262 Symboliści
ludzka. Redon, ze skrajną logiką, pozwala nam wątpić w jej istnienie. Czy to rzeczywiście człowiek czy raczej jakieś niewyraźne jego podobieństwo? Tak czy owak, obaj na tej samej karcie, nierozdzielni, przetrzymują te same burze.
A ta głowa ludzka o zjeżonycb włosach z wpółrozwartą czaszką, z olbrzymim okiem przy wejściu... czyż jest to monstrum? Nie! W ciszy, w nocy, w ciemności nasze oko widzi, nasze oko słyszy — ale wszystko to dzieje się, być może, poprzez pamięć, w naszym sumieniu. Oculos habent et non vident. Jakie dokładnie znaczenie przypisać temu zdaniu? Czyż to właśnie w materię mierzył Jezus, posługując się materią: okiem? Podobnie Redon, mówiący ołówkiem, czyż aby w materię mierzy swym okiem wewnętrznym? W całym jego dziele dostrzegam jedynie mowę serca, bardzo ludzką a bynajmniej nie monstrualną.
Cóż tam środki wyrazu! Spontaniczny odruch serca.
W przeciwieństwie do tej krytyki, Huysmans o Gustawie Moreau mówi z bardzo wielkim uznaniem. Słusznie. My również go uznajemy, ale w jakim stopniu?
To umysłowość w istocie swojej mało literacka, ale pragnąca nią być. Toteż Gustave Moreau przemawia językiem już napisanym przez literatów; jest to w pewnym sensie ilustracja starych dziejów. Jego spontaniczny odruch jest bardzo daleki od serca, toteż lubuje się w bogactwie dóbr materialnych. Pakuje je wszędzie. Z każdej istoty ludzkiej robi klejnot pokryty klejnotami. Lawę wulkanu oziębiasz, a z burzącej się krwi czynisz kamień. Choćby nawet był rubinem, odrzuć go daleko od siebie. Ale rubiny są pożądane i sprzedawane handlarzom diamentów! Gustave Moreau jest w gruncie rzeczy wspaniałym szlifierzem.
Natomiast Puvis de Chavannes63 nie dogadza Panu. Jego spontaniczne odruchy nie dogadzają Panu.
Prostota, szlachetność nie są już na czasie.
** Podobnie jak młodsi odeń artyści z grupy Nabis, i niektórzy z symbolistów (Auricr), Gauguin wy* różnią spośród oficjalnych malarzy starszego pokolenia Puyis de Cbavannes’a, kopiując nawet jego Nadzieję na odwrocie jednego ze swych płócien oraz publikując ją w postaci rysunku przypominającego jego tahitań-akie dziewczęta wraz z faksymilową odbitką Sonetu dedykowanego Puvis de Chavannes'owi przez Charles Morice’a („Mercure de France" II 1895). Por.: J. Rewald Postimpressioniam,.s. 459.
Aln cóż chcesz, znakomity krytyku sztuki, pewnego dnia ludzie • I na czasie, jeżeli nie na naszej planecie, to na innej — przy-Httyliiiejszej rzeczom pięknym.
Tłum. Halina Ostroicska-Grabska
ALBERT AURIER
Jak sądzisz, co by odpowiedział, gdyby mu powiedziano, że dotychczas widział jedynie cienie, że obeonie ma przed oczyma przedmioty bardziej rzeczywiste i bliższe prawdy? Czy nie pomyślałby, że to, co widział przedtem, było bar-dziej rzeczywiste od tego, co mu się teraz pokazuje?
(Platou)
I )uleko, bardzo daleko, na błyszczącej cynobrem ziemi bajecznego wwgórza, odbywa się biblijna walka Jakuba z Aniołem65.
(idy dwaj legendami olbrzymi, których oddalenie zamieniło
yt I* i (j; mej ów, toczą swą straszną walkę, ciekawe i naiwne kobiety priAyglądają się, zapewne nie rozumiejąc zbyt wiele z tego, co się I u ni dzieje, na tym bajecznym, purpurowym wzgórzu. To chłopki. Kodce białych czepców rozpostarte jak skrzydła mew, typowe kolorowe chustki, fason sukien i bluzek, wskazują na ich bretońskie pochodzenie. Stoją w postawach pełnych szacunku, z rozdziawionymi ustami prostych ludzi, słuchających przedziwnych, nieco fan-