raczej wylicza, czym materia nie jest. Nie jest „surową materia rzeczy”, nie jest „naturalna” ani „instynktowa” i nie ogranicza się wyłącznie do ciała. Starając się jednak podać, choćby prowizoryczną, pozytywną definicję materialności (po tym, jak wytknięto jej ten brak) twierdzi tylko, że materia jest tym, co i stoi za ludzką śmiertelnością i czasowością, tj. tym, co określa nasze nieuniknione fizyczne umiejscowienie w czasie i w przestrzeni, w historii i w kulturze1. Autorka uważa za stosowne przypomnieć w tym miejscu wypowiedź Nietzschego, że zawsze znajdujemy się w jakimś miejscu i widzimy z jakiegoś punktu odniesienia, a więc że zawsze jesteśmy stronniczymi, gdyż materialnymi, myślicielami.
W eseju Bringing Body to Theory [Wnosząc ciało do teorii] w odpowiedzi na uwagi Susan Hekman podkreśla, że nie widzi wcale konieczności opierania feminizmu na płciowej specyfice kobiecego ciała (sic!), choć równocześnie dyplomatycznie przyznaje, że oba ekstremalne nurty feminizmu, tj. esencjalizm z jednej i dekonstruowanie rodzaju z drugiej strony, są w walce feministycznej niezbędne. Utrzymując, że nie jest esencja-listką, podkreśla materialność rodzaju, choć nie przyjmuje koncepcji natury kobiety i mężczyzny2. Swym pracom o ciele nadaje znacznie bardziej „materialistyczny” charakter niż to ma miejsce w przypadku koncepcji wielu konstrukcjonistek (jak to wielokrotnie podkreśla), ponieważ uważa, że studia nad reprezentacjami i kulturowym dyskursem koniecznie wymagają praktycznego dopełnienia. ,Musimy zniżyć się do poziomu praktyki ciał”, żeńskich i męskich. Tylko za pośrednictwem badania konkretnych historycznych sytuacji można zadecydować o tym, czy ciało zostało już „prze-pisane” lub czy duali-zmy zostały „stranscendowane”; w teorii wszystko może dobrze funkcjonować, a społeczna, polityczna i kulturowa praktyka może wskazywać na coś wręcz przeciwnego3. Zatem
k'obiec* ciffbi w męskiej kulturze
zamiarem Bordo jest także „przypominanie” postmodernistycznym teoretyczkom, zagubionym (jej zdaniem) w abstrakcjach wyobraźni i intelektu, o materialności ciała istniejącego poza tekstem.
KULTUROWE CHOROBY KOBIECYCH CIAŁ-PODMIOTÓW
W analizach ciała kobiet Bordo wykorzystuje określenie Foucaulta - „posłuszne ciało” [docile body]. Ciało to podąża za nieustannie zmieniającym się, nieuchwytnym ideałem kobiecości, podlega zdyscyplinowaniu i normowaniu4. Wprawdzie zjawisko to nie narodziło się dopiero w czasach współczesnych, ale „plastyczność” ciała staje się paradygmatyczną cechą okresu późnego modernizmu. Jak to ujmuje Bordo, postmodernistyczne ciało jako „kulturowy plastik” zastąpiło starsze, kartezjańskie ciało-maszynę, a „w miejsce Boga, jako zegarmistrza, umieściliśmy siebie samych, jako mistrzowskich rzeźbiarzy rzeźbiących z tego plastiku”5. Tragiczne skutki tej podmiany objawiają się w przypadku anorektyczek (90% cierpiących na to zaburzenie to kobiety), doświadczających umysł i ciało jako istniejące oddzielnie od siebie - jako obce, zewnętrzne mięso i kontrolujący je perfekcjonistyczny umysł. Chociaż plastikowe ciało może, z samej istoty masy plastycznej, być formowane na wiele różnych sposobów, anorektyczki (reprezentujące skrajny przykład obsesji szczupłości) nie znają takiego wyboru. Poczucie, że się ma „zbyt wiele” siebie - kulturowo łączone z kobietami (istotami „nadmiernie” potrzebującymi emocjonalnego i seksualnego kontaktu, „ciągłych” zapewnień, „za wiele” uwagi, itd.) - jest tym, od czego anorek-
Ibidem, s. 181.
Ibidem, s. 183.
Ibidem, 184-185.
S. Bordo, Unbearable Weight, op. cit., s. 113.
Ibidem, s. 245-246.