jest bowiem zasadniczo i od podstaw obce kapłanowi. Religia, jak żartobliwie zauważył pewien amerykański jezuita, jest czymś więcej niż zwykłym środkiem ochrony ludzi przed wrzodem żołądka. Ale choć religia, co do swych zasadniczych intencji, niezbyt troszczy się i zabiega o coś takiego, jak wyzdrowienie psychiczne czy zapobieganie chorobie, jest przecież co do swych rezultatów, a nie intencji, źródłem higieny psychicznej, jest psychoterapeutycznie skuteczna, umożliwiając człowiekowi jedyne w swoim rodzaju bezpieczeństwo i zakorzenienie, jakich nie znajdzie nigdzie indziej, bezpieczeństwo i zakorzenienie w transcendencji, w absolucie. Analogicznie niezamierzony skutek uboczny możemy wskazać również po stronie psychoterapii, kiedy w poszczególnych przypadkach pacjent w trakcie psychoterapii odnajduje dawno zagubione źródła pierwotnej, nieświadomej, stłumionej wiary. Ale ilekroć urzeczywistnia się coś takiego, nie sposób uznać, iż jest to uprawniony cel lekarza, chyba że lekarz spotyka się ze swym pacjentem na tym samym gruncie wyznaniowym i działa na podstawie swego rodzaju unii osobowej. Wówczas jednak z założenia traktuje swego pacjenta nie tak jak lekarz.
Oczywiście nie jest tak, by cele psychoterapii i religii występowały na tym samym poziomie. Ranga uzdrowienia psychicznego jest inna niż zbawienia. Wymiar, w jaki wdziera się człowiek religijny, jest więc wyższy, szerszy niż wymiar, w którym rozgrywa się coś takiego jak psychoterapia. Ale przełom prowadzący w wymiar wyższy dokonuje się nie w wiedzy, lecz w wierze.
Jeśli chcemy określić stosunek tego, co ludzkie, do tego, co boskie, to znaczy określić wymiar nadludzki, jako porównanie narzuca nam się złoty
'•czeni* duszy
o«r Intsnllonem
zbawienia duszy
7? *
per Intentlonerr
rellgis
psychoterapia
Rys. 1. Według: Viktor E. Franki, Der Mensch auf der Suche ńach Sinn, Freiburg im Breisgau 1972, s. 73.
podział. Podział ten, jak wiadomo, polega na tym, że część mniejsza ma się tak do większej jak większa do całości. Czy nie ma czegoś podobnego w stosunku zwierząt do człowieka i człowieka do Boga? Jak wiadomo, zwierzęciu przysługuje po prostu środowisko, podczas gdy człowiek „ma świat” (Max Scheler). Ale świat ludzki ma się tak do świata wyższego jak środowisko zwierzęce do świata ludzkiego. Znaczy to, że jak zwierzę nie jest w stanie, wychodząc od swego środowiska, zrozumieć człowieka i jego świata, tak też człowiek nie może wniknąć w świat wyższy, zrozumieć Boga czy powodować się Jego pobudkami.
Weźmy za przykład małpę, której dano bolesny zastrzyk, by uzyskać surowicę. Czy małpa może jakoś pojąć, dlaczego musi cierpieć? Wychodząc od swego środowiska nie jest w stanie śledzić myśli ludzkiej, która wprzęga ją w swe eksperymenty. Świat ludzki bowiem, świat sensu nie jest jej dostępny, nie dociera do niego, nie dosięga jego wymiaru. Ale czy nie -musimy przyjąć, że świat ludzki przewyższa pewien niedostępny z ko-
79