146 homo sacer
mos, wyłączeniem i włączeniem: banita jest loupgarou, lupo mannaro, wilkołakiem - ani człowiekiem, ani dzikim zwierzęciem - paradoksalnie zamieszkującym oba światy, a nieprzynależącym do żadnego.
6.2 Jedynie z tej perspektywy Hobbesowski mitolo-gem stanu natury nabiera właściwego sensu. Jak stan natury nie jest - o czym była mowa - rzeczywistą epoką, chronologicznie poprzedzającą założenie Państwa, ale jego wewnętrzną zasadą, która pojawia się w chwili, kiedy rozpatruje się Państwo tanąuam dissoluta (zatem jako coś na kształt stanu wyjątkowego), tak w Hobbesow-skim ustanowieniu suwerennej władzy poprzez odwołanie się do homo homini lupus w wilku należy umieć dostrzec echo wargus i caput lupinum z praw Edwarda Wyznawcy: nie po prostu fera bestia oraz naturalne życie, ale raczej strefę nierozróżnialności między tym, co ludzkie, i tym, co zwierzęce, wilkołaka, człowieka przekształcającego się w wilka i wilka stającego się człowiekiem, czyli banitę, homo sacer. Hobbesowski stan natury nie jest przedprawnym warunkiem obojętnym dla prawa państwa, ale wyjątkiem i progiem, który je ustanawia i zamieszkuje; nie jest on tyle stanem wojny wszystkich ze wszystkimi, lecz - dokładniej rzecz ujmując - stanem, w którym każdy stanowi dla bliźniego nagie życie i jest homo sacer, czyli każdy jest wargus, gerit caput lupinum. Owo zwilczenie człowieka i uczłowieczenie wilka jest możliwe w każdej chwili stanu wyjątkowego, w dissolutio civitatis. Jedynie ten próg, który nie jest ani prostym życiem naturalnym, ani życiem społecznym, ale nagim życiem lub świętym życiem, jest zawsze obecnym i funkcjonującym założeniem suwerenności.
Przeciwnie niż dla nas, nowoczesnych, którzy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by przedstawiać się samym so-
bie jako przestrzeń polityki za pomocą pojęć praw oby-watelskich, wolnej woli i umowy społecznej, z punktu widzenia suwerenności autentycznie polityczne jest tylko nagie życie. Z tej racji u Hobbesa fundamentu suwerennej władzy nie należy szukać w dobrowolnej cesji ze strony poddanych swego prawa naturalnego, ale raczej w zachowaniu przez władcę swego naturalnego prawa do czynienia dowolnej rzeczy względem dowolnej osoby, które teraz przedstawia się jako prawo do karania. „I to jest podstawą tego uprawnienia do karania - pisze Hobbes - jakie jest wykonywane w każdym państwie. Poddani wszak nie dali tego uprawnienia su-werenowi, lecz tylko, zrzekając się swoich uprawnień, zwiększyli moc jego własnego uprawnienia, o ile będzie on uważał za wskazane z niego korzystać dla ochrony ich wszystkich. Tak więc to uprawnienie nie zostało mu dane, lecz pozostawione; i pozostawione jemu jedynie; przy tym (w granicach, jakie mu stawia prawo natury) pozostawione mu zostało w całości takie, jakie było w stanie pierwotnym natury i wojny każdego z każdym”1.
Temu szczególnemu statutowi ius puniendi, które jawi się jako przetrwanie stanu natury w samym sercu państwa, odpowiada u poddanych już nie zdolność wypowiedzenia posłuszeństwa, ale zdolność stawiania oporu przemocy wymierzonej w ich osobę, „nie można przyjąć, iżby ktokolwiek był zobowiązany ugodą nie stawiać oporu wobec gwałtu mu czynionego; a wobec tego nie można przyjąć, iżby ktoś dał innemu człowiekowi prawo do tego, aby ten czynił gwałt na jego osobie”2. Su-
Th. Hobbes, Lewiatan, II, 28, 2, przeł. Cz. Znamierowski, Aletheia, Warszawa 2005, s. 396-397.
Ibidem, s. 396.