która na pierwszy rzut oka wydawała się tak skomplikowana, jest koniec końców bardzo prosta29 prostotą niby algebraiczną, tak samo jak „istnieje wiele języków, ale bardzo mało praw fonologicznych, które ważne są dla wszystkich języków”. Na przykład, krańcowe skomplikowanie mitologii Zuni, raz uszeregowane w tablicy, raz metodycznie zredukowane, sprowadza się do prostego „logicznego narzędzia, które ma dokonać mediacji między życiem a śmiercią” 30, mediacji szczególnie trudnej dla umysłowości, która modelowała swą koncepcję życia i narodzin na symbolu wyłaniania się rośliny z ziemi. Strukturalizm, tak jak i funkcjona-lizm sprowadzają więc symbol do jego ścisłego kontekstu społecznego, semantycznego albo syntaktycznego, w zależności od używanej metody.
*
Można powiedzieć, że redukcja socjologiczna jest dokładną odwrotnością redukcji psychoanalitycznej, ale postępuje z taką samą wyłącznością. Dla psychoanalizy nieświadomość jest prawdziwą władzą zawsze „pełną” i po prostu wypełnioną energetycznym potencjałem libida. Otoczenie społeczne, sytuacje życia jednostkowego modelują na wiele sposobów, „przeobrażają”31 i mniej lub bardziej maskują ten jedyny prąd życia, ten specyficzny pęd, którego moc witalna na wszystkie strony przepełnia jasną wolę jednostkową i nieustannie oddziaływana treści wyobrażeń, zabarwiając wszystkie obrazy i postawy. Dla socjologa, przeciwnie, nieświadomość „jest zawsze pusta” 32, „równie obca obrazom, co żołądek pokarmom, które przezeń przechodzą”, ogranicza się do „narzucania praw strukturalnych”, a strukturalizacja — która jest w dziwny sposób tą samą zdolnością co inteligencja, pewnym rodzajem nieświadomej inteligencji — integruje w swych prostych formach obrazy, semantemy przenoszone przez element społeczny.
Lecz tak dla psychoanalizy, jak i dla socjologii wyobrażeń symbol odsyła, w ostatecznym rozrachunku, tylko do pewnego epizodu o charakterze regionalnym. Transcendencja tego, co symbolizowane, jest zawsze negowana na rzecz redukcji do tego, co explicite symbolizujące. W końcu więc i psychoanaliza, i struktura-lizm sprowadzają symbol do znaku lub w najlepszym przypadku do alegorii. Źródłem „efektu transcendencji” w jednej i drugiej doktrynie byłaby tylko nieprzej-rzystość tego, co nieświadome. Dążność do intelektua-listycznych wyjaśnień ożywiała tak Levi-Straussa, jak i Freuda. Cała ich metoda starała się sprowadzić symbol do znaku.