiecznej Pasji świętych męczennikóiu spoczyzuających w Ebs-torfie mowa jest o Słowianach, którzy po śmierci Karola Wielkiego odpadli od wiary chrześcijańskiej, „wznieśli obalone posągi bożków Ammonowych (idola [...] Hammon)", z których wymieniono trzy: Suentebuecka, Vitelubbego i Radegasta, i innych nie wymienionych. „Idole Ammonowe" są nawiązaniem biblijnym (do Ammonitów, którzy walczyli z Izraelitami i stali się uosobieniem pogaństwa, zob. np. Sdz. 10,6 nn.). Radegast to echo -»Swarożyca, który u Adama z Bremy występuje pod zbliżoną nazwą Redigast. Suentebueck, jakby „Święty Byk" lub - co mniej pewne - „Święty Wit" (-» Świętowit?), oraz Vitelubbe to najwyraźniej efekt inwencji nieznanego hagiografa, choć warto zaznaczyć, że nazwy Radegast i Vitelubbe występują na północnym Połabiu (dawny kraj Obodrzyców) jako nazwy miejscowe (Radegast pomiędzy Wismarem a Rostokiem oraz na wschód od Ratzeburga w pow. Gadebusch, Vietlubbe również w pow. Gade-busch oraz na południowy wschód od Schwerinu, w pow. Liibz), co mogło nasunąć autorowi pomysł określenia tymi nazwami rzekomych bóstw połabskich.
Svitibor, Zuttibor (Święty Bór) - rzekome bóstwo słowiańskie. Wymienia go, za Abrahamem Frentzlem, w XVIII w. Christian Knau-the, podając jedynie słowiańską etymologię nazwy (bor „świerk" w języku serbskim, czeskim i polskim; swjaty „święty").
Swarożyc - jedno z naczelnych bóstw słowiańskich. Biskup i kronikarz Thietmar z Merseburga, opisując koleje wojen polsko-niemieckich za panowania Henryka II i Bolesława Chrobrego, w związku z wyprawą cesarską na Polskę w 1005 r., musiał odnotować udział w wyprawie po stronie niemieckiej nieoczekiwanych sojuszników: Wieletów/Ludców - najpotężniejszych i najbardziej oddanych obrońców kultu pogańskiego na Połabiu, teraz - ze względów czysto politycznych - sprzymierzonych z Henrykiem II przeciwko władcy polskiemu. Zanim wojska cesarskie dotarły do Odry, przyłączyli się do nich Lucicy, „którzy kroczyli za poprzedzającymi ich w pochodzie bożkami". „Choć wzdragam się mówić o nich cokolwiek", zastrzegł się biskup-kronikarz, „to jednak przedstawię pokrótce, kim są i skąd tu przybyli, abyś poznał, kochany czytelniku, czczy zabobon i ohydny kult pogański tego ludu". Otóż w kraju Redarów [jedno z rdzennych plemion Związku Lucickiego, sprawujące hegemonię nad pozostałymi - J. S.] znajduje się pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach. Zwie się on Radogoszcz (Riedagost). Zewsząd otacza go puszcza, nietknięta ręką tubylców i przez nich czczona jak świętość. Dwie bramy są otwarte dla wszystkich, trzecia - od strony wschodniej, najmniejsza - wychodzi na ścieżkę prowadzącą do położonego obok i „strasznie wyglądającego" jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia zbudowana z drewna „i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt", jej ściany zewnętrzne są ozdobione wizerunkami bogów i bogiń, „w przedziwnie rzeźbione sposób", wewnątrz zaś stoją posągi bogów „w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu napisem". „Pierwszy spośród nich nazywa się Swarożyc (Zuarasici) i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan". W świątyni złożone są sztandary, które zabierają ze sobą tylko na wyprawę wojenną, w trakcie której noszą je piesi wojownicy. Specjalni kapłani strzegą sanktuarium i dbają o kult Swarożyca. Tylko oni mają prawo siedzieć w czasie zgromadzeń ofiarnych bądź błagalnych, wszyscy inni muszą stać. Kapłani szepcą między sobą tajemnicze wyrazy, kopią „z drżeniem" ziemię, „ażeby na podstawie wyrzuconych losów zbadać sedno spraw wątpliwych". Przykrywają następnie losy zieloną darniną „i wbiwszy w ziemię na krzyż dwa groty od włóczni, przeprowadzają przez nie z gestami pokory konia, którego uważają za coś największego i czczą jako świętość. Rzuciwszy następnie losy, przy których pomocy już przed tern badali sprawę, podej-