132 KRYSTYNA KRALKOWSKA-GĄTKOWSKA
Towarzysze, w ścisłą gromadkę wokół niego skupieni patrzali, słuchali, wszyscy go wzrostem, szerokością ramion, męskimi zabarwieniami twarzy przewyższając. Czapki ich czworokątne wyglądały na tle zielonym jak ogromne chabry i amarantusy, na odzieży mieli twarde szerokie pasy i u pasów żelazem połyskującą broń. 1 dziwnie było patrzeć, jak te twarze ogorzałe, piętnem zmęczeń i niepokojów trawiących naznaczone, pochylały się ciekawie nad drobnym piórkiem roślinki albo złotawym ciałkiem owada i jak na te skazane głowy ukojenie i odpoczynek spływały z cichych słów małego towarzysza, z zielonych tkanek rośliny, ze złotawych skrzydełek owada, ze śnieżnych płatków lilii wodnej. (Gv, s. 261—262)
Maryś, jak romantyczne „dziecię” niewinny i jasnowidzący, jak przyrodnik pierwszej połowy XIX wieku znający dwoistą, ambiwalentną naturę bytu — rozmawia z Jagminem o kierunku ewolucji świata. Próbują rozwiązać dylemat miejsca gwałtu i śmierci w doskonalącym się i podążającym wzwyż „łańcuchu bytu”. Ich odpowiedź w tej kwestii można uznać za odpowiedź autorki:
[...] rozmawiali o tych czasach dalekich, w przyszłości dalekich, które będą albo nie będą, które jeżeli będą, wodami ukojenia i oczyszczenia obmyją świat, w których podobno miecze mają być przekute na pługi, a j a g n i ę 1 a sen spokojny znajdować u boku lwów. O przyszłości świata po wiekach walk, zbrodni i mąk rozkwitłej w raj niewinności, pogody izgody, mówili z tęsknotą, z zachwytem, upragnieniem[... | Bo chociaż przedmiot walki najdroższy jest i święty, przelana w niej krew ludzka trucizną w żyły spływa i rany zadane ranami kładą się na tych, co je zadają...
— Teraz inaczej być nie może. Dopóki gwałt, dopóty święty przeciw gwałtowi gniew! Dopóki krzywda, dopóty walka! Przez krew i śmierć, przez ruiny i mogiły, z nadzieją czy przeciw nadziei walka z piekłem ziemi w imię nieba, które na ziemię zstąpi... (Gv, s. 262—263)
W ten sposób utrwala Orzeszkowa ideę romantycznej i pozytywistycznei palingenezy40, usiłując za pomocą jej kategorii racjonalnie uzasadnić koniec/ ność podjęcia czynu powstańczego. Dla świadomości palingenetycznej bowiem
40 S.Skwarczyńska (Mickiewicza,, Historia przyszłości" i jej realizacje literackie. Łódź I 'H<\. s. 163) luk pisze o literackiej palingenezie: „[...] rozpowszechniła się w dobie romanty/niu. a wysunęła na poczesne miejsce — co zrozumiałe — w dobie pozytywizmu. [...] Wyznacznikiem jej loku fabularnego jest idea postępu ewolucyjnego bi|dź w świecie przyrody, bądź w święcie spoiw/ no-historyeznym; ku szczęśliwemu jutru zmierza świat w palingenezie przez przezwyciężenie śmicii i własnych upadków i zahamowań." momenty zastoju i załamań zasadniczej linii rozwojowej dziejów przyrody czy historii, spowodowane przez błąd sprowadzający śmierć dotychczasowych form, są niezbędnymi czynnikami ewolucji. Dla powstańców ich walka jest zakłóceniem idyllicznego ładu natury, ekscesem zwierzęcego komponentu w psychice człowieka, koniecznym, ale nie umniejszającym moralnego niepokoju:
Krwią się brzydzą — choćby winną,
Duch już przez nich tylko stwarza I, gdy stworzy ziemię inną,
Nie ma na niej już zbrodniarza! (P, s. 174)
Powróciłam do wizyjnych stronic Przedświtu, by przypomnieć wskazaną wcześniej paralelę pomiędzy bazującą na idei ewolucji historiozofią Krasińskiego a jej — jak sądzę — refleksem (przepojonym jednak świadomością pozytywistyczną) w cyklu powstańczych opowiadań Orzeszkowej. Trzecie Królestwo, domena świętego Ducha na ziemi, biblijny raj niewinności „będzie albo nie będzie”, „może zstąpi”; pisarka zaprawia świetlaną wizję przyszłości sceptycyzmem schyłkowej fazy pozytywizmu.
W światopoglądzie palingenezy, jak i w topice romantycznej poezji powstańczej, „krew i śmierć” torują drogę zmartwychwstaniu. Orzeszkowa sięga, by inaczej wyrazić tę myśl, do mitu eleuzyńskiego. Dzięki temu podjęta w Gloria victis „naturalna” stylizacja historii i ludzi ją stwarzających (zob. rozważania na temat wstępnej, rapsodycznej introdrukcji Oficera) wzbogaca się o kolejny element, tradycyjny, lecz osadzony w oryginalnym, nowym kontekście:
Ci, co zginą, będą siewcami, którzy samych^iebie rzucą w ziemię jak ziarno przyszłych plonów. Bo nic nie ginie. Z dziś zwyciężonych dla jutrzejszych zwycięzców powstają oręże i tarcze. (Gv, s. 265)
Metaforyka siewu-ofiary bodaj nigdzie w literaturze romantycznej nie doczekała się tak dobitnego wyrazu — mówi się w niej raczej o użyźnianiu ziemi krwią. Na przykład w wierszu Mickiewicza Do matki Polki nie danym będzie „synowi” walczyć jawnie, po rycersku: „Na wolność orać... krwią polewać ziemię” (R, s. 175).
Orzeszkowa konsekwentnie stosowaną stylizacją wpisuje wydarzenia historyczne w rytm procesów naturopodobnych, tworząc tym samym jedyną w swoim rodzaju, własną legendę powstania, własny jego mit. Oto obóz partii powstańczej w momencie przywiezienia wieści o zbliżaniu się wroga:
Obóz zaległa cisza. Taką ciszą martwą na powierzchni, a drżącą w głębinach, dyszy natura w przedchwili piorunowej i w ich rzy stcj. (Gv, s. 264)