SPOŁECZNE POZNANIE
czenie do Szwecji. Wszyscy byli przekonani, a już na pewno sama „Ciocia Ania', źe jest to kolejny trik nazistów zastępujący „dziesiątkowanie". Wystąpiła z szeregu jako jedyna ze współwięźniarek z jej baraku. Okazało się, że była to prawdziwa misja Czerwonego Krzyża, dopuszczona do obozu pod koniec wojny. O jego zbliżaniu się więźniowie nie wiedzieli, a naziści starali się zatrzeć (choćby częściowo) ślady popełnionych przez nich okrucieństw poprzez rozpaczliwe próby demonstrowania humanitaryzmu. „Ciocia Ania" znalazła się w Szwecji i dziś mieszka w Kanadzie. Żadna z jej współtowarzyszek z baraku, które zostały w obozie, nie ocalała. Historia skończyła się niemal cudem, ale jej psychologiczna wymowa jest głębokim dowodem na to, jakie mogą być skutki wyuczonej bezradności. W przeciwieństwie do tego przypadku wyuczona bezradność zwykle nie kończy się tak szczęśliwie.
Ludzie różnią się pod względem podatności na wyuczoną bezradność, ale ej siła zależy także od sytuacji, która motywuje człowieka do dalszych prób lub prowadzi do wcześniejszej rezygnacji. Przykładem niezwykłej wytrwałości w ponawianiu prób kontrolowania sytuacji jest postępowanie bohatera filmu Życie jest piękne. By ocalić swojego kilkuletniego synka, włącza się on w kolejne, coraz bardziej desperackie sposoby aranżowania sytuacji w obozie koncentracyjnym: próbuje dostać pracę kelnera, by zdobyć dla chłopca pożywienie, udaje silnego i zdrowego mężczyznę, zgłaszając się do nadludzkiej pracy fizycznej (będąc w istocie chucherkiem), by nie zostać posłanym do gazu (co oznaczałoby nieuchronnie śmierć ukrywanego chłopca), i stwarza u synka iluzję, że to, cze->o doświadcza on z ukrycia, jest grą, zabawą. Widzowie, zapewne pamiętają scenę, w której bohater prowadzony pod karabinem na rozstrzelanie, udaje de-filadowanie przed przyglądającym się tej scenie z ukrycia synkiem. Ta udawana defilada była w istocie marszem ku jego własnej śmierci. Ale i ta ostatnia dostęp' na bohaterowi próba zachowania dziecka przy życiu dowodziła niepoddania się bezradności do samego końca; życie dziecka zostało ocalone.
Gdyby „Ciocia Ania' była w podobnej sytuacji, prawdopodobnie nie wystą* piłaby z szeregu, poddając się dobrowolnie śmierci. Jej synowie urodzili się juZ po wojnie w Kanadzie.
Nie tylko więźniowie obozów koncentracyjnych mogą popaść w skrajną bezradność (scenariusz opisanego wyżej filmu jest istotnie dość „filmowy"). Ma to miejsce takze w instytucjach opiekuńczych czy zdrowotnych, takich jak szpitale, domy starców czy " niestety - także domy dziecka. Psychologowie zdrowia zgodni są co do tego, że poby1 w szpitalu redukuje człowieka do roli pasywnego obiektu. Dobry pacjent to ten, który nie dyskutuje w sprawie doświadczanych przez siebie skutków ubocznych leku, nie do-maga się dodatkowych konsultacji, nie przywołuje pielęgniarek, nawet jeśli czuje, źe # *.w °8Ólę nic nie narzeka. W ten sposób ten „dobry pacjent" zrzeka Tym sposobem^akc^tUa^ M rZ6CZ Persone^u*00 w rezultacie prowadzi do bezradności-
Powód pozbawienia pacjentów kontroli jest prosty: im więcej kontroli zostawia się pacjentowi, tym więcej spraw umyka personelowi i tym samym zwiększa się liczba zadań, bo przecież „pacjent robi to po swojemu i wszystko trzeba poprawiać”. Jednocześnie - co także ważne - obniża się poziom władzy personelu. By zachować wysoki status, personel szpitalny posługuje się takimi symbolami, jak stetoskopy, fartuchy, niewchodzenie w prywatne konwersacje z pacjentem czy sposób mówienia, niepozostawiający pacjentowi miejsca na wątpliwości. To wszystko stwarza atmosferę sprzyjającą poczuciu własnej skuteczności personelu niezależnie od ceny, jaką płaci pacjent.
Choć Ja jest konstruktem wewnętrznym, czy - jak się też określa - „prywatnym”, to posiada ono jednocześnie publiczny wyraz, a raczej szereg „publicznych twarzy". Sposób prezentacji siebie w rodzinie, na przyjęciu wśród nieznajomych i ważnych osób, podczas rozmowy z profesorem czy przyjacielem, podczas wycieczki w góry lub w miejscu pracy może być, i zwykle jest, zupełnie różny. Prezentowanie siebie w odmienny sposób stosownie do konkretnej sytuacji (roli, jaką się w niej odgrywa) opiera się na fakcie posiadania wielu możliwych obrazów Ja. Te różne wiązki wyobrażeń o sobie, które uruchamiamy w zależności od sytuacji i pełnionej roli, Markus i współpracownicy (1986) określają mianem alternatywnych Ja.
I Alternatywne Ja są wiązkami wyobrażeń o samym sobie, które jednostka uruchamia w celu autoprezentacji w zależności od sytuacji i pełnionej roli.
Publiczne Ja jest fasadą, zmieniającą się w zależności od naszego rozumienia roli, jaką chcemy lub musimy grać w danej sytuacji, by wywołać pożądane wrażenie na innych: na przykład niezależnej, a nawet nieco agresywnej kobiety, seksownej i zabawowo nastawionej dziewczyny czy „miłego kociaka”. Ponieważ każdy człowiek odgrywa wiele różnych ról, przepisy związane z nimi także dyktują sposób prezentacji siebie. Szef przedsiębiorstwa może prezentować się w swojej firmie w sposób dominujący i nieznoszący sprzeciwu, natomiast wobec nastoletniego syna i jego kolegów jako „równy facet".
Tę tendencję do świadomego manipulowania wrażeniem, jakie wywołujemy na innych poprzez korzystną dla nas autoprezentację, określa się mianem kontrolowania wrażenia.
Kontrolowanie wrażenia oznacza dążenie do prezentowania siebie w sposób świadomie konstruowany przez jednostkę, czyli taki, który przynosi jej oczekiwane nagrody.