w której niezgoda z psychoanalizą łatwiej prowadzi do bezpłatnej diagnozy i dynamicznej charakterystyki tego, kto się nie zgadza, niż do zbadania przedstawionych argumentów. W istocie, stawianie diagnoz opozycji prowadzi do tego, że przedłożone idee dostarczają raczej wody na młyn psychoanalitycznej interpretacji, niż sądów, które trzeba odrzucić. Ale czy może być tak, że tylko psychoanalitycy mają poglądy, a my wszyscy pozostali mamy problemy? Dr Burness Moore, przewodniczący komitetu informacji publicznej Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychoanalitycznego, pisze w biuletynie Stowarzyszenia: «Istnieją w istocie oznaki rosnącego spadku znaczenia psychoanalizy w ostatnich latach*, a Stowarzyszenie zatrudniło konsultanta do spraw stosunków społecznych”.
„Może to być — komentuje Millar — rzeczywiście właściwe działanie, ale wydaje się prawdopodobne, że należałoby dokonać czegoś więcej, jeśli psychoanaliza miałaby podjąć rehabilitację swej teorii, a nie tylko swej reputacji publicznej” (Who’s Afraid of Sigmund Freud?, w: „British Journal of Psychiatry”, 115, 1969, s. 421—428).
Ale psychoanaliza straciła już znaczną część swego terytorium na rzecz słusznej i rozważnej tendencji w dziedzinie psychoterapii, mianowicie na rzecz terapii behawioralnej. Już w 1960 r. H. J. Eysenck ubolewał nad „brakiem danych eksperymentalnych czy klinicznych, potwierdzających psychoanalizę”. Teorie psychoanalityczne są „przekonaniami”, które „wszczepia się często dziś psychiatrom na studiach”. Ale Eysenck wywodzi nie tylko ogólnie, że „teorie Freuda występują poza obszarem nauki”, lecz w szczególności, że ..można wypracować tak zwane leczenie objawowe, długotrwale i nic wytwarzające objawów alternatywnych”. Fakt ten „przemawia przeciw hipotezie Freudowskiej”. W przeciwieństwie do Freudowskiego „przekonania”, Eysenck sądzi, że usunięcie objawów w ogóle „nie pozostawia jakiegoś tajemniczego kompleksu, poszukującego ujścia w objawach alternatywnych” (Behavior The-rapy and the Neuroses, New York 1960).
Na długo przedtem logoterapia dostarczyła danych świadczących, że nie trzeba w każdym przypadku sprowadzać nerwic do sytuacji Edypowej lub do innych typów konfliktów i kompleksów, lecz można wyprowadzić je z mechanizmów o charakterze sprzężenia zwrotnego, takich jak mechanizm błędnego koła, wytworzony przez antycypujący niepokój (por. Viktor E. Franki, Zur medika-mentósen Unterstiitzung der Psychotherapie bei Newrosen, w: „Schweizer Archiv fur Neurologie und Psychiatrie”, 43, 1939, s. 26—31). Już w 1947 r. usiłowałem interpretować nerwicę w kategoriach odruchu warunkowego, wskazując, że „każda psychoterapia o orientacji psychoanalitycznej zajmuje się głównie odkrywaniem warunków pierwotnych «odruchu warunkowego®, za jaki można uznać nerwicę, a «warunki pierwotne® stanowi sytuacja, zewnętrzna i wewnętrzna, w której dany objaw neurotyczny pojawia się po raz pierwszy. Jestem jednak przeświadczony, że rozwiniętą w pełni nerwicę wywołują nie tylko warunki pierwotne, lecz również warunkowanie wtórne. Z kolei przyczyną wzmocnienia jest mechanizm zwany niepokojem antycypującym. Jeśli przeto chcemy odbudować odruch warunkowy, musimy przełamać błędne koło wytworzone przez niepokój antycypujący, a tę robotę wykonuje logoterapeutyczna technika «intencji paradoksalnej®” (Die Psychotherapie in der Praxis, Wien 1947).
137