SKOŃCZYĆ ZE ŚMIERCIĄ
Za każdym razem, kiedy człowieka dręczy myśl o śmierci, staje się on kimś innym. Jeśli przez lata była ona jego jedyną myślą, towarzyszył on jej świadomej bądź nieświadomej przemianie. Marzył: śmierć przemierzyła marzenie. A jego marzenie stało się inne. Kochał: a w miłości przeszyła go śmierć. Inną stała się miłość. Innymi stały się pragnienia, innymi stały się uczucia, w każdej myśli on sam stał się inny, zatracił się w nich i wraz z nimi, a one zatraciły się w nim. Bez odcieni, lecz gwałtownie, myśl o śmierci zawiesiła go nad otchłanią.
Nikt nigdy nie pokonał obsesji śmierci z pomocą jasności i świadomości. Przeciwko niej nie ma żadnego argumentu. Czy nie ma ona po swej stronie wieczności? Jedynie życie musi bronić się bez wytchnienia, śmierć zrodziła się już zwycięska. A jak mogłaby taka nie być, skoro jest córką nicości i przerażenia?
Nie wygrywa się ze śmiercią — chyba tylko przez wyczerpanie. Jej obsesja zbytnio nas dręczy, by nas nie wyczerpać i by sama się w tym czasie nie wyczerpała: postarza ona śmierć w nas nadmiarem obecności. Powiedziawszy nam już wszystko, ulega przedawnieniu. Długo-