386 O poezji naiwnej i sentymentalnej
śladowania, czynią z niego użytek ohydny i przerażający, obrażając nasz smak.
Ale, jak powiedziałem, także dla poety prawdziwie naiwnego natura pospolita może być niebezpieczna. Albowiem owa piękna zgodność między uczuciem i myśleniem, która stanowi jego charakter, jest ostatecznie tylko ideą, która nigdy całkowicie nie realizuje się w rzeczywistości, i nawet u najdoskonalszych geniuszów w tym rodzaju poetyckim receptywność, wrażliwość zawsze przeważa nad spontanicznością. Wrażliwość zaś jest zawsze, w większym lub mniejszym stopniu, zależna od wrażeń odbieranych z zewnątrz i tylko nigdy nieustająca żywość władzy kreatywnej — a takiej nie można oczekiwać od natury ludzkiej — mogłaby zapobiec temu, żeby materia nie wywierała czasem ślepego nacisku na wrażliwość. Ilekroć jednak zachodzi taki przypadek, z uczucia poetyckiego robi się uczucie pospolite.1
Żaden geniusz z gatunku naiwnych, od Homera do Bodmera, nie zdołał zupełnie wyminąć tej rafy; ale najbardziej niebezpieczna jest ona oczywiście dla tych, którzy albo muszą się bronić przed pospolitością natury zewnętrznej, albo wskutek braku dyscypliny dziczeją wewnętrznie. To pierwsze sprawia, że nawet pisarze o wysokiej kulturze nie zawsze mogą ustrzec się przed wulgarnością; to drugie już niejednemu znakomitemu talentowi nie pozwoliło zająć miejsca, które było mu przeznaczone z natury. Komediopisarz, którego geniusz najbardziej się karmi życiem realnym, jest też najbardziej narażony na wulgarność, co widać na przykładzie Arystofanesa i Plauta, i wszystkich niemal poetów późniejszych, którzy szli w ich ślady. Jak nisko każe się nam nieraz staczać wzniosły Szekspir, jakimi trywialnościami potrafią nas dręczyć Lope de Vega, Molier, Regnard, Goldoni, w jakim bagnie każe się nam czasem zanurzyć Holberg. Schlegel, jeden
dem na niższym stopniu, o tym przekonuje nas przykład poetów nowszych, którzy posunęli się tu o wiele dalej od swych poprzedników, nie odchodząc mimo to od natury. Mam tu na myśli nie to, co z owego przedmiotu umieli uczynić poeci sentymentalni, ci bowiem wychodzę poza naturę do ideału, toteż ich przykład nie może być argumentem przeciw starożytnym; mówię tu jedynie o tym, jak traktowany jest ów przedmiot przez poetów prawdziwie naiwnych, np. w Sakontali, u minnesangerów, w niektórych romansach i eposach rycerskich, u Szekspira, u Fieldinga i u wielu innych poetów, także niemieckich. W tej dziedzinie starożytni musieliby zbyt surowy, z zewnętrz czerpany materiał uduchowić od wewnątrz, poprzez podmiot, zawartość poetycką, której brakowało doznaniu zewnętrznemu, nadrobić za pomocą refleksji, naturę uzupełnić ideą, jednym słowem, za pomocą operacji sentymentalnej z przedmiotu ograniczonego uczynić przednflot nieskończony. Ale byli oni właśnie poetyckimi geniuszami naiwnymi, a nie sentymentalnymi, ich dzieło kończyło się więc na doznaniu zewnętrznym.