Kiedy się ocknął, już się zmierzchało; przyniesiono jj mu obiad. Z wysiłkiem wypił trochę bulionu, i znowu* to samo, i znowu zbliżająca się noc. II
Po obiedzae, około siódmej, do pokoju weszła Pra-:1| skowia Piodorowna, ubrana na wieczór, z wypiętymi: grubymi piersiami i ze śladami pudru na twarzy. Jesz**! cze dziś rano1 wspominała mu, że wybierają się doj teatru. Eyły to gościnne występy Sary Bernhardt6, ■ mieli lożę, którą kupiono pod jego naciskiem. Teraz zapomniał o tym i strój żony uraził go boleśnie. Lecz ukrył swoją urazę, kiedy przypomniał sobie, że sam!
namawiał, aby zdobyli lożę i poszli do teatru, ponie-
waż dla dzieci będzie to wychowawczym, estetycznym przeżyciem.-........---------------------------------------------------------:-—
Praskowia Fiodorowna weszła zadowolona z siebie, ale trochę jak gdyby zmieszana. Przysiadła, spytała gc o zdrowie, jak widział, tylko dlatego, żeby zapytać, nie dlatego, żeby się dowiedzieć, wiedząc, że nie ma sie o co dowiadywać, i zaczęła mówić o tym, co ją tu sprowadzi^ że ona nigdy za nic nie pojechałaby do teatru, ale skoro już jest loża i jadą Helene, i córka, i Pietri-szczew (sędzia śledczy, starający się córki), to' nie można ich puścić samych. A że jej byłoby przyjemnie spędzić wieczór z nimi. Tylko prosi,, żeby w czasie jej nieobecności wypełniał wszystkie wskazówki lekarza.
— Tak — a Fiodor Piotrowicz (konkurent) choia] wejść do ciebie. Czy można? I Liza.
d — Niech wejdą. |
Weszła wystrojona córka-, w sukni ukazującej młode 1 ciało, to ciało, które dla Iwana Ilicza było przyczyną |
takich cierpień. A ona je pokazywała wszystkim. Sil- J na, zdrowa, widocznie zakochana a oburzona na choro- I bę, cierpienie i śmierć, które przeszkadzały jej j szczęściu. f
Wszedł i Fiodor Pietrowicz, ufryzowany a la Capoul, io długiej, żylastej szyi, ciasno ujętej w biały kołnierzyk, z olbrzymim białym gorsem, z mocnymi udami -obciągniętymi w wąskie czarne spodnie, z białą rękawiczką na jednej ręce i z szapołdakiem.
W¥-
Za nim niepostrzeżenie wśliznął się uczndak w nowiutkim mundurku, biedactwo, w rękawiczkach, mający pod oczami straszne sińce, których znaczenie znał dobrze Iwan Iiicz.
Syn go zawsze rozczulał. Przerażało go jego spłoszone i współczujące spojrzenie. Iwanowi Iliczowi wydawało się, że oprócz Gerasima tylko Wasia rozumiał go i żałował.
........Wszyscy usiedli, znowu zapytali o zdrowie. Zapadło
milczenie. Liza spytała matkę o lornetkę. Nastąpiła sprzeczka pomiędzy matką a córką, gdzie się podziała lornetka. Zrobiło się nieprzyjemnie.
Fiodor Pietrowicz spytał Iwana Ilicza, czy widział kiedy Sarę Bernhardit? Iwan Iiicz z początku nie zrozumiał, o co go pytano, a potem powiedział:
— Nie, a pan już widział?
— Tak, w Adriannie Lecoumeur.
Praskowia Fiodorowna orzekła, że Sara jest w tym specjalnie dobra. Córka zaprzeczyła. Zaczęła się rozmowa o subtelności i realizmie jej gry, taka rozmowa, jaką zawsze się w takich razach prowadzi.
W środku rozmowy Fiodor Pietrowicz spojrzał na Iwana Ilicza i umilkł. Inni także spojrzeli i umilkli. Iwan Iiicz błyszczącymi oczami patrzał prosto przed siebie, oczywiście oburzony na nich. Trzeba było to jakoś naprawić, ale naprawić nie dało się w żaden sposób. Trzeba było jakoś przerwać to milczenie. Nikt się nie decydował i- wszystkim stawało się straszno, że nagle jakoś naruszy się owo przyzwoite kłamstwo i dla wszystkich stanie się jasne, co się dzieje. Łiiza zdecy-
409