244 Witold Bobiński
Wspaniale było po raz pierwszy w życiu zwiedzać Wenecję, Paryż i Rzym. Sheila była do szaleństwa zakochana. Gdy leżeli nago na pustej plaży na wysepce Ischia, a kruczoczarne włosy dziewczyny malowniczo spływały jej z ramion, Bernie, nie mogąc nasycić oczu takim pięknem, w skrytości ducha myślał, by poprosić ją o rękę. Na razie jednak zatrzymał ten pomysł dla siebie. Marzył o tym, żeby się zaręczyli w czasie ferii bożonarodzeniowych i pobrali po skończeniu studiów w czerwcu przyszłego roku... Pojechali jeszcze do Anglii i Irlandii. Wrócili razem samolotem. Z Londynu.
Daniele Steel, Wszystko, co najlepsze, Katowice 2005, s. 48.
B)
Świat w deszczu odsłaniał swoje wstydliwe liszaje i blizny, za szybą rozpływały się kontury domów z naprzeciwka, w zastygłych chmurach nad kopułą św. Barbary żarzyło się żółtawe słońce, tak słabe, jakby za chwile miało zgasnąć. W takie godziny - bezwietrzne, ciemne od szarej wilgoci - serce daremnie zwraca się ku jaśniejszym pamiątkom życia, traci wiarę, że to, co zdarzyło się kiedyś, można jeszcze naprawić. (...) Teraz (...) szła obok mnie Nowogrodzką, mżył deszcz, widziałem jej profil uskrzydlony woalką. Na Wielkiej, w którą skręciliśmy, w oknach nowych kamienie lśniło wilgotnym blaskiem odbite niebo, świeżo wymalowane szyldy płonęły czerwienią i złotem, patrzyłem na czyste szkło wystaw, na gipsowe girlandy nad bramami i wiedziałem, że to wszystko dla niej, że wszystko to po to tylko, by ucieszyć jej oczy (...). A tamten wieczór? Masz rację, przyszedłem trochę za wcześnie. Gdy wszedłem do salonu, (...) stała pod oknem, trzymając w palcach zasłonę. Odwróciła się: „Ach, to pan, panie Janie. Tyle mi o panu opowiadał Aleksander. Medycyna - piękne zajęcie. Bardzo dobrze, że pan jest, bo trzeba nam właśnie kogoś do pomocy.” (...) Ustawialiśmy krzesła w półkole, w kominku płonął ogień. I jakże tu nie pamiętać takiego wieczoru? Zapach ognia, irysy, mocny aromat róż. I ta suknia z jasnego jedwabiu; falbany, to przysłaniające, to odsłaniające czubki butów, jasna szyja, kolczyki, odsłonięte ramiona... Patrząc na nią czułem się jak po szklaneczce czerwonego Vercorsi.
Stefan Chwin, Ester, Gdańsk 1999, s. 31-33, 38.
Który z fragmentów reprezentuje literaturę piękną określaną jako wysoka, który zaś jest przejawem kiczu literackiego? Odpowiedź nie powinna stanowić zasadniczego kłopotu dla niespecjalnie nawet wyrobionego czytelnika, wskazówką są także nazwisk* autorów, chociaż... Jeśli uważnie poszukamy w zamieszczonych tekstach atrybutów kiczu, to stwierdzimy, że nie ograniczają się
one do jednego tylko fragmentu. Tego typu ćwiczenie - cenne w kontekście kształtowania gustu literackiego i kompetencji odbiorczych - ujawnia jeszcze jeden istotny walor. Oto wrażenie kiczowości, kwalifikacja tekstu czyjego fragmentu jako sztuki schlebiającej zanadto potocznym upodobaniom, zależy w dużej mierze od wrażliwości estetycznej odbiorcy, jego kompetencji, postawy wobec całości dzieła, nastawienia wobec kultury masowej, potrzeb czytelniczych (kulturowych) i wielu innych jeszcze czynników. Jakkolwiek zatem możemy nazwać i opisać typowe dla sztuki kiczowej sposoby działania i formowania tworzywa, to każdorazowe odczucie tekstu kultury jako kiczu pozostanie ostatecznie subiektywne. To, czego polonista powinien zasadnie oczekiwać od swych podopiecznych, to nie „trafne” wskazywanie nazbyt uproszczonych i prostackich przejawów (obiektów) kultury, lecz wyjaśnienie przyczyn przyjętej przez uczniów kwalifikacji danego zjawiska kulturowego. Sens ma nie tyle oddzielanie tekstów dobrych od złych, co rozmowa na temat konkretnych cech dzieła i przyczyn ich wartościowania.
„COŚ WIĘCEJ”, CZYLI JAK DALEKO OD ROZRYWKI DO SZTUKI?
Na antypodach kiczu lokuje się - w potocznym mniemaniu -sztuka wysoka. Jej historia uświadamia nam jednak, że to zacne określenie („wysoka” - czyli „prawdziwa”, „głęboka”, „mądra”, „mistrzowska”..., warto zapytać o uczniowskie konotacje tego epitetu), stosowane wobec konkretnych dzieł, nie uchroniło się przed zasadniczymi znakami zapytania. Wystarczy przypomnieć niekończące się dyskusje wokół instalacji i ready mades Marcela Duchampa, obrazów Warhola czy hiperrealistów, niektórych filmów Petera Greenawaya (np. Księgi Prospera, Pillow Book), zaś z nowszych zdarzeń z rodzimego podwórka: kłótnie o rzeźbę Maurizia Cattelana przedstawiającą Jana Pawła II przygniecionego przez meteoryt, o wystawę Piotra Uklańskiego Naziści, którą z szablą w dłoni nawiedził Daniel Olbrychski, o przedsię-