354
354
- ■ ‘.'Ayutnieme techniczne
dawne realia długiego trwania, powtórzmy cytowane już powiedzenie Paula Valery: „Napoleon poruszał się równie powoli jak Juliusz Cezar.”
Na Zachodzie koń, symbol szybkości, służył walce z przestrzenią — dziś wydaje się nam to śmieszne. Starano się jednak polepszyć oddawane przez konie usługi: zaprzęgano ich po pięć, sześć i osiem na raz, aby ciągnęły ciężkie wozy; dzięki koniom rozstawnym pospieszne przesyłki i podróżni nie mający czasu mogli mieć zawsze świeże wierzchowce; ulepszano nawierzchnie dróg... Zapewne działo się tak dlatego, że transport lądowy zawsze znacznie góruje nad transportem wodami śródlądowymi, nieodmiennie powolnym.1" Nawet węgiel na północy Francji w XVIII wieku przewożono raczej na wozach niż na barkach.112
Ta jakby z góry przegrana walka z przestrzenią toczy się na całym święcie. Znalazłszy się w Chinach lub w Persji, zdajemy sobie w pełni sprawę,
jak ważny był koń, tam bowiem rolę gońca spełnia człowiek. W Chinach podobno goniec biegł równie szybko jak małe koniki tatarskie. W Persji są wspaniałe konie, ale służą przede wszystkim do celów wojennych lub są przedmiotem zbytku, nosząc „uprząż ze srebra, złota lub wysadzaną kamieniami”. Nie używa się ich wcale do transportu ani do szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce. Od tego są ludzie, im powierza się pilne listy, wiadomości, cenne przesyłki. „Nazywają tych gońców szatirami — powiada nam Chardin (1690) — miano to noszą posłańcy i wszyscy, którzy potrafią dobrze biegać czy szybko chodzić. Rozpoznaje się ich na drodze po butelce wody i małym woreczku na grzbiecie; w owym saku mają żywność wystarczającą im na trzydzieści do czterdziestu godzin; jest to konieczne, jako że dla pośpiechu porzucają oni główne drogi i idą na skróty. Poznać ich jeszcze po butach, dźwięczących jak dzwoneczki mułów, i dużych dzwonkach, które noszą u pasa, aby nie zasnąć. Ci ludzie uprawiają swoje rzemiosło z ojca na syna. Od siódmego lub ósmego roku życia uczy się ich chodzić wielkimi krokami i na długim oddechu.” Podobnie „rozkazy królewskie przenoszą w Indiach dwaj piesi w nieustannym biegu, których zmienia się co dwie mile. Niosą pakiet na głowie, niczym nie umocowany. Słyszy się ich dzwoneczki, gdy nadbiegają, tak jak słychać róg pocztyliona; kiedy przybywają, rzucają się na płask na ziemię, zdejmuje się im pakiet, a dwaj
nowi, gotowi już ludzie zabierają go natychmiast.” Te „ekspresy” robiły 10 do 20 mil dziennie.113
W historii techniki przyspieszenie występuje na równi z hamowaniem, często jedno po drugim. Technika popycha naprzód życie ludzi, udaje się jej
Wzloty i upadki historii techniki krok po kroku osiągać nowe stany równowagi na wyższych szczeblach niż poprzednie, aby potem długo się na nich utrzymać, popada ona bowiem w okresy stagnacji lub też tylko posuwa się naprzód niemal niedostrzegalnie pomiędzy jedną a drugą „rewolucją”, pomiędzy jednym a drugim odkryciem lub wynalazkiem. Wszystko dzieje się tak, jakby stale działały jakieś hamulce; to właśnie ich,wpływ starałem się podkreślić jeszcze mocniej, niż to udało uczynićj Technika zarówno wówczas, gdy kroczy naprzód, jak i wtedy, gdy zamiera, przenika bowiem na wskroś całą historię ludzkości. Dlatego historycy, którzy uważają się za specjalistów w tej dziedzinie, prawie nigdy nie potrafią całkowicie nad nią zapanować.
Tak więc pomimo dobrych chęci i obszernych rozdziałów, w których starają się powiedzieć zwięźle to, co trzeba wiedzieć koniecznie, wyspecjalizowani historycy niewiele uwagi poświęcili dziejom technik rolniczych. A tymczasem rolnictwo stanowi od tysiącleci wielki przemysł ludzkości. Historię techniki badano jednak przeważnie jako prehistorię rewolucji przemysłowej, a więc wysuwając na pierwszy plan mechanikę, metalurgię i źródła energii, chociaż techniki rolnicze, zarówno przez swój konserwatyzm, jak i zmiany (rolnictwo bowiem zmienia się, choć bardzo powoli), pociągają za sobą potężne konsekwencje.
Techniką jest karczowanie, inną techniką jest pierwsza orka odłogów. Potrzeba do tego mocnych pługów, silnych zaprzęgów, wielu ludzi, pomocy sąsiadów (praca „por favor” na odłogach portugalskich). Poszerzanie obszarów uprawnych, likwidacja lasu (z karczowaniem odziomków lub bez niego), wypalanie, korowanie drzew, a także odwadnianie, budowa kanałów, nawadnianie to techniki spotykane zarówno w Chinach, jak w Holandii lub we Włoszech, gdzie przynajmniej od XV wieku „melioracje” stanowiły wielkie przedsięwzięcia ze stałym już wkrótce udziałem „inżynierów”.
Zresztą, jak już widzieliśmy, wszelkie postępy czynione przez ludzkość, każdy znaczniejszy przyrost liczby ludzi idą w ślad za zmianami w rolnictwie lub przynajmniej im towarzyszą. W Chinach (gdy przyjęła się tam kukurydza, orzeszki ziemne i pataty), podobnie jak w Europie (kukurydza, ziemniak, fasola) nowe, pochodzące z Ameryki rośliny odegrały rolę punktów zwrotnych w historii. A przecież nowe rośliny to w oczywisty sposób konieczność wynalezienia, wprowadzenia i udoskonalenia nowych technik. Dzieje się to powoli, a nawet bardzo powoli, ale ostatecznie na skalę masową, ponieważ rolnictwo, uprawa roli, to działalność na skalę największą z możliwych. Każda zaś innowacja zdobywa znaczenie jedynie jako funkcja społecznego nacisku, który ją utrzymuje i narzuca.